Jakkolwiek inwestorzy nie oczekują podwyżki kosztu pieniądza (obecnie stopa funduszy federalnych kształtuje się na poziomie 2 proc.), co mogłoby w istotny sposób wzmocnić dolara, to jednak zakładają, że w komunikacie towarzyszącym tej decyzji, amerykańskie władze monetarne skupią się na inflacji, sygnalizując w ten sposób możliwość podwyższenia stóp w przyszłości.
Oczekiwanie na wyniki posiedzenia FOMC, które rynki finansowe poznają o godzinie 20:15, to nie jedyny impuls wzmacniający dolara. Takim impulsem jest również kolejny dzień przeceny ropy. Ceny ,,czarnego złota" spadły dziś poniżej 120 dolarów za baryłkę, potwierdzając jednocześnie wczorajsze przełamanie znajdującego się 3 dolary wyżej wsparcia z początku czerwca. To kolejny już sygnał zmiany średnioterminowego trendu na tym rynku. Z uwagi na ujemną korelację pomiędzy dolarem a ropą, ma to niebagatelne dla tego pierwszego.
Na wymienione wyżej czynniki nałożyły się dziś jeszcze słabe dane ze strefy euro i Wielkiej Brytanii, które popsuły sentyment do europejskich walut. Czerwcowy spadek dynamiki sprzedaży detalicznej w Eurolandzie o 3,1 proc. rok do roku (prognoza: -1,2 proc.) oraz odnotowany w tym samym miesiącu roczny spadek produkcji przemysłowej na Wyspach o 1,6 proc. (prognoza: -0,2 proc.) przypominają, że europejskie gospodarki również mocno hamują. A to jeszcze nie do końca jest zdyskontowane.
Dziś wsparciem dla dolara, oprócz potencjalnego ,,jastrzębiego" komunikatu FOMC, może być jeszcze publikacja lipcowego indeksu ISM dla amerykańskiego sektora usług. Dane ujrzą światło dzienne o godzinie 16-tej. Prognozuje się spadek tego indeksu do 48 pkt. z 48,2 pkt. w czerwcu. Przy obecnym prodolarowym nastawieniu rynku, już zgodne z oczekiwaniami dane mogą ,,zielonego" wzmocnić, natomiast wyraźnie słabszy raport nie musi go osłabić.
O godzinie 14:20 kurs EUR/USD testował poziom 1,5486 dolara, wobec 1,5571 wczoraj pod koniec dnia i wobec dzisiejszego minimum na 1,5463 dolara.