Zaraz po otwarciu polska waluta jeszcze zyskiwała dyskontując mocną końcówkę notowań w Azji oraz wzrosty (zarówno EURUSD, jak i indeksów giełdowych) na otwarciu w Europie po dobrych wynikach przedstawionych przez Credit Suisse. Przed godziną 9.00 na parze EURPLN odnotowaliśmy dzienne minimum na poziomie 4,3842. W dalszej części dnia polska waluta traciła przy czym spadki przyspieszyły znacząco po godzinnie 13.30. Rynek nie zareagował bezpośrednio na decyzję agencji ratingowej Moody's o obniżeniu ratingu dla Litwy i Łotwy. Decyzja ta przypomniała jednak inwestorom o ryzyku w regionie, przez co większe zlecenia klientowskie w popołudniowym handlu przyczyniły się do 1,5% osłabienia polskiej waluty. Większa przecena mogła być też efektem wyjścia poza przedział 4,38 - 4,42 gdzie można było upatrywać szansy na stabilizację notowań.
Warto odnotować, iż złoty stracił dziś znacznie więcej niż inne waluty regionu i nie jest już tak wykupiony jak meksykańskie peso, koreański won czy w ostatnich dniach także południowoafrykański rand. Końcówka notowań to wzrost w kierunku dziennych maksimów na poziomie 4,4748 na parze EURPLN i 3,4395 na USDPLN m.in. w reakcji na słaby początek notowań na Wall Street, gdzie inwestorzy musieli przełknąć słabsze dane tygodniowe z rynku pracy oraz gorszy od oczekiwań raport o sprzedaży używanych domów w marcu. Dzisiejsze wzrosty na parach złotówkowych nie muszą jednak oznaczać powrotu do wyprzedaży polskiej waluty. Wiele w tej kwestii będzie zależeć od ogólno rynkowego sentymentu, ten zaś pozostaje pod sporym wpływem publikowanych wyników spółek w USA (jeszcze dziś wieczorem podadzą je American Express oraz Microsoft)
. Z punktu
widzenia analizy technicznej para EURPLN od lutowych szczytów pozostaje w wyraźnym kanale spadkowym implikującym dość wyraźne wsparcie w okolicy 4,54. Dopiero wyjście powyżej tego poziomu oznaczałoby zmianę średnioterminowej perspektywy dla złotego.