Obligacje rządowe popularne jak nigdy. Polacy kupili je za 28 mld zł
Po rekordowym 2019 roku wydawało się, że Polacy osiągnęli szczyt w wykupie detalicznych obligacji skarbowych. A jednak rok 2020, naznaczony pandemią koronawirusa, okazał się jeszcze lepszy: dotychczasowy rekord sprzedaży pokonany został o niemal dwie trzecie.
W ciągu całego 2020 roku kupiliśmy obligacje skarbowe warte ok. 28,4 mld złotych. To o ponad 64 proc. więcej, niż w dotychczas rekordowym 2019 roku - czytamy na portalu Interia. W 2019 roku wykupiliśmy obligacje za niecałe 17,3 mld złotych.
Do inwestycji w obligacje zachęca nas przede wszystkim fakt, że możemy na nich zarobić więcej, niż na niemal nieoprocentowanych lokatach. Nie bez znaczenia jest też fakt, że chcemy zachować siłę nabywczą naszych oszczędności. Innymi słowy: chcemy je zabezpieczyć przed działaniem inflacji.
Ponadto inwestycje w obligacje są uznawane przez społeczeństwo za bezpiecznie. Podobnie jest z lokowaniem oszczędności w złocie, czy w nieruchomościach.
Restauracja Magdy Gessler otwarta. Sama Gessler pisze: odcinam się. Pojechaliśmy na miejsce
Popularność obligacji rośnie przede wszystkim za sprawą słabości lokat oferowanych przez banki. Interia zwraca uwagę, że zarobić 2-3 proc. można wyłącznie na produktach wybitnie limitowanych, które zazwyczaj przeznaczone są dla nowych klientów lub ich nowych środków. Mogą też być obwarowane dodatkowymi ograniczeniami.
Dane NBP za listopad wskazują, że w listopadzie roczne lokaty były zakładane z oprocentowaniem na przeciętnym poziomie 0,17 proc. Natomiast w przypadku lokat do trzech miesięcy - oprocentowanie wynosiło 0,67 proc.
Na trzymiesięcznej obligacji skarbowej możemy zarobić 0,5 proc. w skali roku. Nie ma przy niej jednak żadnych ograniczeń ani warunków dodatkowych. Natomiast dwuletnie obligacje mają oprocentowanie na poziomie 1 proc.
Na obligacjach np. czteroletnich zarobić możemy w pierwszym roku ok. 1,3 proc. Potem będą oprocentowane na 0,75 pp. ponad inflację.
Jak zwraca uwagę Interia, na papierach wartościowych możemy jednak stracić. Może się bowiem okazać, że najczęściej naliczone odsetki nie pozwolą pokonać spodziewanej inflacji. Dotyczy to szczególnie tych z terminami trzymiesięcznymi, dwu- lub trzyletnimi.