Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|
aktualizacja

Finlandia. Dane o dochodach najbogatszych były jawne. Coś się zaczyna zmieniać

7
Podziel się:

Tradycyjnie 1 listopada Finowie mogli sprawdzić, ile zarabiają najbogatsi obywatele. Ku swojemu zdziwieniu zorientowali się, że w tym roku ogólnodostępna wyszukiwarka została odchudzona. To zamach na fińskie wartości – grzmią media.

Finlandia. Dane o dochodach najbogatszych były jawne. Coś się zaczyna zmieniać
Finlandia budzi wiele skojarzeń. Przejrzystość w życiu społecznym jest jedną z nich (Pixabay)

Choć Warszawę od Helsinek dzieli tysiąc kilometrów, to można odnieść wrażenie, że odległość mentalna jest liczona w dziesiątkach tysięcy kilometrów. O ile bowiem w Polsce rozmowy o pieniądzach postrzegane są jako coś wstydliwego, a pytania o zarobki odpędzane niczym natrętna mucha, to w Finlandii dostęp do informacji o finansach nawet zupełnie obcych ludzi to niemal prawo obywatelskie.

Jesienią wszyscy fińscy podatnicy mogą uzyskać wgląd w zeznania podatkowe obywateli, którzy w roku poprzednim zarobili co najmniej 100 tys. euro. Gazeta "New York Times" określiła to mianem "Narodowego Dnia Zazdrości", bo widoczne czarno na białym liczby rzeczywiście mogą doprowadzić do furii.

1 listopada w mediach pojawiają się wyszukiwarki, w których można sprawdzić zarobki najlepiej opłacanych podatników. Do tej pory system działał bardzo sprawnie, bo Finowie – zgodnie z zasadą, że uczciwy nie ma czego się wstydzić – nie sprzeciwiali się temu, by informacje o nich pojawiły się w mediach. Coś się jednak wyraźnie zaczęło psuć.

W tym roku około 4 tys. najbogatszych podatników, w tym ponad 200 fińskich milionerów, zastrzegło przed rozpowszechnianiem w mediach informacji o rocznych zarobkach i kwotach podatków – informuje PAP, powołując się na fińskie media.

Zobacz także: Ceny prądu. W Polsce jest tanio, w porównaniu z Zachodem

Dziennikarze uderzyli na alarm: to uderzenie w fiński otwarty model społeczeństwa! Największa fińska gazeta "Helsingin Sanomat" w proteście przed ewentualnością niepodawania mediom przez administrację skarbową danych o dochodach zamożnych mieszkańców, nie publikował przez miesiąc popularnej wśród czytelników internetowej "wyszukiwarki podatkowej".

Od 1999 r. obowiązuje regulacja, zgodnie z którą dane o dochodach oraz kwotach naliczonego podatku są informacją publiczną. Co więc takiego się stało, że bogaci chcą zachować dla siebie informacje o zarobkach? Winić można unijne przepisy o ochronie danych osobowych. Dają one urzędnikom uprawnienie do wydania zezwolenia na utajnienie informacji. O ile rok temu, gdy po raz pierwszy zamożniejsi podatnicy mogli zastrzec dane o zarobkach, stosowny wniosek złożyło ponad 200 osób, w tym roku już ok. 4 tys..

Głos w sprawie zabrała premier Sanna Marin.

"Dostęp do informacji jest podstawową zasadą i leży u podstaw naszego społeczeństwa. Dobrze by było gdyby dane były jawne" – skomentowała szefowa rządu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(7)
Powinno być j...
3 lata temu
A nie że dzieci lekarzy, czy innych bogaczy rozbijają się furami, kupują po 4 nieruchomości i wciskają innym kit, jacy to są zaradni życiowo. Tyle, że za kasę mamusi nowy gabinecik za bańkę, autko za 300 i chata za 1.5 mln. A inni słuchają i myślą, żeby z nimi coś nie tak.
klm
3 lata temu
Kto ile zarobił to nie ważne. Ważne, kto ile podatku zapłacił.
Xwo
3 lata temu
Nyt napisał? Ooo to może być antysemityzm.
WMG
3 lata temu
Ciekawe czy są w tej bazie zwycięzcy Eurojackpot bo trochę ich w Finlandi było :)
Artureg
3 lata temu
Przecież u nas od razu by taki człowiek co jest pracowity i mądry został zaszczuty przez sąsiadów czy znajomych, a i chętnie obcy napuścili na nich złodziei czy bandytów czy ZUS czy us. Poza Polską ludzi zaradnych się docenia, u nas się tłamsi i rujnuje.