Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Skarbówka kopie w rajach podatkowych? Sprawdzamy, kto faktycznie płaci CIT

677
Podziel się:

Według szefa polskiego rządu rekordowe wpływy z podatku CIT za ubiegły rok w kwocie 70 mld zł to głównie wynik skutecznych działań Krajowej Administracji Skarbowej, która wzięła pod lupę pieniądze "zakopane przez firmy w rajach podatkowych". Eksperci podatkowi widzą to inaczej.

Skarbówka kopie w rajach podatkowych? Sprawdzamy, kto faktycznie płaci CIT
Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin podczas konwencji PiS w Bogatyni. Premier mówił wtedy o rajach podatkowych (PAP, Sebastian Borowski)

Według premiera Mateusza Morawieckiego "dobrego gospodarza Polski cechuje to, że dokonał on największej w historii III RP obniżki podatków dla wszystkich". Te słowa padły podczas konwencji PiS w Bogatyni pod koniec czerwca. Szef rządu, mówiąc o dobrym gospodarzu, miał oczywiście na myśli Prawo i Sprawiedliwość.

– A nie, pardon, właśnie nie dla wszystkich. Bo ci, którzy wcześniej, w czasie III RP uciekali do rajów podatkowych, nie płacili podatków, są teraz wzięci pod lupę i zaczęli płacić, tu są te pieniądze zakopane – poprawił się Mateusz Morawiecki.

Fala wznosząca już opada

Rząd faktycznie jest na fali wznoszącej, jeśli chodzi o CIT. Za ubiegły rok firmy oprowadziły rekordową kwotę podatku od zysków – czyli 70 mld zł. Dla porównania, w 2015 r., kiedy PiS obejmował władzę, było to 32,9 mld zł.

Jak zauważa Ministerstwo Finansów, pomiędzy rokiem 2016 a 2023 r. wpływy z podatku od zysku firm wzrosły o 62,5 mld zł, czyli o 190,1 proc.

Według premiera sukces w ściąganiu CIT zawdzięczamy przede wszystkim działaniom Krajowej Administracji Skarbowej oraz uszczelnianiu przepisów podatkowych, m.in. pakietowi zapobiegającemu tzw. agresywnej optymalizacji podatkowej (np. zmianie rezydencji podatkowej na zagraniczną).

Jak oszacował w 2019 r. Polski Instytut Ekonomiczny, do rajów podatkowych trafiało ok. 11 proc. wartości polskiego CIT, czyli ok. 3-4 mld zł rocznie. Ile z tego udaje się skarbówce odzyskać? Przykładowo wysokość dywidend z Polski wypłaconych na Maltę spadła ze 124 mln zł w 2017 r. do 26,7 mln zł w 2020 r., jak podaje resort finansów.

"W ostatnich latach prowadziliśmy wiele kontroli podatników, którzy posiadali spółki specjalnego przeznaczenia na Malcie i Cyprze. Aby nasze działania były skuteczniejsze, powołany został nawet Przedstawiciel Szefa Krajowej Administracji Skarbowej posiadający akredytację na te kraje" – informuje resort finansów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Prezes PiS: program wyborczy po wakacjach. Prof. Orłowski: nie spodziewam się niczego nowego

Jednak zdaniem ekspertów pieniędzy odzyskiwanych z rajów podatkowych jest bardzo niewiele.

Skąd płyną pieniądze do budżetu państwa?

Największy przychód do budżetu państwa, jeśli chodzi o ubiegłoroczny CIT, wygenerowały przede wszystkim państwowe spółki energetyczne i paliwowe, które wyniósł kryzys surowcowy, a także wysoka inflacja w kraju.

Dla przykładu Orlen zarobił na czysto w ubiegłym roku rekordową kwotę 33,5 mld zł, ale biuro prasowe spółki odmówiło nam podania kwoty odprowadzonego CIT. Mamy ją poznać dopiero we wrześniu. Z kolei Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) zarobiła netto 7,56 mld zł, z czego odprowadziła w postaci CIT do budżetu – 1,3 mld zł.

– Fala wnosząca już opadła, wyniki firm za 2023 r. będą już dużo gorsze niż w 2022 r., a przez to wpływy do budżetu będą też niższe – ocenia Maciej Oniszczuk, partner w kancelarii Oniszczuk & Associates.

Jak wskazuje nasz rozmówca, wiele firm zaczyna mieć poważne problemy z płaceniem swoich zobowiązań publicznoprawnych, problemy dotykają np. cały sektor software'owy.

Kto płaci CIT, a kto nie?

Jak podkreśla nasz rozmówca, "wykopywanie przez skarbówkę pieniędzy z rajów podatkowych" to mit.

Po pierwsze, polską jurysdykcję ograniczają w tym zakresie międzynarodowe umowy dwustronne o unikaniu podwójnego opodatkowania, a po drugie – od negatywnej decyzji podatkowej skarbówki do jej wyegzekwowania jest zwykle daleka droga.

– Skuteczność ściągalności krajowych zobowiązań podatkowych od lat pozostaje w Polsce na niskim poziomie, a wobec firm z rajów podatkowych jest jeszcze niższa – ocenia ekspert.

Z kolei ekspert od spółek Skarbu Państwa i główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju, Marcin Zieliński wskazuje, że stygmatyzowanie przez PiS firm, które CIT nie płacą, jest manipulacją.

– Podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) to, jak sama nazwa sugeruje, podatek od dochodu. Dochód to przychody pomniejszone o koszty. Kosztami działalności są np. koszty nabycia materiałów, półproduktów itp. potrzebnych do wytworzenia sprzedawanych towarów i usług czy koszty wynagrodzeń. Kosztami działalności są też: amortyzacja, czyli zmniejszenie wartości początkowej nabytych przez przedsiębiorstwo środków trwałych oraz odpisy z tytułu utraty wartości aktywów – wylicza ekspert.

Podkreśla, że wysokie koszty będą wykazywać te przedsiębiorstwa, które w poprzednich latach dużo inwestowały, a także firmy posiadające aktywa, które straciły na wartości, gdyż nie będą w stanie generować zakładanych wcześniej dochodów w przyszłości (np. kopalnie).

Jednak żaden z tych przypadków nie oznacza działań zmierzających do unikania opodatkowania. Ponadto spółki mogą rozliczać straty z lat ubiegłych, a wiele firm poniosło straty w 2020 roku z powodu pandemii i lockdownów – przypomina Zieliński.

Jeśli prześledzimy dane Ministerstwa Finansów dotyczące wysokości odprowadzonego CIT za 2021 r., (płaconego w 2022 r.) przed duże firmy, widać, że wśród największych płatników tego podatku są zarówno duże spółki państwowe, jak i firmy prywatne.

Przykładowo, Orlen odprowadził ponad 1,5 mld zł CIT, spółka P4 – 1,4 mld zł, PGNiG – 1,2 mld zł.

Natomiast  takie spółki państwowe jak wspomina już wyżej JS, czy Polska Grupa Górnicza (PGG), PKP PLK albo PGNiG Termika, nie zapłaciły ani złotówki.

Jak tłumaczył w rozmowie z money.pl rzecznik prasowy JSW Tomasz Siemieniec, JSW jest producentem koksu i węgla koksującego. Ceny ich surowców dyktują giełdy oraz światowa koniunktura w przemyśle stalowym, stąd w 2021 r. firma miała stratę i nie zapłaciła podatku.

Również PGG miała w 2021 r. stratę podatkową spowodowaną sytuacją rynkową dotyczącą sprzedaży węgla, a od marca 2020 r. dodatkowo pandemią COVID-19 i nie zapłaciła ani złotówki CIT w 2022 r.

Z kolei PGNiG Termika tłumaczy, że nie zapłaciła CIT w 2022 r., bo pomimo dodatniego bilansowego wyniku finansowego, poniosła w 2021 r. stratę podatkową.

"Wynika to z faktu, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, wystąpiły różnice w kwalifikacji bilansowej i podatkowej i w związku z tym część kosztów uzyskania przychodów nie została zaliczona do kosztów bilansowych" – tłumaczy biuro prasowe spółki.

Stratę w wysokości 15,8 mln zł w 2021 r. miała też spółka PKP PLK. Jak wskazało biuro prasowe, spółka wyłącza z podstawy opodatkowania dotacje z budżetu państwa i nie zapłaciła w 2022 r. CIT.

Marcin Zieliński ma jeszcze jedno wytłumaczenie strat, które odnotowują państwowe molochy.

Przedsiębiorstwa kontrolowane przez państwo, zamiast na potencjalnie opłacalnych przedsięwzięciach, skupiają się zwykle na realizowaniu nośnych politycznie planów, które pozwalają politykom zdobywać popularność i wygrywać kolejne wybory – uważa Zieliński.

Jako przykład podaje decyzje o ratowaniu Polskiej Grupy Górniczej czy budowie elektrowni Ostrołęka C. – Skutki tych działań obciążają wyniki finansowe zaangażowanych w te projekty spółek, w efekcie czego płacą one mniejszy podatek dochodowy, albo nie płacą go wcale – zaznacza nasz rozmówca.

Natomiast w przypadku firm kontrolowanych przez kapitał prywatny – zdaniem Zielińskiego – niski podatek dochodowy często wynika z poczynionych w poprzednich latach inwestycji.

Zarzucanie w takim przypadku firmom, że płacą niskie podatki, jest absurdalne, gdyż dzięki ich inwestycjom zwiększa się potencjał polskiej gospodarki – podkreśla ekspert.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(677)
195to
9 miesięcy temu
Eurokolchoz nie ma przed sobą przyszłości,bo to opiera się na kłamstwie i oszustwie. Czasy ich prosperity się kończą.
Yga
9 miesięcy temu
Stawka musi być duza skoro tak usilnie donia szkola i finansują by tak rozprawiał przeciw Polsce.
J24
9 miesięcy temu
Donio za taką kasę co mu z Bruxeli płacą to może mówić co chce.Kazdy by chciał tyle brać ,ale nie każdy by chciał tak kłamać i szkodzić swojej ojczyźnie jak on.
Adam N 1973
9 miesięcy temu
Rtęciowy Donio chciał wprowadzić u nas euro. Obiecywał że dzięki euro staniemy się drugą Irlandią. 🤣🤣 Gdybyśmy mieli euro, stalibyśmy się drugą Grecją!!! Na szczęście on nie spełnia obietnic w przeciwieństwie do PiS. Jeśli już, to na odwrót, jak z niepodnoszeniem wieku emerytalnego i podatków. W wyborach 2007 zakłamana PO obiecywała 3x15, czyli 15% VAT, 15% PIT i 15% CIT. Co zrobili gdy dostali władzę?? Podnieśli VAT na 23% i zlikwidowali większość ulg podatkowych!! Gdyby NADAL rządziła PO to inflację mielibyśmy najwyższą w Europie. Co najmniej 30%. Gaz i prąd 3 razy droższe. Nie byłoby Baltic Pipe. Paliwo byłoby u nas droższe niż w Niemczech, bo Orlen nie byłby już państwową firmą. Raty kredytów byłyby 4 razy większe niż są, bo stopy procentowe byłyby powyżej tej POwskiej inflacji. Bez pracy byłoby 5 mln osób, bo większość firm by upadła na skutek pandemii i nieustannych lockdownów, które wprowadzałby rząd PO. Dług publiczny przekroczyłby 2 Biliony zł. A nasz PKB byłby o 30% mniejszy. Płace podobnie, chociaż może byłyby jeszcze niższe
nexus
9 miesięcy temu
dokopią się do kont pisgestapowskich
...
Następna strona