Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Emocji wiele, ale ruch znikomy. Inwestorzy czekają

0
Podziel się:

Zobacz, jak przebiega sesja na najważniejszych rynkach finansowych na świecie.

 Przemysław Ławrowski , analityk Money.pl
 
Pasjonat rynków finansowych. Przedkłada długoterminową inwestycję ponad krótkoterminową spekulację. Zwolennik analizy fundamentalnej, jednakże nie gardzi informacjami płynącymi z analizy technicznej. Wyznaje teorię, że w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych emocje są złym doradcą.
Przemysław Ławrowski , analityk Money.pl Pasjonat rynków finansowych. Przedkłada długoterminową inwestycję ponad krótkoterminową spekulację. Zwolennik analizy fundamentalnej, jednakże nie gardzi informacjami płynącymi z analizy technicznej. Wyznaje teorię, że w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych emocje są złym doradcą.

Neutralne nastroje na rynkach potwierdził start handlu na Wall Street. Inwestorzy, w szczególności Ci grający na polskim rynku, przyglądają się sytuacji na Ukrainie.

Po wczorajszej gwałtownej przecenie rynki nadal trawią to co dzieje się na Ukrainie. Tym razem postanowili jednak obserwować i trzymać rękę na pulsie. WIG20 jak dotąd nie zmienił swojej wartości w stosunku do poprzedniego zamknięcia. Nie dużą zmianę notuje również WIG50.

Wśród blue chipów najlepiej radzi sobie grupa Lotos, BZ WBK oraz Jastrzębska Spółka Węglowa. Najważniejsze dzisiejsze dane z rodzimej gospodarki są już za nami. Polska gospodarka w drugim kwartale urosła o 3,3 procent.

W zachodniej Europie sytuacja jest podobna. Blisko poziomu wczorajszego zamknięcia jest FTSE100 oraz CAC. Niemiecki DAX traci 0,3 procent.

Po porannych mocnych skokach na rynku walutowym, na niespełna dwie godziny przed końcem sesji sytuacja się uspokoiła.

Na Wall Street indeksy wystartowały na minimalnych plusach. S&P500 znajduje sie nieznacznie poniżej poziomu 2000 punktów. Jeszcze dziś opublikowany zostanie indeks Chicago PMI, który pokazuje aktywność gospodarczą w rejonie Chicago. Prognozy pokazują poprawę względem odczytu z poprzedniego miesiąca.

Ukraina nie straszy inwestorów. Ale nikt nie ryzykuje

Maciej Rynkiewicz, godz. 13:00

Warszawska giełda po czterech godzinach handlu znajduje się symbolicznie powyżej poziomów wczorajszych zamknięć. Podobne nastroje panują w pozostałej części kontynentu. Chwilowe uspokojenie sytuacji za naszą wschodnią granicą sprzyja rynkom, aczkolwiek widać, że to wciąż temat numer jeden, a inwestorzy przyjęli strategię _ wait and see _.

Najlepiej radzą sobie spółki najmniejsze, grupujący je WIG250 rośnie o 0,4 proc. Ponad 0,2 proc. zyskuje WIG30, podobnie WIG50. Obroty na całym rynku wynoszą ponad 310 milionów złotych.

O bardzo dobrej sesji mogą mówić posiadacze spółki Mieszko, której papiery rosną około 7 procent. To efekt zapowiedzi wezwania do sprzedaży 34 procent akcji spółki przez jej głównego udziałowca. Bardzo możliwe, że Mieszko zniknie z giełdy.

Wśród największych, zmiany są dużo mniej spektakularne, aczkolwiek ukraiński Kernel spada już o 3 procent. Z kolei ponad procent zyskują teraz w sumie cztery spółki z WIG30 - Lotos, BZ WBK, JSW i Enea. Węglowy gigant kosztuje już ponad 34 zł co oznacza, że inwestorzy, którzy kupili papiery spółki na dołku z 25 sierpnia i trzymają je do teraz, są już na 11-proc. plusie.

Sytuacja na GPW wpisuje się w to, co dzieje się w pozostałej części Europy. Niemiecki DAX zyskuje 0,2 proc., tyle samo FTSE100, nieco mniej CAC40. Procent traci Rosja i Bułgaria, nieco mniej hiszpański IBEX35, półtora procent zyskuje ukraiński UX.

Giełdy w Europie nieśmiało w górę. Odzyskuje też GPW

Maciej Rynkiewicz, godzina 9:10

Najważniejsze indeksy w Europie otwierają się od niewielkich wzrostów, mimo utrzymania konfliktu na Ukrainie oraz bardzo słabych danych makro.

Europejscy inwestorzy jako dobrą monetę odebrali fakt, iż w ciągu nocy nie pojawiły się żadne wiadomości o zaognieniu sytuacji na Wschodzie. Rosyjskie wojska wciąż jednak stacjonują wokół spornych granic, a rząd Ukrainy deklaruje, że armia już dawno przebywa na terytorium kraju. Dlatego nieco gorzej spisują się giełdy w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym GPW.

WIG30 na początku spadał około 0,2 proc., podobnie WIG50, obecnie nastroje są coraz lepsze. Ponad wczorajszym zamknięciem utrzymuje się WIG250. Na początku sesji pozytywnie na tle rynku wyróżniały się Lotos i JSW. Tyle samo traciły Tauron, Eurocash i Kernel, niemal półtora procent zniżkowały papiery CCC i TVN.

Nieco gorzej przedstawia się sytuacja na rynku walut. Złoty od rana nadal traci w stosunku do euro i dolara, aczkolwiek skala przeceny jest raczej niewielka. Niemniej amerykańska waluta jest teraz najdroższa od niemal 12 miesięcy, euro - od pięciu.

W nocy pojawiły się dane z Japonii - wstępny odczyt produkcji przemysłowej wskazał wzrost na poziomie 0,2 proc., podczas gdy rynek oczekiwał, że będzie to plus procent. Zgodne z konsensusem rynkowym okazały się stopa bezrobocia (3,8 proc.) oraz inflacja (3,3 proc.). Nieznacznie lepiej wypadła za to sprzedaż detaliczna (plus 0,5 proc.).

Dużo gorszy wynik odnotowali Niemcy. Zmiana sprzedaży detalicznej wyniosła tam minus 1,4 proc., podczas gdy ekonomiści oczekiwali niewielkiego wzrostu. W ujęciu rocznym, wskaźnik wzrósł o 0,7 proc.

Krach na giełdzie i euro za 4,50 zł? Oto konsekwencje wojny na Ukrainie

Damian Słomski, godzina 23:00

Wojna na Ukrainie niesie ze sobą poważne konsekwencje dla rynków finansowych. Wystraszeni inwestorzy będą wyprzedawać akcje, czego przedsmak w postaci ponad 2-procentowych spadków na GPW obserwowaliśmy w czwartek. Słabnie jednocześnie złoty, co może skutkować w najbliższej przyszłości wzrostem kursu euro czy franka do poziomów odpowiednio 4,50 i 3,60 zł. Znacznie bezpieczniejszymi inwestycjami w takiej sytuacji zdają się być m.in. obligacje i surowce.

Już chyba nie ma złudzeń. Rozpoczyna się wojna na wschodzie Ukrainy. Inwestorzy przestraszeni tą wizją pozbywali się w czwartek najbardziej ryzykownych aktywów. Mowa przede wszystkim o akcjach, które w przypadku warszawskiej giełdy taniały średnio o 2 procent.

Najbardziej poszkodowani są inwestorzy posiadający papiery ukraińskich spółek notowanych na GPW lub takich, które są mocno związane z tamtejszym rynkiem. Wartość rynkowa KSG Agro w jeden dzień zmalała o 40 procent. Z blisko 10-procentową stratą muszą się też pogodzić posiadacze akcji Serinus Energy, koncernu wydobywającego gaz i ropę na terenie Ukrainy.

Wśród największych spółek zgrupowanych w WIG20 mocno związana z rynkiem rosyjskim oraz ukraińskim jest firma LPP. Producent odzieży, pod takimi markami jak Reserved, Cropp i House ze względu na problemy w tych dwóch krajach musiał zrewidować w dół tempo rozwoju sieci oraz nakłady inwestycyjne. Tylko w pierwszych trzech miesiącach tego roku przez osłabienie wartości rubla i hrywny wynik był niższy o 57,4 mln zł.

Odpływ kapitału bez wątpienia odczuje jednak zdecydowana większość spółek, także tych zupełnie niezwiązanych ze wschodnimi rynkami, a wszystko przez emocje. Strach jaki będzie towarzyszył inwestycji w akcje sprawi, że jednocześnie dużo osób będzie chciało sprzedać papiery, a mało kto zdecyduje się na ich kupno. Ta nierównowaga będzie musiała skończyć się głębokimi spadkami wycen. Jak głębokimi? Jeszcze trzy tygodnie temu kurs WIG20 był na poziomie 2300 puntów, czyli 5 procent niżej niż obecnie. Wydaje się, że to minimalny możliwy wymiar kary w kolejnych dniach w przypadku kontynuacji walk na Ukrainie.

Jeszcze rok temu minimum na indeksie było na poziomie 2200 punktów i jest to już znacznie bardziej realny, czarny scenariusz na najbliższe kilkanaście sesji. Gdyby tak rzeczywiście się stało, można byłoby mówić o stratach rzędu 10 procent.

Tanieją nie tylko akcje. Mocno osłabia się też złoty

Kurs euro w jeden dzień wzrósł o ponad 2 gr i przekracza poziom 4,22 zł. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja krajowej waluty w porównaniu z dolarem amerykańskim i frankiem szwajcarskim. Przekroczenie w czwartek progów odpowiednio 3,20 i 3,50 zł oznacza, że dolar jest najdroższy od prawie roku, a frank od 14 miesięcy.

Inwestorzy liczący na wzrost wartości krajowej waluty, a także kredytobiorcy spłacający raty w walutach obcych mają w ostatnim czasie wiele powodów do narzekań. Wszystko wskazuje na to, że problemy będą narastać. Gdyby doszło do bezpośredniej konfrontacji wojsk Rosji i Ukrainy, niewykluczone, że w kilka dni za euro będziemy płacili 4,30-4,50 zł. Dolar i frank mogłyby natomiast bez większych problemów osiągnąć pułap odpowiednio 3,30 i 3,60 zł.

Czarne chmury nad wschodnią częścią Ukrainy tak szybko nie miną, a dodatkowe osłabienie złotego w kolejnych miesiącach może zaserwować nam Rada Polityki Pieniężnej. Wobec deflacji rośnie prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych.

- _ Pojawienie się deflacji w Polsce wymaga ponownej oceny prognoz inflacyjnych banku, które zostały wykonane kilka miesięcy temu _ - przyznał w czwartek prezes NBP.

Jednocześnie stara się studzić emocje twierdząc, że słabnący złoty pomoże polskiej gospodarce. - _ Kiedy sytuacja na Ukrainie i Rosji ustabilizuje się, będzie to silny impuls dla złotego do aprecjacji. To jest bardziej naszym zmartwieniem niż deprecjacja _ - komentuje Belka.

Prezes NBP dodał, że wpływ kryzysu na Ukrainie na Polskę nie jest katastrofą w sensie ekonomicznym, ale nie jest to coś, co można ignorować. Ocenił, że kryzys _ wywiera negatywną presję na polską gospodarkę _, choć reakcja rynku nie jest _ nadmierna _.

Słabszy złoty wspiera eksport, ale dotychczasowe prognozy wzrostu PKB zagrożone

Interwencji na rynku walutowym Ministerstwo Finansów na razie nie planuje. Co więcej, wiceminister finansów Janusz Cichoń podkreśla, że wzrost kursu złotego względem walut obcych będzie wpływał na wzrost opłacalności polskiego eksportu. Faktycznie przez ostatnich kilka lat stanowił on motor napędowy, jeśli chodzi o polskie PKB. Mimo tego minister finansów Mateusz Szczurek poinformował w środę, że zaproponuje w projekcie budżetu na 2015 rok wzrost PKB na poziomie 3,4 procent wobec wcześniejszych 3,8 procent.

Lekkie spowolnienie jest już widoczne w II kwartale tego roku. Dynamika PKB spadła z 3,4 do 3,2 procent. Warto przy tym podkreślić, że z coraz większym wzrostem gospodarczym mieliśmy do czynienia przez cztery wcześniejsze kwartały.

Nie wszyscy tracą. Na czym można zyskać?

Każdy objaw kryzysu, czy to finansowego, czy politycznego, wywołuje automatyczną reakcję większości inwestorów - sprzedają oni najbardziej ryzykowne instrumenty finansowe i te pieniądze lokują w teoretycznie bezpieczne papiery.

Taki transfer widać już w przypadku niemieckich obligacji. Rentowność tzw. bundów z terminem wykupu za 10 lat spadła do poziomu 0,868 procent. To historyczny rekord. Dla porównania takie same papiery emitowane przez Stany Zjednoczone mają oprocentowanie 2,33 procent, a polskie 3,1 procent. Oczywiście im większa rentowność, tym większe ryzyko związane z inwestycją.

Za tak zwane _ bezpieczne przystanie _ uznawane są także m.in. szwajcarski frank i złoto. Kruszec ten w ostatnim czasie był raczej w niełasce inwestorów, co tym bardziej daje duży potencjał do wzrostu.

W przypadku rynków palladu, platyny i srebra Rosja jest w trójce największych producentów. Ograniczenie ich eksportu powinno również prowadzić do wzrostu ich cen. Takiego scenariusza raczej próżno oczekiwać w przypadku ropy naftowej. Nikt nie zdecyduje się na ograniczenie sprzedaży surowca, gdy Rosja dzienne wydobywa około 10 mln baryłek, z czego na eksport trafia około 70 procent.

giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)