Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Droździel: Związki zawodowe tkwią w PRL-u

0
Podziel się:

Na przestrzeni ostatnich 20 lat w Polsce zmieniło się prawie wszystko. Do nielicznych wyjątków, które mają więcej wspólnego z PRL niż czasami teraźniejszymi, należą związki zawodowe. Ich sposób działania i myślenia jest nadal mocno zakorzeniony w poprzednim systemie.

Droździel: Związki zawodowe tkwią w PRL-u

Na przestrzeni ostatnich 20 lat w Polsce zmieniło się prawie wszystko. Do nielicznych wyjątków, które mają więcej wspólnego z PRL niż czasami teraźniejszymi, należą związki zawodowe. Ich sposób działania i myślenia jest nadal mocno zakorzeniony w poprzednim systemie.

Przedsiębiorstwa - w szczególności państwowe, w których są one najsilniejsze - często wykorzystują niczym prywatny folwark. W górnictwie jest tajemnicą poliszynela, że większość działalności pomocniczej świadczą spółki należące do związków zawodowych. I nic w tym nie byłoby nagannego, a wręcz można by to uznać za bardzo dobre rozwiązanie, gdyby nie fakt, że ich oferty są najczęściej kilkukrotnie wyższe od rynkowych.

Szefowie kopalń nie mają jednak wyjścia i muszą korzystać z usług tych firm. Inaczej... Nie ma inaczej, bo to de facto związki rządzą kopalniami, stoczniami, zakładami zbrojeniowymi i innymi firmami, które w czasach PRL miały strategiczne znaczenie dla gospodarki. To od widzimisię bonzów związkowych zależy, jak długo na stołku utrzyma się prezes lub dyrektor.

[

Winiecki: Polscy związkowcy to zombi transformacji ]( http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/winiecki;polscy;zwiazkowcy;to;zombi;transformacji,143,0,550543.html ) Ktoś zapyta: a gdzie w tym wszystkim jest rachunek ekonomiczny, kto za to wszystko płaci? Na drugie z pytań odpowiedź jest banalna - my wszyscy. Jeżeli firma państwowa ma kłopoty, to brać związkowa zawsze może zorganizować masz gwiaździsty na Warszawę i wymusić na rządzących kolejne setki milionów złotych z kasy państwa.

To jest też właśnie główny powód wielkiej niechęci związków do prywatyzacji - prywatny właściciel nie da się tak doić jak państwo. On się kieruje rachunkiem ekonomicznym.

To jednak raczej obce pojęcie dla związkowców, ale temu nie ma się jednak za bardzo co dziwić, jeżeli według szefa największej centrali związkowej najlepszym lekarstwem na bolączki naszej gospodarki jest podwyższanie pensji. Do pana Śniadka nie bardzo dociera, że takie sztuczne podwyższanie wynagrodzeń doprowadzi tylko do inflacji.

Ale co tam inflacja, z nią też sobie można łatwo poradzić. Pan przewodniczący zapewne doskonale pamięta, że w latach 80. świetnie sobie radzono z rosnącymi cenami - podwyższano pensje. Niestety rosły one wolniej od cen. I tego należy się też spodziewać i teraz, gdyby zastosowano terapie pana Śniadka.

Innym zachowaniem, które jest rodem z PRL jest wymuszanie siłą tychże podwyżek. Oczywiście związki zawodowe powinny dbać, by pracodawcy odpowiednio wynagradzali swoich pracowników. To ich najważniejsze zadanie. Rodzimi związkowcy często wysuwają jednak żądania, które mogą zagrozić istnieniu firm. Czymże innym jest domaganie się bardzo dużej podwyżki dla pracowników tyskiej fabryki Fiata w sytuacji, gdy Włosi coraz częściej przebąkują o możliwości przeniesienia części produkcji do Włoch?

Może się okazać, że pracownicy podwyżkę dostaną, ale będzie ona ostatnia. Na kolejną będą mogli liczyć wtedy, gdy zostaną zwaloryzowane zasiłki dla bezrobotnych.

Autor jest dziennikarzem Money.pl

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)