Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Polityk, służbowa karta i moralność Kalego

0
Podziel się:

Jak wynika z opublikowanych w listopadzie br. badań Instytutu Pentor (przeprowadzonych na zlecenie Visa Europe), połowa Polaków w wieku od 15 do 60 lat ma karty płatnicze.

Gałązka: Polityk, służbowa karta i moralność Kalego

Robiąc zakupy, płacą nimi od 3 do 9 razy częściej niż 10 lat temu, w zależności od rodzaju kupowanych towarów. (Nadal jednak karta służy głównie do wypłat z bankomatów).

ZOBACZ TAKŻE:
10 lat karty kredytowej w Polsce Blisko 80 procent badanych jest posiadaczami kart debetowych, a prawie co dziesiąty ma kartę kredytową. Badania nie wspominają, ile z nich to karty służbowe.

Co jakiś czas media donoszą o dymisjach zagranicznych ministrów i ważnych urzędników, którzy płacąc za prywatne usługi lub zakupy, "mylili" własne karty płatnicze ze służbowymi. Opinia społeczna w ich krajach bez względu na przynależność partyjną była jednakowa - to okradanie podatników.

Takie zachowania nie są obce także naszym VIP-om. Niedawno "Newsweek" opisałTomasza Nowakowskiego- szefa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej (powołanego na to stanowisko w sierpniu br. - wcześniej wiceministra rozwoju regionalnego), który stołując się w ekskluzywnych restauracjach oraz kupując drogą odzież, kosmetyki i płyty, regulował rachunki służbową kartą, pokrywając wydatki z budżetu reprezentacyjnego.

Np. "23 grudnia swoją służbową kartą zapłacił za kosmetyki 1505 zł. Czyżby kupował europejskim partnerom pachnidła pod choinkę?" - pytali dziennikarze. Minister stwierdził, że przypomina sobie, iż mógł kupować upominki. Komu wręczał żele pod prysznic i wody po goleniu - tego już nie pamiętał...

ZOBACZ TAKŻE:
Były minister sportu aresztowanyPonad rok wcześniej "Rzeczpospolita" donosiła o podobnie nonszalanckim traktowaniu służbowej karty płatniczej przez Ministra Sportu Tomasza Lipca - przed miesiącem zatrzymanego przez CBA pod zarzutem korupcji.

"Opublikuję wyciąg z kart kredytowych poprzedniego rządu" - zapowiedziała, w udzielonym tygodnikowi "Polityka" wywiadzie,Julia Pitera, która od kilkunastu dni pełni funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika rządu ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych.

ZOBACZ TAKŻE:
Pitera: Ujawnić wyciągi z kart kredytowych rządu"Będzie z tego opublikowany oficjalny raport. To nie są tajne informacje. Art. 11 ustawy o finansach publicznych mówi, że finanse publiczne są jawne" - stwierdziła, zaprzeczając jednocześnie, by wiedziała, że płacący służbowymi kartami ministrowie poprzedniego rządu byli najlepszymi klientami najdroższych warszawskich restauracji.

Obiecała również podjąć starania, by doprowadzić do jawności bieżących wyciągów z rządowych kart.

O ile jednak w cywilizowanych krajach opinia publiczna dotycząca okradania podatników przez polityków jest jednoznaczna, to część polskich internautów uznała zapowiedź Pitery jako polityczny atak na PiS. Wiele komentarzy wskazuje na, niestety, dość powszechne rozumowanie w kategoriach moralności Kalego, który przestrzegając zasad prawa i sprawiedliwości buszu, też pewnie wysłałby maila: "nasz złodziej być dobry złodziej".

Aby jednak uniknąć takich podejrzeń, Julia Pitera powinna zainteresować się także wyciągami ze służbowych kart płatniczych członków poprzednich ekip. A także dziwnymi umowami. Na przykład takimi, jakie zawierała była minister pracy Anna Kalata, która płaciła swojej wizażystce 11 tysięcy złotych miesięcznie z resortowej kasy.

ZOBACZ TAKŻE:
Kosztowne pomysły KalatyWe wspomnianym wywiadzie dla "Polityki" padło pytanie: "Nie boi się pani, że PiS zarzuci wam działanie propagandowe?" Julia Pitera odpowiedziała: "Ja się nie boję propagandy, która wymusza przyzwoite zachowania władzy. Jej skutek jest taki, że ja do tej pory ani razu nie wzięłam samochodu służbowego i jeżdżę prywatnym. Jeżdżę prywatnym i wielu innych ministrów także".

Wypowiedź ta inspiruje do podpowiedzenia pani minister, że bardzo ciekawym obszarem poszukiwań oszczędności budżetowych jest na pewno wykaz "ryczałtów paliwowych", wypłacanych tytułem zwrotu kosztów korzystania z prywatnego samochodu na potrzeby służbowe.

Zwłaszcza, że jak w 2006 roku poinformował "Super Express", na przykład były posełStanisław Łyżwiński(obecnie w więzieniu) i jego małżonka, nie mając auta, pobrali "na paliwo" z Kancelarii Sejmu na ponad 300 tysięcy złotych.

ZOBACZ TAKŻE:
Spłonął samochód Julii PiteryW pierwszej kolejności można więc ujawnić wydatki paliwowe tych członków rządu, którzy korzystają z własnych pojazdów w celach służbowych. Pewnie w przypadku wicepremiera Pawlaka, który jeździ słynną z reklam hybrydową toyotą, nie powinny być wysokie...

Natomiast Julia Pitera będzie mogła na razie rozliczać tylko rachunki za przejazdy taksówkami , bo w niedzielny wieczór w jej samochodzie nagle wybuchł pożar.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)