Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Premier miał prawo zdymisjonować Leppera

0
Podziel się:

Kuchnia służb specjalnych z natury rzeczy ma to do siebie, że ilekroć zostaną ujawnione jej tajniki, opinia publiczna jest zbulwersowana, bo okazuje się, że istnieją w państwie instytucje, które w swej działalności statutowej mogą balansować na granicy prawa.

Jakimczyk: Premier miał prawo zdymisjonować Leppera

Kuchnia służb specjalnych z natury rzeczy ma to do siebie, że ilekroć zostaną ujawnione jej tajniki, opinia publiczna jest zbulwersowana, bo okazuje się, że istnieją w państwie instytucje, które w swej działalności statutowej mogą balansować na granicy prawa.

Takim działaniem jest właśnie prowokacja policyjna zastosowana wobec współpracowników zdymisjonowanego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.

Kulisy działań CBA, opisane we wczorajszym wydaniu „Dziennika", dostarczyły Samoobronie i opozycyjnej SLD amunicji do zmasowanego ataku na działającą od zeszłego roku tajną służbę antykorupcyjną. Oburzenie wywołuje to, że funkcjonariusze CBA fałszowali dokumenty, używali podrobionych pieczątek, niejawnie przejmowali korespondencję kursującą między organami administracji itp.

Słowem: horror, świadczący o tym, że żyjemy w państwie policyjnym, gdzie nikt nie stojący w szeregu z Jarosławem Kaczyńskim nie może być pewnym dnia ni godziny. Taki ton przeważa w komentarzach, cytowanych zwłaszcza przez media elektroniczne.

Tymczasem prawdziwy problem polega nie na użyciu kontrowersyjnych metod, lecz na tym by były one zawsze wykorzystywane zasadnie i pod kontrolą instytucji sprawujących demokratyczną kontrolę nad służbami specjalnymi. Do takich instytucji należy prokurator generalny, który wydaje pisemną zgodę na zastosowanie prowokacji policyjnej (np. przyjęcie lub wręczenie korzyści majątkowej).

Jeśli konieczne jest przy tym zastosowanie kontroli operacyjnej w postaci podsłuchu telefonicznego, perlustracji korespondencji czy filmowania lub fotografowania z ukrycia, decyzję prokuratora musi jeszcze zatwierdzić Sąd Okręgowy w Warszawie.

Na razie nic nie wskazuje na to, żeby CBA takich zgód na działania operacyjne nie miało. Istotne w tej sprawie jest, że - jeśli wierzyć relacjom mediów - prowadząc tajną operację wobec Piotra R. i Andrzeja K. CBA zdobyło dowody na to, że Andrzej Lepper wydawał polecenia swoim podwładnym, żeby przyspieszyli odrolnienie gruntów pod Mrągowem. To za mało, żeby postawić zarzuty prokuratorskie liderowi Samoobrony.

Ale to już dostatecznie dużo, żeby szef rządu mógł stwierdzić, że utracił zaufanie do członka swego gabinetu i zdymisjonował go. Można spekulować jedynie, jakie dowody CBA mogłoby zdobyć, gdyby urzędnicy z województwa warmińsko-mazurskiego nie zorientowali się, że mają do czynienia ze sfałszowaną dokumentacją.

Może ostatecznie przekonalibyśmy się wszyscy, że Lepper jest skorumpowany do cna, a może okazałoby się, że jest po prostu jowialny i pozwala, by w jego otoczeniu żerowali różnicy cwaniacy i kombinatorzy.

Zbulwersowany okolicznościami odwołania Andrzeja Leppera byłbym jedynie wtedy, gdyby sejmowa komisja ds. służb specjalnych odkryła, że służby specjalne stosują zakup kontrolowany i prowokację policyjną tylko wobec osób niezwiązanych z PiS.

Tymczasem z dostępnych informacji wynika, że podobnymi metodami Centralne Biuro Śledcze posłużyło się wobec dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu w Cetniewie, których zatrzymanie było podstawą dymisji PiS-owskiego ministra sportu Tomasza Lipca.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)