Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: USA mimowolnym sojusznikiem Castro

0
Podziel się:

Z inicjatywy byłego prezydenta Lecha Wałęsy zainaugurował działalność Polski Komitet Solidarności z Kubą.

Jakimczyk: USA mimowolnym sojusznikiem Castro

Z inicjatywy byłego prezydenta Lecha Wałęsy zainaugurował działalność Polski Komitet Solidarności z Kubą.

Wałęsa zapowiedział, że komitet będzie szukał skutecznych sposobów, aby pomóc Kubańczykom w ich drodze ku demokracji. Według legendarnego przywódcy "Solidarności", Kubie potrzebny jest Okrągły Stół. Wałęsa przyznał jednak, że - jak na razie - Kubańczycy nie słuchają jego rad i "nie kupują jego pomysłów", w jaki sposób pokojowo walczyć o demokrację.

ZOBACZ TAKŻE:

Czy handlować z Kubą?Inicjatywa, do której akces zgłosiło już wiele postaci zasłużonych w walce z komunizmem w Polsce, jest nader szlachetna i godna poparcia. Sęk w tym, że od masowych aresztowań i procesów pokazowych dysydentów przed czterema laty, brakuje sygnałów pozwalających żywić nadzieję, iż władze w Hawanie poważnie rozważają rozpoczęcie dialogu z autentycznymi przedstawicielami narodu. W II połowie lat 90., kiedy kubańska gospodarka oparta na monokulturze trzciny cukrowej nie mogła otrząsnąć się z traumatycznego wstrząsu, jaki wywołał upadek ZSRR, głównego odbiorcy kubańskiego cukru i dostawcy taniej ropy, Fidel Castro zgodził się na częściową liberalizację gospodarki.

ZOBACZ TAKŻE:
Chavez i Castro planują wspólne przedsięwzięciaW ślad za żywiołowo rozwijającą się, lecz skrupulatnie kontrolowaną przez państwo i obciążoną kontrybucjami finansowymi drobną inicjatywą prywatną (np. paladeres, jadłodajnie), coraz śmielej zaczęła podnosić głowę demokratyczna opozycja. Mnożyły się ruchy obrońców praw człowieka, powstawały kolejne partie polityczne i niezależne media, wyrosła też sieć bibliotek prowadzonych przez dysydentów.

Przez chwilę wydawało się, że starzejący się tyran już tylko z nawyku urządza antyamerykańskie seanse nienawiści pod siedzibą Sekcji Interesów USA nieopodal bulwaru Malecon. Wielu obserwatorów, zwłaszcza zagranicznych, łudziło się, że murszejąca dyktatura z wolna dryfuje w kierunku stopniowej demokratyzacji.

Okazało się jednak, że El Comandante, korzystając ze skupienia światowej opinii publicznej na inwazji na Irak wiosną 2003 r., postanowił błyskawicznie rozprawić się z opozycją i w następnej kolejności zabrać się za zalążki gospodarki rynkowej. Działanie to przypominało do złudzenia chińską kampanię "Niech rozkwita sto kwiatów, niech przemawia sto szkół", która rozbudziła jedynie nadzieje na lepsze i godniejsze życie wśród mieszkańców Państwa Środka, by nieoczekiwanie zgasnąć, gdy przewodniczący Mao ogłosił szaleńczą rewolucję kulturalną.

Kuba Castro nie powtórzy oczywiście maoistowskiego obłędu sprzed ponad 40 lat, ale nie będzie też naśladować doświadczeń Polski, Czechosłowacji, Węgier czy nawet Rosji z okresu transformacji ustrojowej.

ZOBACZ TAKŻE:
Chavez dobija targu z Kubą Dopóki istnieje bogaty i szczodry sojusznik Fidela w osobie prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza i dopóki ceny ropy na giełdach będą tak wyśrubowane, że satrapa z Caracas będzie mógł przeznaczać nadwyżki zysków na finansowanie swoich fanaberii i granie na nosie Waszyngtonowi, komunizm na Kubie nie musi czuć się zagrożony.

Castro i jego najbliżsi zausznicy nadal będą mogli jeść homary popijając najlepsze roczniki francuskich win, zaś lud pożywi się proteiną sojową smażoną przez ulicznych sprzedawców na głębokim oleju. Niesmaczna, ale za to zdrowa - o czym można przeczytać i usłyszeć w oficjalnych mediach.

Mimowolnym sojusznikiem Castro są Stany Zjednoczone. Ogłoszone przez nie przed laty i z uporem godnym lepszej sprawy podtrzymywane embargo na handel z Kubą pozwala kubańskim komunistom obciążać Amerykanów odpowiedzialnością za nędzę gospodarki kartkowej.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)