Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Poseł w pościeli z asystentem, czyli opowieść o życiu europosłów

0
Podziel się:

Banalna zależność: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Takoż sposób liczenia. Eurodeputowany Maciej Giertych wyznał, że 262 euro, jakie dostaje dziennie za reprezentowanie Rzeczpospolitej, pozwala mu co prawda związać koniec z końcem, ale mogłoby być lepiej, gdyby w służbowym pokoju posła w Strasburgu było łóżko.

Poseł w pościeli z asystentem, czyli opowieść o życiu europosłów

*Banalna zależność: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Takoż sposób liczenia. Eurodeputowany Maciej Giertych wyznał, że 262 euro, jakie dostaje dziennie za reprezentowanie Rzeczpospolitej, pozwala mu co prawda związać koniec z końcem, ale mogłoby być lepiej, gdyby służbowy pokój posła w Strasburgu był wyposażony w łóżko. *

Wtedy pan Maciej zaoszczędziłby stówę na hotelu. Noclegi poselskich asystentów są tańsze, więc nasi eurodeputowani szybko wykombinowali, jak na tym interesie zarobić. Niektórzy pakują się bezczelnie do pościeli asystenta. Pół biedy, jeśli asystent należy do płci przeciwnej, bo taka koegzystencja jest całkiem ludzka nie tylko w aspekcie ekonomicznym. Gorzej kiedy w jednym wyrze wyląduje dwóch facetów, co może zagrozić spójności ideowej Ligi Polskich Rodzin.

Po zamieszczeniu w internecie wywiadu z eurodeputowanym jakaś samotna matka zaproponowała, żeby pan Maciej odpalił jej jedną dietę i nawet skrupulatnie wyliczyła, że za 262 euro z powodzeniem utrzyma przez miesiąc siebie oraz dziecię. Teraz nie ma co włożyć do garnka, ponieważ prorodzinny Sejm, likwidując fundusz alimentacyjny, pozbawił ją podstaw egzystencji. Ot, kobieca naiwność! Czy reprezentant narodu ma spać z głową na biurku tylko dlatego, że kobieta w pościeli, która nawet nie była jego asystentką, okazała się nieprzewidywalna?

Tzw. prosty lud posługuje się generalnie inną matematyką niż tzw. elity władzy. W powodu wyborów uzupełniających do Senatu mieszkańcy Górnego Śląska pokrzykują w mediach, ileż dobrego i pożytecznego można by zrobić za 5 mln zł. Tyle właśnie pochłonie dokooptowanie trzech wybrańców narodu na miejsca opuszczone przez senatorów, którzy w Strasburgu muszą się utrzymać za 262 euro na dobę. Obecny parlament za chwilę rozpłynie się w niebycie, po diabła więc wyrzucać kasę w błoto – argumentują ludzie, jakby zapomnieli, że demokracja jest piękna, ale kosztowna.

W dziele krzewienia wiedzy matematycznej przebiła wszystkich w ostatnich dniach zachodniopomorska Samoobrona, która ogłosiła, że funduje wakacje 150 biednym dzieciom. Po czym okazało się, że rzekome pieniądze partii Leppera pochodzą faktycznie z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Wobec tak wyrafinowanego poczucia humoru należy zastanowić się, czy Samoobrona ma rzeczywiście korzenie wśród hodowców krów i producentów buraka cukrowego. Nieswoje Inflanty sprzedawał bowiem imć pan Onufry Zagłoba, a ten, jak wiadomo, pochodził ze szlachty.

_ Autor pracował w „Prawie i Życiu” oraz „Przeglądzie Tygodniowym”, otrzymał kilkadziesiąt nagród w konkursach reporterskich, wydał książkę „Wilgoć” – zbiór reportaży o powodzi w 1997 r. Obecnie jest redaktorem naczelnym „Panoramy Opolskiej” i wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu. _

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)