Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Rolnicy załamują ręce, a politycy im współczują i obiecują pieniądze

0
Podziel się:

Rolnicy załamują ręce, a politycy szczerze jak zwykle, medialnie jak zawsze, współczują im do kamer i obiecują kolejne pieniądze.

Rolnicy załamują ręce, a politycy im współczują i obiecują pieniądze

Rolnictwo to ulubiony obok górnictwa dział gospodarki naszych polityków. Zależny od urzędniczych decyzji, wrażliwy na wszelkie zewnętrzne zakłócenia, podlegający wszechstronnym interwencjom, dotacjom, subwencjom, dopłatom, gwarantowanym cenom. Od dziś do tego wachlarza trzeba będzie dorzucić jeszcze obowiązkowe ubezpieczenia od klęsk żywiołowych.

Nadeszła susza. Dość powszechne zjawisko klimatyczne o tej porze roku w naszych stronach. Niestety, z racji sezonu ogórkowego nic innego nie może być obecnie przedmiotem głośnej polityki. Rolnicy załamują ręce, a politycy szczerze jak zwykle, medialnie jak zawsze, współczują im do kamer i obiecują kolejne pieniądze.

Ba, jeden wicepremier zagroził nawet zerwaniem koalicji i zgłosił ewentualne veto dla budżetu 2007, jeśli nie znajdą się kolejne setki milionów dla słusznych, jego zdaniem oczywiście, nowych sposobów subsydiowania rolnictwa.

Najnowszy hit to obowiązkowe ubezpieczenie od klęsk żywiołowych, płatne przez rolników w 40%, a przez budżet państwa w 60%. Te 60% - to co najmniej 500 mln zł. wydatków w przyszłym roku. Jakże się ucieszyłem! Dzięki temu genialnemu pomysłowi rolnictwo uniezależni się od pogody (zboże będzie rosło niezależnie od suszy i powodzi), co prawda do ceny produktów żywnościowych trzeba będzie doliczyć te wszystkie fanaberie, ale kto by się przejmował konsumentami.

Ciekaw jestem, jak wicepremier zdefiniuje pojęcie klęski żywiołowej. Ta sama pogoda dla producentów jednego płodu oznacza super urodzaj, dla innych to prawdziwa katastrofa. Ponadto super urodzaj sam w sobie w socjalistycznym rolnictwie to także rodzaj klęski żywiołowej.

Zamiast powoli zmieniać rolnictwo w kierunku jego rynkowej konkurencji z takimi krajami jak Kanada czy Australia, my idziemy w kierunku rozwiązań francuskich – najgorszych w Europie, która z kolei są w ogonie konkurencyjności światowego rolnictwa.

Dzięki takim pomysłom rolników będzie coraz więcej, a nadprodukcja żywności z trudem będzie sprzedawana za granicę (oczywiście za stosowną dopłatą do tego eksportu). W rezultacie takiej polityki znów z własnej kieszeni dopłacę do śniadania Rosjanina czy kolacji Niemca, żeby tylko mój sąsiad mógł sprzedać po odpowiedniej cenie wszystko, cokolwiek urośnie mu na polu.

I jeszcze jedno, rolnicy którzy potrafią sobie radzić lepiej z naturą będą teraz dopłacać do tych, którym zawsze wiatr źle wieje podczas siania, deszcz pada gdy koszą i zbierają, a susza doskwiera gdy właśnie kwitnie interes. Czy dzięki temu będziemy produkować lepiej? Nie, dzięki temu Samoobrona wyprodukuje sobie nowy kawałek wiernego elektoratu.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)