Zwoliński: Komorowski kompletuje swoją tęczową drużynę

Niedawno dowiedzieliśmy się, że w kancelarii prezydenta trwa czystka, z pracą w Pałacu Prezydenckim pożegnało się około 80 osób. Bronisław Komorowski nie zasypuje gruszek w popiele i sięga szerokim gestem wyszukując kandydatów na wszelkiego rodzaju doradców i podpowiadaczy.

Tutaj jednak prezydent już nie elekt, mocno zaskakuje, okazuje się, że ucho najwyraźniej ma po lewej stronie. Jeszcze w weekend gruchnęła wieść, że do pracy w kancelarii przy Krakowskim Przedmieściu zaproszono Ryszarda Kalisza z SLD, oraz prof. Tadeusza Nałęcza, polityka, który można powiedzieć ma za sobą trasę spod Lenino do Berlina, czyli od PZPR przez SdPR, UP po SdPl.

Informacje dotyczące wewnętrznej opozycji w SLD, czyli posła Kalisza na razie się nie potwierdziły. Nic zresztą dziwnego, Stefan Niesiołowski jeden z czołowych polityków PO, mówi, że nie wyobraża sobie by - _ pornogrubas _, jak go kiedyś nazwał doradzał temu prezydentowi.

Za to prof. Nałęcz niczym znana miss, która przekonywała, że premierowi się nie odmawia, powiedział sakramentalne - Tak, wspominając coś o honorze. Tego honoru od razu zgodnie odmówili mu byli koledzy z SLD. Jerzy Wenderlich ostrzegł - _ Profesor podatny jest na polityczna zdradę _i wypominając mu liczne wcześniejsze transfery, powiedział, że on by go nie zatrudnił. Wicemarszałkowi wtórował partyjny kolega Tadeusz Iwiński, który zaprotestował przed nadmiarem..... historyków w najwyższych władzach. Najoględniej wypowiedział się Marek Borowski, oświadczając, że _ prof. Nałęcz jest politykiem ruchliwym _.

Polityk taki jak Tomasz Nałęcz, mający za sobą grę w tylu drużynach, chyba zbytnio się tymi słowami nie przejął pamiętając zapewne starą zasadę, że ci z innych partii to polityczni rywale, a prawdziwi wrogowie to ci z własnych szeregów.

Julia Pitera z PO oświadczyła, że prezydent liczy na wnikliwą znajomość przez prof. Nałęcza najnowszej historii Polski, oraz jego....ciętą ripostę. To ostatnie prezydentowi z pewnością się przyda bo jak na razie słynie z _ bronków _, czyli mniej lub bardziej fatalnych wpadek począwszy od przyjemności jaką doświadczył odwiedzając powodziowe tereny, po zapowiedź usunięcia krzyża, której skutki obserwujemy do tej pory.

Oprócz ostrego języka, znajomości epoki Piłsudskiego, wszyscy politycy PO, podkreślają, że to nowa jakość i jak podkreślił marszałek Grzegorz Schetyna dowód na odpolitycznienie urzędu. Co do nowej jakości to jak na historyka Pan marszałek ma dość selektywną pamięć. Ze swoistym frontem jedności mieliśmy już do czynienia choćby za czasów Lecha Kaczyńskiego, którego doradcami byli, między innymi wywodzący się z Lewicy prof. Ryszard Bugaj, czy doradzający wcześniej Aleksandrowi Kwaśniewskiemu - prof Witold Orłowski.

W ramach wyłuskiwania politycznych elektronów różnych opcji, a co za tym idzie przyciągania elektoratu, teraz swoje piętnaście minut mają politycy Lewicy. Oprócz Nałęcza, spekulacji na temat Kalisza, wskazuje się prezesa PAN prof. Michała Kleibera, który doradzał Kaczyńskiemu, a wcześniej był ministrem nauki w rządach lewicowych.

Kompletując doradców możliwie różnych barw, Bronisław Komorowski będzie musiał dociążyć prawą nogę. W kancelarii prezydenta zadomowił się już co prawda gen. Stanisław Koziej, wcześniej związany z PiS, ale to jak na razie rodzynek. Na wolności, bez przydziału brykają jeszcze Ludwik Dorn, Marek Jurek, czy Roman Giertych. Chcąc więc zaskakiwać, prezydent ma w czym wybierać. Aż strach pomyśleć jakie nazwiska usłyszymy, gdy przyjdzie czas wyboru prezydenckiego..... kapelana.

Autor jest dziennikarzem Money.pl