Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Balicki: Pacjenci powinni płacić za wizyty u lekarza

9
Podziel się:
Balicki: Pacjenci powinni płacić za wizyty u lekarza
(sejm.gov.pl<br>/GFDL)

Money.pl: Pielęgniarki znów protestują i domagają się podwyżek. Zapewne za chwilę kolejne grupy zawodowe dołączą do tych żądań. Być może rząd jakieś pieniądze na podwyżki znajdzie. Ale problemu to nie rozwiąże na długo. Co trzeba zrobić, by na skutecznie zreformować służbę zdrowia?

*Marek Balicki, minister zdrowia w rządzie Marka Belki: *Po pierwsze rząd nie ma możliwości, by bezpośrednio przekazywać pieniądze szpitalom lub Narodowemu Funduszowi Zdrowia na podwyższanie wynagrodzeń. Do tego są potrzebne zmiany ustawowe. Ale gdyby nawet te pieniądze były, to i tak doraźne działania już tyle razy były ćwiczone i zawsze działały na krótką metę. Potrzebne są działania systemowe.

Nie może być tak jak jest obecnie. Mimo tego, że służba zdrowia jest finansowana ze środków publicznych a większość szpitali jest własnością publiczną, to w sferze wynagrodzeń obowiązuje swoista _ wolna amerykanka _. To musi być odgórnie, ustawowo uregulowane. Tak jak jest to w oświacie, policji, wojsku, czy też więziennictwie. To właśnie ta dowolność przy ustalaniu wysokości wynagrodzeń jest zarzewiem większości konfliktów płacowych w służbie zdrowia.

Ale pacjenta nie interesują zasady ustalania wynagrodzeń obowiązują w służbie zdrowia. Jego irytują kolejki do specjalistów, długie oczekiwanie na specjalistyczne badania lub zabiegi. Jak to zmienić?

Skoro każdy w Polsce może założyć szpital prywatny lub przychodnię, zatrudnić lekarzy i zarabiać pieniądze, to jeżeli tak się nie dzieje, to być może oznacza to tyle, że to co płaci NFZ jest w wielu przypadkach niewystarczające, aby taka działalność się opłacała.

Ale przecież na rynku funkcjonuje wiele prywatnych klinik i przychodni.

Te wysokospecjalistyczne mają szanse na powodzenie, a i to nie zawsze. Dotyka je bowiem inny problem - NFZ nie ma środków na zakontraktowanie w nich usług. W Wieliszewie pod Warszawą powstał szpitalik onkologiczny, który jest świetnie wyposażony, ma świetnych lekarzy i czeka na pacjentów, których nie może przyjąć, bo NFZ za nich nie płaci. Nie ma pieniędzy.

W efekcie prywatne szpitale wykonują nieskomplikowane zabiegi, które nie wymagają długiego hospitalizowania. Takie placówki nie przyjmują natomiast praktycznie w ogóle osób obłożnie chorych. Nie bez przyczyny śmiertelność pacjentów w szpitalach publicznych jest nieporównanie wyższa od prywatnych.

Głównym problemem polskiej służby zdrowia jest więc brak pieniędzy?

W Polsce na służbę zdrowia przeznacza się proporcjonalnie do PKB 30-50 proc. tego co w krajach Europy Zachodniej. Przykładowo Niemcy, którzy nie dość, że mają 3,5 razy wyższy PKB na obywatela to jeszcze dwa razy większy odsetek tego PKB przeznaczają na ochronę zdrowia. Tak więc na publiczną służbę zdrowia wydają siedem razy więcej niż my. A koszty nie są dużo wyższe. Za leki płaci się mniej więcej tyle samo. Sprzęt kosztuje tyle samo, lekarze kosztują już prawie tyle samo. W tej sytuacji cudów nie ma i nie może być.

**

Kaczmarek: Prowadzenie szpitali się opłacaTrudno się z tym nie zgodzić. Ale czy równie poważnym problemem nie jest również zła organizacja publicznej służby zdrowia. Mówi się, że wciąż mamy do czynienia z przerostem zatrudnienia?**

To mit. Wręcz przeciwnie mamy niedobór lekarzy i pielęgniarek. W Unii zajmujemy ostatnie miejsce w liczbie lekarzy w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, a w przypadku pielęgniarek plasujemy się na przedostatnim miejscu. I to jest też jeden z głównych powodów słabej jakości opieki medycznej w państwowej służbie zdrowia.

Może sytuacja poprawiłaby się, gdyby w życie weszła reforma przygotowana przez minister Kopacz, która zakładała komercjalizację szpitali, a którą zawetował prezydent?

Odpowiem na to pytanie obrazowo. Jest para: mężczyzna i kobieta, która razem żyje, ma dzieci, ale nie mają ślubu. Czy jak ten związek sformalizują coś się zmieni? Będą więcej zarabiać? Dzieci będą inaczej wyglądać? Dostaną większe mieszkanie? Oczywiście nie.

Podobnie z propozycjami minister Kopacz. Ich wejście w życie nie niosło za sobą większych pieniędzy w systemie, ani zasadniczych zmian na lepsze. Od samego mieszania herbata słodsza nie będzie.

Ale szpitalom, jako spółkom prawa cywilnego łatwiej byłoby funkcjonować na rynku.

Dwa lata temu były wiceminister finansów w rządach Leszka Balcerowicza i jeden z jego najbliższych współpracowników Wojciech Misiąg przygotował raport na temat przyczyn zadłużania się szpitali i sposobów wyjścia z niego.

Okazało się, że nie ma żadnej korelacji pomiędzy formą działania szpitala a poziomem zadłużenia i wyników finansowych. Straty ponoszą tak szpitale formie spółek jak również SPZOZ-y. Podobnie jest z zyskami.

Te rozwiązania mogłyby jedynie pomóc tym podmiotom, które chciałyby uciec od długów. Dla pozostałych nie miałoby to żadnego istotnego znaczenia. I to podkreślają, w odróżnieniu do minister Kopacz, eksperci liberalni, do których należy zaliczyć pana Misiąga.

ZOBACZ TAKŻE:

Ja się jednak nie dziwie pani minister, bo ona nigdy niczym poważnym nie zarządzała. Jej doświadczenie to jedynie kierowanie małą przychodnią w Szydłowcu, z wątpliwymi sukcesami, bo za jej rządów placówka ta dorobiła się kilku milionów długów.

No właśnie, czy problemem polskiej służby zdrowia nie są słabe kadry zarządzające? Często się zdarza, że szpitalami zarządzają nie menadżerowie, ale lekarze, którzy nie mają odpowiedniego do tego przygotowania.

Wina w tej sytuacji leży po stronie właścicieli. To oni są winni, jeżeli pozwala się komuś kierować nieudolnie szpitalem. W części jednostek samorządowych, do których należą placówki służby zdrowia nie ma urzędników o odpowiednich kwalifikacjach, którzy mają wiedzę jak powinna działać służba zdrowia.

Może należałoby całkowicie sprywatyzować służbę zdrowia? Prywatny właściciel byłby dużo lepszym zarządcą.

To kolejny mit, nie mający poparcia w rzeczywistości. Mało kto się kwapi do zakładania szpitali, a jeszcze mniej chętnych byłoby na ich kupno. Najczęściej mają one bowiem długi i są niedoinwestowane, a zyski z takiej inwestycji są bardzo wątpliwe lub prawie niemożliwe.

ZOBACZ TAKŻE:

Jeżeli nie prywatyzacja, nie reformy minister Kopacz, to może wprowadzenie drobnych opłat od pacjentów mogłoby poprawić stan polskiej służby zdrowia. A przynajmniej wymogłoby na pacjentach większą dyscyplinę, bo jak się okazuje na 30 procent umówionych wizyt się nie stawiają.

Jestem zwolennikiem wprowadzenia niewielkich opłat na poziomie 10-15 złotych, bo to faktyczne poprawiłoby dostępność do specjalistów. Natomiast te pieniądze byłyby zbyt małe, aby w jakiś istotny sposób zwiększyła się pula pieniędzy na służbę zdrowia.

To może wprowadzenie w końcu kas fiskalnych dla lekarzy? Wpływy do budżetu z tytułu opodatkowania usług medycznych powinny być dużo większe?

I co z tego, że lekarz w swoim gabinecie zainstaluje kasę? Nic to nie zmieni. VAT-u jak nie płacił, tak nie będzie nadal płacił, bo usługi medyczne nie są nim objęte. Nota bene szkoda, że nie są, bo jako dyrektor nie mogę odliczać tego podatku od zakupów.

Samo ministerstwo finansów zrozumiało więc, że nakładanie na lekarzy obowiązku instalowania kas jest bezsensowne i od jakiegoś czasu zaprzestało mówić o tym pomyśle. Jeżeli ktoś brał dotychczas pod stołem to nadal będzie to robił i kasa go nie zachęci do zaprzestania tego.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(9)
Niedziela 1
3 lata temu
Prywatne Przychodnie Zdrowia pacjenta kasują razy 2, Wizyta zaplanowana 150,00zł + dodatkowo ampułki z zastrzykiem i zrobienie zastrzyku następne 150,00 zł, Co o tym można sądzić, Gdzie nasze pieniądze potrącane na Fundusz, Z każdego miesięcznego dochodu obywateli odprowadzane są ogromne sumy.
Polka
3 lata temu
Towarzysz Balicki zapomniał o jednym ,że każdy Polak i Polka ma zagwarantowane w Konstytucji RP bezpłatną służbę zdrowia i tak wszyscy lekarze leczą Polaków z prywatne pieniądze , bo za wizyty u lekarza trzeba zapłacić od 150 zł. do 300 zł,.a wszystkie wyniki i leczenie odbywa się w szpitalu Państwowym. I to jest korupcja propagowana przez PO-KO.
Ataner
3 lata temu
Niech Balickiemu dołoży Fundusz Zdrowia :))) pozdrawiam
Kares
3 lata temu
Co roku na NFZ z mojej emerytury zabierają ponad 3220 zł.Za lekarstwa place,wizyta u lekarza do tej pory to było wypisanie recepty,teraz do pudełka w przychodni wrzuca sie spis leków jakie są potrzebne do egzystencji,a Pan Balicki pisze,że powinno sie płacic za wizytę u lekarza ,może to robic z własnej kieszeni.Wstydzę sie za Pana.
ira
3 lata temu
W pierwszej kolejnosci pacenci powinni placic za umowione wizyty na ktore sie nie zgłaszaja.Na zarejesstrowanych dzieci do badan lekarskich kwalifikujacych do szczepien w liczbie 15 zgłasza sie połowa to mozna sobie wyobrazic jaka to strata czasu lekarza i pielegniarki.Tak samo jest z lekarzami specjalistami.