Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Miskiewicz
|

Brudziński: Sukces Tuska opiera się na kłamstwie

0
Podziel się:
Brudziński: Sukces Tuska opiera się na kłamstwie

Premier Donald Tusk złoży w Sejmie sprawozdanie z działalności rządu w latach 2007-2010.

*Money.pl: Proszę dokończyć zdanie. Największym sukcesem premieraDonalda Tuskajest... *

Joachim Brudziński, poseł Prawa i Sprawiedliwości: Zdecydowanie największym sukcesem tej ekipy jest utrzymanie tak wysokiego poparcia społecznego po dwóch latach rządów. To jest prawdziwy majstersztyk: utrzymać takie wyniki w sondażach, przy tak mizernych i znikomych efektach własnych rządów.

To jest coś co redefiniuje pogląd na polską politykę. Okazuje się, że z punktu widzenia formacji politycznej, która sprawuje władzę, kwestie wizerunkowe i propagandowe oraz sprawnego zarządzania informacją są ważniejsze od realnego zarządzania państwem.

Jest to rzecz o tyle niebezpieczne i precedensowa, że może powodować chciejstwo kolejnych ekip, by skupiać się tylko i wyłącznie na kwestiach wizerunkowych, a nie na działaniach, które skutecznie zabezpieczyłyby nasze interesy finansowe i gospodarcze.

Przecież jesteśmy zieloną wyspą na morzu kryzysu, któryzabrał pracę 6 mln Europejczyków. Nas nie dotknął aż tak dotkliwie. To nie jest największy sukces gabinetu Tuska?

Płażyński: Niewyrazistość jest dla Platformy cnotą
Jeżeli można tutaj mówić o wkładzie rządu to jedynie o takim, że - mimo zapowiedzi - nie popsuł tego, co zostawili mu poprzednicy. Natomiast nie ma tutaj powodów do tego , by chwalić rządzących, bo cóż takiego oni zrobili, by mówić, że te wskaźniki są ich sukcesem. One są sukcesem polskich przedsiębiorców. Są sukcesem tych, którzy odpowiadają za utrzymanie stosunkowo wysokiej konsumpcji i optymizmu konsumenckiego.

No właśnie. Czyli należypochwalić ministra Rostowskiego, który wiele razy powtarzał, że kryzys w Polsce nie będzie tak dotkliwy i tym samym podtrzymywał optymizm, choć między innymi opozycja mówiła, że będzie dużo gorzej. Nawet jeżeli tylko mówili i nic innego nie robili, to uspokajali sytuację na rynku i Polaków, którzy nie bali się wydawać pieniędzy w sklepach.

Chciałbym mieć taką moc sprawczą, by siłą perswazji namawiać do konsumpcji kogoś, kogo na to nie stać. To, że konsumpcja została podtrzymana było efektem tego, że ludzie mieli w portfelach pieniądze. A to, że je mieli nie było zasługą ministra Rostowskiego i premiera Tuska, ale zasługą obniżenia podatków i składki rentowej przez minister Zytę Gilowską. I to jest prawdziwa przyczyna tego, że konsumpcja się nie załamała.

A jeżeli chodzi o bardzo istotną kwestię jaką jest uspokojenie nastrojów i zaufania do banków, to tutaj niezależni eksperci jako ojca sukcesu wskazują prezesa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka i podkreślają znaczenie działań podjętych przez prezydentaLecha Kaczyńskiego. Dzięki temu udało się uniknąć histerii i ludzie nie wycofywali gwałtownie pieniędzy z banków.

Z tym można polemizować. A akurat PiS nie za bardzo ma się tu czym pochwalić. Namawialiście - sam pamiętam konferencje pani poseł Natalli-Świat - do zwiększania deficytu. A minister Rostowski podkreślał, że będziemy trzymać do w ryzach i tym samym zwiększał zaufanie do Polski na rynkach finansowych.

Proszę nie żartować. Minister Rostowski po prostu kłamał i to kłamał w sposób świadomy. Można powiedzieć, że wyszło na nasze. Tylko, że ten deficyt nie został przekuty w takie owoce, które można było uzyskać, gdyby - tak jak to sugerowaliśmy - te środki zostały przeznaczone na pobudzanie gospodarki.

Gdy my mówiliśmy o gwałtownie rosnącym deficycie, minister Rostowski wyzywał nas od matołków ekonomicznych i pukał się palcem w czoło. Mówił, ze deficyt nie przekroczy 20 miliardów złotych. Dziś oficjalnie wynosi on 52 mld zł. A ekonomiści mówią, że realny deficyt jest na poziomie 100 mld zł. A rząd stosuje kreatywną księgowość i chowa deficyt a to w Krajowym Funduszu Drogowym, a to w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Wszystkiezapowiedzi dotyczące konsolidacji finansów publicznych to zapowiedzi sondażowe. Dziś trzeba tak mówić, bo widać co się dzieje w Grecji. Ale konkretów jak nie było, tak nie ma.

Na potrzeby doraźnej polityki minister Rostowski i premier Tusk pokazują się na tle tej zielonej mapy, ale skutki tego żonglowania miliardami złotych i obciążania przyszłych budżetów, to będzie pasztet, który będą musiały zjeść następne pokolenia. A mamy niż demograficzny i poważne ryzyko tego, że może zawalić się system emerytalny.

Ale rząd to zagrożenie widzi. Wprowadził emerytury pomostowe i radykalnie ograniczył liczbę osób uprawnionych do wcześniejszego kończenia pracy. To chyba trzeba zapisać po stronie plusów?

Bardzo chętnie bym tak zrobił. Ale przecież reforma systemu ubezpieczeń społecznych budzi spory w samym rządzie. Są przecież tarcia między minister Fedak i ministrem Rostowskim. Są tarcia w koalicji na tle nierozwiązanej kwestii KRUS-u. Pojawiają się coraz to nowe pomysły na sięganie po środki, które teraz płyną do OFE. Nierozwiązane są problemy emerytur mundurowych.

To, że minister Chłoń-Domińczak przeprowadziła ustawę w części przygotowaną przez minister Kluzik-Rostkowską to przyjąłbym za dobrą monetę, gdyby nie było to takie chlastanie na oślep. Z jednej strony chciano zabrać wcześniejsze emerytury nauczycielom, choć potem się z tego wycofano. A z drugiej nie dano takiej możliwości hutnikom pracującym przy wytopie ołowiu czy cynku, w skrajnie szkodliwych warunkach.

To było ewidentnie niedopracowane i tak naprawdę była to tylko pokazówka, a nie przemyślana strategia ratowania systemu emerytalnego.

A fundusze unijne. Ostro krytykowaliście minister Bieńkowską. A teraz lawina ruszyła i środki płyną szerokim strumieniem. Za lata 2004-06 wykorzystaliśmy całą pulę. Z tej na lata 2007-13 rozdysponowana została już jedna niemal jedna trzecia.

O podejściu tego rządu świadczy los takich projektów jak budowa zbiorników retencyjnych na dorzeczu Wisły i Wisłoki czy na Nysie Kłodzkiej. Przychodzi pani minister Bieńkowska i lekką ręką skreśla je z listy. Dziś wracają te same pomysły. Tylko, że zmarnowano dwa lata.

Jeżeli chodzi o wydatki z lat 2004-06 to rząd się nimi chwali, ale to jest zasługa minister Gęsickiej. A co do liczb publikowanych na stronach Ministerstwa Rozwoju Regionalnego obawiam się, że te liczby są sztucznie pompowane i możemy mieć tu do czynienia z kreatywną sprawozdawczością.

Rząd wziął się za reformę armii. I tu premier dotrzymał obietnicy i zlikwidował pobór. No i wycofał naszych żołnierzy z Iraku.

Faktycznie premier spełnił przedwyborczą obietnicę i wycofał wojska z Iraku. Ale już likwidacja poboru jest różnie oceniana przez ekspertów związanych z wojskowością. Niektórzy twierdzą, że jest na to za wcześnie. Bo jeżeli nie będzie dodatkowej zachęty w postaci wcześniejszego przejścia na emeryturę, to trudno spodziewać się masowej chęci wstępowania do wojska.

A jeżeli chodzi o wyposażenie naszej armii, to jako poseł z Pomorza wiem jedno, że jeżeli nie nastąpi gwałtowna mobilizacja, to tak jak teraz świętowaliśmy 90-lecie utworzenia Marynarki Wojennej, tak za dziesięć lat będziemy obchodzić 10. rocznicę jej likwidacji.

Od kilkunastu lat nie jesteśmy w stanie wdrożyć projektu budowy korwety typu Gawron. Marynarka jest doposażane szmelcem i przestarzałym złomem z demobilu z Norwegii. Tak samo źle jest w Afganistanie. Trzeba było tragedii, by podjęto decyzję o zakupie samolotów bezzałogowych i dodatkowego wyposażenia Rosomaków.

Armia powinna być takim obszarem, który jest tematem bieżących sporów politycznych. Ale z drugiej strony minister Klichjest jednym z najgorszych w tej ekipie. I dziwne jest to, że on cały czas trwa na stanowisku, bo powodów do jego dymisji jest co niemiara.

Jak rozumiem Pana zdaniem nie jest jedyny. A jest w tym gabinecie ktoś, kogo widziałby Pan w rządzie stworzonym przez PiS?

Gdyby rządziła koalicja PO z PiS-em to na pewno na niektórych byśmy się zgodzili. Ale jako polityk opozycji nie będę przesadnie komplementował ministrów. Bo tak szczerze to nie ma nawet za co.

A minister Zdrojewski? Też nie daje sobie rady?

Jako Szczecinianin mogę mieć mu za złe, że zlikwidował projekt budowy Muzeum Ziem Zachodnich, czy też odejście od koncepcji nowoczesnego patriotyzmu. Ale da się o nim powiedzieć najmniej złych rzeczy. Być może dlatego, że jest marginalizowany. Przecież w gabinecie cieni był szykowany na szefa MON. Ale odważył się kandydować przeciw Chlebowskiemu na szefa klubu w poprzedniej kadencji i dziś za to płaci.

Skoro wewnątrz jest tak źle, to może chociaż na zewnątrz jest lepiej. Minister Sikorski mówi, że na unijnych skończyliśmy z machaniem szabelką i pretensjami i budujemy koalicje w ważnych dla Polski sprawach. Ociepliły się relacje z Rosją i Niemcami. To chyba sukces?

Ocieplanie i odejście od polityki zaciśniętej pięści to takie bajdurzenie, którym próbuje się kupić opinię publiczną. Bo jakie są konkrety.Ilu będziemy mieli ambasadorów w nowej dyplomacji unijnej?W najlepszym wypadku dwóch. O tym decydowano na szczycie w Cordobie, gdzie minister Sikorski się nie pojawił.

Gęsicka: Sikorski wzbudza we mnie dyzgust
Mówi się o dobrych relacjach ze wschodnim sąsiadem. A premier Putin przyjeżdża do nas i pozwala sobie na impertynencję pod adresem wszystkich, którzy walczyli w 1939 roku. Próbuje się z kata czynić ofiarę.

Takie ocieplenie to taki sam sukces jak to, że minister Nowak z ministrem Tuskiem przespacerowali się po placu Czerwonym i jak głosi powszechnie znana plotka usłyszeli impertynenckie pytanie premier Putina: _ co do nas macie? Bo my do was nic _. Co w języku dyplomacji znaczy dokładnie: _ mamy was gdzieś _.

A konkrety są takie, że owocem odejścia od twardej polityki poprzedników jest cicha zgoda na Gazociąg Północny, czego skutkiem jest odcięcie naszego wybrzeża.

Jednak wielu ekspertów mówi, że nie mieliśmy szans na zablokowanie tej inwestycji.

Mieliśmy, ale pod jednym warunkiem. Gdyby udało się zawiązać koalicję państw nadbałtyckich. Za naszych rządów mieliśmy takie sygnały, że będzie twarda postawa Szwecji, Finlandii czy Estonii. Ale gdy najsilniejsze państwo czyli Polska nie jest tym zainteresowane, to sprawa upada. Można było wykorzystać arenę Parlamentu Europejskiego. Można było wywołać histerię ekologiczną na Zachodzie. Ale do tego potrzebna była ofensywna polityczna.

Minister Sikorski, gdy był w naszym rządzie porównywał Nord Stream co paktu Ribbentrop-Mołotow. Gdy znalazł się w rządzie Tuska, nabrał wody w usta.

Takie są efekty tych uśmiechniętych rządów. W polityce międzynarodowej nie jest ten, kto daje się poklepywać po plecach. Ale ten, kto potrafi twardo zabiegać o swoje interesy.

Ale Polacy docenili ten brak awanturnictwa, wyciszenie i spokój. Po blisko 2,5 latach rządzenia wciąż więcej osób deklaruje się jako zwolennicy rządu. A PO może realnie myśleć o swoim prezydencie i samodzielnych rządach w następnej kadencji. To w dużej mierze zasługa tego, że PO wciąż gra na nucie anty-PiS-owskiej. Rząd Tuska pokazuje się jako przeciwieństwo tego, czym był rządJarosława Kaczyńskiego.

A co niby takiego strasznego działo za rządów PiS-u? To był najlepszy po 1989 roku okres dla polskiej gospodarki. Obniżyliśmy podatki. Ale rozpętano histerię. Mówiono o zagrożeniu demokracji państwie podsłuchów, choć tych za rządów Tuska jest więcej.

Podjęliśmy walkę z korupcją. Podjęliśmy walkę o porządek i ład w przestrzeni historycznej. Otworzyliśmy kilka frontów i spotkaliśmy się z niesamowitym atakiem mediów z _ Gazetą Wyborczą _ na czele. I walkę przegraliśmy.

Nie sądzę jednak, by partia bez żadnego spoiwa ideologicznego, partia, w której jest miejsce z jednej strony dla Palikota i Danuty Huebner a z drugiej dla Gowina i Krzaklewskiego nie może być reprezentantem 50 procent Polaków. Więc, gdy dojdzie do wyborów ten wynik będzie dużo niższy.

PiS jest w opozycji raptem od dwóch lat. W dojrzałej demokracji partie są w opozycji nawet po kilkanaście lat. Ale budujemy partię nie na jedną, czy dwie kadencję. Ludzie, gdy tak jak szczecińscy stoczniowcy, pracownicy Cegielskiego czy ZNTK w Łapach zorientują się, że w portfelach pusto, zorientują się, że wizerunkowa szopka nie wystarczy i przyjdzie czas Prawa i Sprawiedliwości.

W szkolnej skali jaką ocenę wystawiłby pan temu rządowi?

Za kwestie wizerunkowe i propagandowe piątka, a nawet szóstka. Za umiejętność zarządzania państwem dwója.

Dwója czyli mierny, czy niedostateczny ze starej skali?

A no tak. Niech będzie w tej nowej skali, czyli mierny.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)