Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Śniadek: Podwyżki pensji obniżą bezrobocie

0
Podziel się:
Śniadek: Podwyżki pensji obniżą bezrobocie

Money.pl: Pracownicy tyskiej fabryki Fiata stanowczo żądają podwyżek. Dla związkowców kryzys już się skończył? Możemy wywierać presję na pracodawcach, by podnosili nam pensję?

Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ _ Solidarność _: W ogóle myślenie w taki sposób, że jak kryzys to koniec podwyżek jest błędne. Wszyscy eksperci i ekonomiści zgodnym chórem powtarzają, że łagodny przebieg kryzysu nasz kraj zawdzięcza popytowi wewnętrznemu. Więc podwyżki to sposób na kryzys. W połowie zeszłego roku 130 państw - w tym Polska - podpisało dokument, w którym zobowiązało się do zwiększania popytu i pomocy w utrzymywaniu miejsc pracy.

Sztucznym podnoszeniem płac? A co z inflacją?

To nie jest sztuczne podnoszenie. Firmy mają się coraz lepiej. Kiedy zawieraliśmy z pracodawcami i rządem pakt antykryzysowy, strony zgodnie postanowiły, że nie wolno firmom wykorzystywać kryzysu na swoją korzyść krzywdząc pracowników.

Czyli według _ Solidarności _, już jest ten moment, że pracodawcy wykorzystują pracowników?

[

Winiecki: Bezrobocie najwyższe od 10 lat. No i co z tego? ]( http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/winiecki;bezrobocie;najwyzsze;od;10;lat;no;i;co;z;tego,144,0,553104.html )
Czy to już ten moment? Jest cały szereg przedsiębiorstw, które w czasie kryzysu odniosły poważne korzyści. Zanotowały po prostu duży zysk. Bardzo często wyraźnie spadły tam koszty płacowe, a wzrosły zyski. Jest więc właściwym, by zacząć tam rozmawiać co najmniej o utrzymaniu poziomu wynagrodzeń, a nawet podnoszeniu płac.

Ale Fiat, w którym zarząd zmaga się z związkowcami, zamyka fabryki na Sycylii.

Ale nas nie interesuje Sycylia. Spójrzmy na to, co się dzieje w naszym kraju. Ta firma sprzedała 600 tys. aut w zeszłym roku. To rekordowa sprzedaż dla tego zakładu. Tylko wokół naszych postulatów zawsze robi się wielki szum. Mamy wszyscy zrezygnować z pensji? Niech pan zacznie od siebie.

Panie przewodniczący, ale ja nie mam nic przeciwko podwyżkom. Pytam tylko, czy to już? Rozumiem, że są takie zakłady, którym podwyżki nie zaszkodzą. Ale spójrzmy na ogół - bezrobocie ciągle rośnie, a to chyba oznacza, że sporo firm nie wyszło jeszcze z kryzysu.

To ja zapytam pana, czy z punktu widzenia gospodarki lepiej jest obniżać płace, żeby spadał popyt, potem sprzedaż i bezrobocie rosło jeszcze gwałtowniej. Nie nakręcajmy spirali bezrobocia. Nie trzeba wielkiej wiedzy, wystarczy zdrowy rozsądek, żeby dostrzec prosty mechanizm: by nie zwiększać bezrobocia, trzeba utrzymać popyt, a do tego potrzebne są przyzwoite pensje. To związek tak oczywisty, że nie trzeba ekonomisty.

No, rzeczywiście, ekonomiści nie mówią o mechanizmach gospodarczych w tak zdecydowany sposób. Mają zawsze więcej wątpliwości, zwłaszcza, że z drugiej strony kryzys przeszliśmy łagodnie dzięki oszczędnościom, a nie pompowaniu w rynek pieniędzy bez pokrycia.

Ja panu odpowiem jak bohater _ Skrzypka na dachu _, gdy irytują go czcze dywagacje: nie ma żadnej drugiej strony. Tak z drugiej strony to można gadać do upadłego i ciągle wyciągać druga stronę. Ważne jest to, że Polacy nie stracili w kryzysie optymizmu, podtrzymali konsumpcję, popyt wewnętrzny.

I za to ich trzeba wynagrodzić

Ależ nie! Trzeba po ludzku robić tak, żeby ten popyt podtrzymać. Jeśli płace spadną, to zacznie się nakręcanie spirali wygaszania gospodarki. Żeby ratować kraj przed bezrobociem, trzeba podtrzymać popyt wewnętrzny. Zresztą to nie pytania do mnie. Proszę pytać rząd, tych naszych mądrali. Oni się w Genewie podpisali pod deklaracją utrzymywania zatrudnienia. Więc w takich firmach, gdzie są dobre wyniki, trzeba rozmawiać o utrzymywaniu poziomu płac, a także o podwyżkach.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)