Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Debata o finansach państwa to polityczne show

0
Podziel się:

Zobacz co jeszcze mówią ekonomiści o debacie w Sejmie.

Debata o finansach państwa to polityczne show
(PAP/Bartłomiej Zborowski)
W Sejmie usłyszeliśmy rozbieżne pomysły na walkę z kryzysem. Z jednej stronyLech Kaczyńskizaproponował obniżenie podatków, z drugiej pytał - jak rząd zamierza poradzić sobie z rosnącym deficytem. Rząd odpowiadał, że dość dobrze sobie radzimy, nie przedstawiając żadnych nowych pomysłów na walkę z kryzysem.

Money.pl zebrał opinie ekonomistów na temat wczorajszej debaty w Sejmie.

| Janusz Jankowiak

ekonomista, prowadzi firmę doradczą JJ Consulting |
| --- |
| Usłyszeliśmy dwie różne koncepcje na zarządzanie kryzysem. Żaden ekonomista nie będzie miał wątpliwości w ich ocenie. Pan prezydent, dopóki zadawał pytania, powtarzał wątpliwości, które pojawiają się już od dłuższego czasu. Ale tę część wystąpienia, w której podpowiadał i radził co robić, trudno łagodnie ocenić. Obniżenie stawki VAT o 3 punkty procentowe w krótkim terminie będzie oznaczać wyrwę w dochodach budżetu. Mniej więcej 5-6 miliardów. Argument, że niższy VAT doprowadzi do większej konsumpcji, sprawdziłby się w dłuższej perspektywie tylko wówczas, gdyby rosła siła nabywcza. Ale jest odwrotnie, fundusz płac maleje. Pomysł większej kwoty wolnej od podatku dla najuboższych to dokładnie taka sama sytuacja. Prezydent zaproponował cięcie podatków, ale powinien wskazać też, skąd wziąć brakujące pieniądze. Tyle, że gdyby potrafił to zrobić, byłby geniuszem. |

|

| *Debata nad orędziem. Premier złamał konstytucję? * W Sejmie z orędziem wystąpił prezydent Lech Kaczyński. Skrytykował sposób, w jaki rząd prowadzi politykę gospodarczą i walczy ze skutkami kryzysu. Polska dobrze radzi sobie z kryzysem - odpowiedzieli premier i minister finansów.Donald Tuskzaproponował wspólną walkę z kryzysem. |

|

| *Prezydent proponuje zwiększanie deficytu? *Lech Kaczyński skrytykował sposób, w jaki rząd prowadzi politykę gospodarczą i walczy ze skutkami kryzysu. Między innymi zaproponował zmniejszenie najwyższej stawki VAT o trzy punkty procentowe. |

| Ryszard Petru

ekonomista SGH |
| --- |
| To był pojedynek dosyć nierówny. Prezydent opisał stan rzeczywistości gospodarczej prezentując prawdziwe dane, następnie zapytał rząd co ten ma zamiar z tym zrobić. Jednocześnie zapowiedział, że nie zgodzi się na podwyżkę podatków. Skrytykował rząd za zbyt wysoki deficyt budżetowy, jednocześnie zachęcając do obniżki podatku VAT, co przecież skutkuje zmniejszeniem wpływów. De facto pokazał, że nie jest skłonny współpracować z rządem, chyba że na swoich warunkach. Generalnie w tym sporze jestem skłonny przyznać więcej racji rządowi. Choć rząd nie jest doskonały. Wciąż brakuje informacji jak zamierza wychodzić z deficytu, nie ma danych co do dalszej strategii dotyczącej wprowadzenia euro, choć wiadomo że rok 2012 jest nierealny. Ze strony pana prezydenta nie padły żadne dobre propozycje. Z jednej strony krytykował wysoki deficyt budżetowy a z drugiej proponował jego zwiększenie. Takie debaty nie naprawiają sytuacji w Polsce. To dla gospodarki stracony dzień. Polacy zostali trochę postraszeni. Wiemy, iż
premier i prezydent są w sporze i marne są szanse na współpracę pomiędzy nimi. W mojej ocenie cofnęliśmy się o dwa kroki do tyłu. |

| Stanisław Gomułka

były wiceminister finansów, główny ekonomista BCC |
| --- |
| Można ogólnie powiedzieć, że dowiedzieliśmy się, że nasza gospodarka jest w lepszej sytuacji niż kraje dookoła Polski, ale równocześnie nie jest tak dobrze jakbyśmy chcieli - mowa np. o produkcji przemysłowej. To w ogóle nie była debata - prezydent zadał dwa fundamentalne pytania: jak walczyć z recesją i jak radzić sobie z deficytem. Niestety nie padły żadne odpowiedzi. Widać wiele sprzeczności: prezydent chce równocześnie podnosić deficyt i równocześnie zmniejszać podatki. Widać je także u ministra Rostowskiego: mówił, że deficyt nie będzie większy niż 4,6 proc. PKB, a równocześnie mamy w dużym tempie malejące dochody budżetu. Podobnie jest z przystąpieniem do strefy euro - rząd nadal podtrzymuje datę 2012 r., co oznacza, że deficyt musiałby nagle, przy 0 tempie wzrostu PKB spaść do 3 procent. Nie widzę na razie możliwości porozumienia, szanse na to są niewielkie. |

| Arkadiusz Droździel

analityk Money.pl |
| --- |
| Debata ta nic nowego nie przyniosła. Niczego nowego nie się dowiedzieliśmy. Nie poznaliśmy żadnych nowych propozycji walki z kryzysem. W ogólnym rozrachunku bardziej do mnie jednak przemawiają rządowe propozycje. Pożyczanie i dosypywanie do gospodarki na chybił trafił pieniędzy - co proponuje prezydent i jego zaplecze - jest działaniem, którego efekty są mizerne, jak pokazują przykłady krajów zachodnich, a koszty ogromne. Na taką rozrzutność nie możemy sobie pozwolić. Gdybyśmy zaaplikowali polskiej gospodarce taką kurację znacznie wzrosłyby i tak już bardzo wysokie koszty obsługi naszego zadłużenia. To zaś musiałoby się przełożyć na ograniczenie w przyszłości wydatków prorozwojowych. Dodatkowo tym co nie przekonało mnie w wystąpieniu prezydenta była jego niekonsekwencja. Z jednej strony gani rząd za nadmierny deficyt, by za chwilę zarzucać mu brak działań antykryzysowych na miarę USA, Wielkiej Brytanii, czy też Japonii, które wiążą się z gigantycznym wzrostem zadłużenia tych państw. W obliczu spadających
dochodów budżetowych o wiele bardziej racjonalnie wyglądają propozycje ograniczania wydatków zapowiadane i realizowane przez rząd. Szkoda jedynie, że są to działania doraźne robione trochę na oślep. W dobie kryzysu można by się pokusić o bardziej systemowe porządkowanie finansów publicznych - w sytuacji kryzysowej łatwiej jest przekonać społeczeństwo do radykalnych działań. Tym co mogłoby mocno wesprzeć naszą gospodarkę, a co nie wiąże się z wielkimi wydatkami i nie wymaga ogromnych wyrzeczeń jest rozluźnienie gorsetu przepisów, jaki ogranicza naszą gospodarkę. Niestety rząd bardzo niewiele robi w tym zakresie. |

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)