Udało się przewentylować wyrobisko, ratownicy znowu są na miejscu - powiedział w Radiu Zet minister gospodarki Piotr Woźniak, który podczas audycji otrzymał taką wiadomość.
W nocy ze względu na wysokie stężenie metanu w rejonie katastrofy penetrowanie wyrobiska zostało przerwane.
Do tej pory na powierzchnię wydobyto ciała siedmiu z ośmiu górników, którzy zginęli we wczorajszym wypadku. Ósmego nie udało się wyciągnąć, bo ratownicy musieli się wycofać. Ciągle nieznany jest los kolejnych 15 pracowników.
Akcja ratownicza została przerwana z powodu zbyt dużego stężenia gazu w kopalni i niebezpieczeństwa kolejnego wybuchu. ZOBACZ TAKŻE:
"W związku z tym podjęto decyzję o instalowaniu w tym rejonie tam wentylacyjnych i wentylatorów, po to by ten rejon przywrócić do takiego stanu, jaki był przed wybuchem" - powiedział rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia "Halemba", Zbigniew Madej.
Jak podkreślił, zanim rejon katastrofy nie zostanie przewietrzony, nikt nie mógł podjąć ryzyka wysłania tam ratowników. Będą posuwali się dalej, choć trudno przewidzieć, na jakie jeszcze przeszkody się natkną. Do przejścia mają ponad 300 metrów.
Madej powiedział, że siła wtorkowego wybuchu była ogromna. TemperaturaZOBACZ TAKŻE:
mogła nawet dochodzić do tysiąca stopni, teraz jest tam ponad 30 stopni Celsjusza. Stężenie tlenu w miejscu katastrofy to tylko kilkanaście procent. Wybuch zniszczył system wentylacji.
Rzecznik powtórzył, że katastrofa nie ma wpływu na funkcjonowanie pozostałych rejonów kopalni. "Ten pokład nie ma negatywnego wpływu na pozostałe trzy ściany, gdzie prowadzi się wydobycie" - powiedział.
