W Sierra Leone i Gwinei odnotowano w tym tygodniu najniższą liczbę potwierdzonych przypadków zachorowań od sierpnia 2014 roku.
W tej sprawie prezydent USA Barack Obama zwrócił się do Kongresu.
Najwięcej ofiar śmiertelnych eboli odnotowano właśnie w Liberii (2 964), Sierra Leone (1 250) i Gwinei (1 192). Osiem przypadków śmiertelnych odnotowano w Nigerii, pięć w Mali i po jednej w Senegalu i USA - precyzuje WHO.
Najczarniejszy scenariusz z października mówił o kosztach w wysokości 32 mld dolarów.
Agencja AP informuje o siedmiu zarażonych i dodaje, że pracownicy malijskiej służby zdrowia mają trudności ze znalezieniem 450 osób, które miały z nimi kontakt i także mogły zarazić się śmiercionośnym wirusem.
Z badania wynika, że u osób poniżej 21. roku życia, które były leczone na ebolę, śmiertelność wyniosła 57 proc., a u pacjentów powyżej 45. roku życia - 94 proc.
Kuba, która jest biedna i leży z dala od regionów Afryki dotkniętych epidemią, wysyła tam największy kontyngent medyczny spośród wszystkich krajów walczących z epidemią.
Teresa Romero była pierwszą osobą zarażoną ebolą poza Afryką
Prezydent zapowiedział, że władze będą bardziej agresywnie reagować na przypadki eboli w USA. Poinformował też o podjęciu działań, które mają poprawić warunki bezpieczeństwa w szpitalach.
Pozostali pracownicy szpitala, którzy opiekowali się Liberyjczykiem, również mogli się zakazić.