Ten kraj był do niedawna jednym z najszybciej rozwijających się na świecie. Teraz przeżywa jednak "negatywny przełom".
Duque, jedna z 85 osób podejrzanych w brazylijskiej aferze antykorupcyjnej stulecia dotyczącej m.in. kierownictwa i personelu państwowego koncernu naftowego Petrobras, jest oskarżony o to, że brał udział w wypraniu kwoty równej 3,85 mld dolarów.
W Rio de Janeiro doszło do gwałtownych protestów przeciwko korupcji i podwyżce cen biletów komunikacji miejskiej o około 10 procent.
Winnych czekają kary w wysokości do 20 proc. rocznych obrotów firmy lub do kwoty 26,2 mln dolarów.
Dziennik O Estado de S. Paulo napisał, że prokurator generalny zarządził przeprowadzenie formalnego śledztwo. Nie podano żadnych źródeł tej informacji.
Koniec strajku stwarza szanse na okiełznanie gangów przestępczych, które w tym czasie zabiły 130 osób.
Wczoraj wieczorem dymisję złożył szef resortu pracy Carlos Lupi.