Ekipa Donalda Tuska zaplanowała, że jak będzie gorzej - a przecież będzie - to podniesie podatki wszystkim pracującym na umowy zlecenia i umowy o dzieło. Innym zabierze ulgę rodzinną i na internet. Podniesie też VAT. A jak znów będzie lepiej, to władza mówi, że da: znów wszystko obniży i odda ulgi. Czy tylko mówi?
PO na pewno nie wprowadzi ulg podatkowych dla rodzin do 2013 roku. Może za to zabrać becikowe. Tymczasem singiel w Irlandii płaci trzy razy wyższe podatki niż irlandzka rodzina. W Polsce różnica między nimi jest prawie żadna.
Świat zabrał się za podwyższanie i nakładanie nowych podatków. Większość państw rozwiniętych ostrzy sobie zęby na banki, bo przecież one winne są kryzysowi, który je do ściągania większych danin zmusił. Nowych źródeł dochodów szuka też Unia. Nasz komisarz Lewandowski chciałby, żeby płacili ci, którzy latają samolotami.
Według Beaty Szydło podwyżka ma sfinansować pensje rosnącej rzeszy urzędników.
PiS i SLD żądają od Platformy innego rozwiązania - reformy finansów państwa.
Wiceminister ma wątpliwości do założeń planu finansowego.
Rząd wprowadzi dziś Wieloletni Plan Finansowy Państwa.
Polak zarabiający średnią krajową oddaje państwu przez rok ponad 8,5 tysiąca złotych ze swojej pensji.
Według ekspertów, wzrosną ceny, a koniunktura w kraju się osłabi. To komentarze po zapowiedzi premiera, że rząd jest gotowy by podnieść ten podatek.