Ksiądz bił Bartka po twarzy, karku, targał za uszy, oskarżał go o kradzież pieniędzy, mimo braku dowodów i zaprzeczeń chłopca, straszył zawiadomieniem policji i przeszukaniem domu.
Proces Marii, D. miał już ruszyć wcześniej, dwukrotnie, ale za każdym razem kobieta nie stawiała się na rozprawę. Przedkładała zaświadczenie lekarskie o chorobie.