Kiedy przed poniedziałkową sesją pisałem, że jesteśmy coraz bliżej rozstrzygających dla losów koniunktury sesji, nie przypuszczałem, że te słowa potwierdzą się tak szybko.
Po środowej sesji inwestorzy mają prawo czuć pewien niedosyt. Z jednej strony nasza giełda zachowała się bardzo dobrze na tle innych rynków europejskich, ale mimo 2-proc. wzrostu indeksu WIG20 nie udało się pokonać na zamknięciu poziomu 1850 pkt.
Długo czekaliśmy, aż giełdowe koło fortuny zatrzyma się tam, gdzie na inwestorów czeka nagroda.
Mamy za sobą przeraźliwie nudny początek tygodnia. Absencja inwestorów z Nowego Jorku i Londynu (mieli w poniedziałek wolne) sprawiła, że na naszej giełdzie inwestorzy woleli się nie wychylać z transakcjami kupna i sprzedaży akcji.
Dziś punkt odniesienia jest dużo, dużo niżej, bo czwartkowe zamknięcie wypadło w okolicy 1830 pkt. Ciekawe, czy ostatnia sesja w tygodniu przyniesie inwestorom emocje wynikające z testowania poziomu 1800 pkt., czy też ta wątpliwa przyjemność zostanie nam darowana.
Niewykorzystane okazje się mszczą - to boiskowe powiedzenie, znane wśród fanów piłki nożnej, pasuje jak ulał do sytuacji na warszawskim parkiecie.
Mamy za sobą kolejną emocjonującą sesję, z trzecim w ostatnim czasie nieudanym atakiem na 1900 pkt. na wykresie WIG20. Kolejna okazja być może zdarzy się dzisiaj, bo dystans do "granicy marzeń" jest naprawdę niewielki - raptem 17 pkt.
Weekend chyba dobrze zrobił giełdowym inwestorom. Pozwolił im zapomnieć o złych wieściach z gospodarek (choćby rekordowym spadku PKB w Niemczech i całej Strefie Euro). I od poniedziałku kupujący znowu próbują narzucić swój rytm.
Zeszły tydzień zakończyliśmy blisko dolnego ograniczenia strefy 1800-1900 pkt. na wykresie indeksu WIG20 i z tego powodu poniedziałkowa sesja może mieć spore znaczenie dla dalszego rozwoju wypadków.
Mamy za sobą ciężki dzień. I oby dzisiejszy nie był jeszcze gorszy. Wydawało się, że inwestorzy, spragnieni zysków i patrzący na świat przez różowe okulary, zniosą wszystko.
Zeszłotygodniowy, nieudany atak na szczyty z początku roku, ani na jotę nie zdeprymował inwestorów.
Bez niespodzianek zaczął się nowy tydzień na warszawskim parkiecie. Po ubiegłotygodniowych niepowodzeniach szansa na pokonanie poziomu 1900 pkt. przez WIG20 była mniejsza, niż na szóstkę w Dużym Lotku, więc inwestorzy od razu sobie odpuścili podobne pomysły.
Zaczynający się dziś tydzień przyniesie solidną porcję danych makroekonomicznych, głównie z USA, gdzie dowiemy się co ze sprzedażą detaliczną i produkcją przemysłową. One mogą ustawić sytuację na giełdach światowych.
Przed piątkową sesją na parkiecie optymiści mają prawo mieć niezłego kaca. Ich rajd, którego celem było trwałe przebicie 1900 pkt. na wykresie WIG20, zakończył się spektakularną klęską.
Byki na warszawskiej giełdzie trochę wyhamowały, ale powiedzieć, że przeszły do defensywy byłoby grubą przesadą.