Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Skąd przedsiębiorcy biorą pieniądze na założenie firmy

0
Podziel się:

Jest pomysł, chęć działania, ale skąd wziąć pieniądze na rozkręcenia własnego biznesu? Przed takim dylematem staje wielu przedsiębiorców. Skoro jednak powstają nowe firmy, to zdobycie kapitału nie może być rzeczą niemożliwą. O tym, skąd początkujący przedsiębiorcy mają środki na zakładanie firm, czytaj w raporcie Money.pl.

Jest pomysł, chęć działania, ale skąd wziąć pieniądze na rozkręcenia własnego biznesu? Przed takim dylematem staje wielu przedsiębiorców. Skoro jednak powstają nowe firmy, to zdobycie kapitału nie może być rzeczą niemożliwą. O tym, skąd początkujący przedsiębiorcy mają środki na zakładanie firm, czytaj w raporcie Money.pl.

Naturalną drogą do zdobycia pieniędzy wydaje się wizyta w banku. Jednak otrzymanie kredytu jest praktycznie niemożliwe do zrealizowania, jeśli chętny nie ma bardzo dobrego zabezpieczenia. Bank sprawdza historię kredytowa firmy, jej obroty. Nowa firma nie ma się czym wykazać i instytucja finansowa nie może oszacować ryzyka związanego z udzieleniem kredytu. Dobry biznesplan nie wystarczy. Trzeba więc wykazać się kreatywnością, aby zdobyć potrzebne środki.

Niechęć banków do finansowania nowych przedsięwzięć bierze się stąd, że około połowy firm znika z rynku najpóźniej po roku działalności. Bankrutują lub są likwidowane między innymi dlatego, że mają kłopoty z pozyskaniem środków. A środków nie mogą pozyskać, gdyż często bankrutują i dla banków są klientami wysokiego ryzyka. I koło się zamyka.

Jednak wiele się zmienia i banki stają się bardziej przyjazne dla mikroprzedsiębiorców. Gdy firma przez kilka, kilkanaście miesięcy z powodzeniem funkcjonuje, jest szansa, że bank nie odwróci się od niej plecami. Badania Instytutu Badania Opinii i Rynku Pentor pokazują, że zmienia się ocena wystawiana bankom przez mikroprzedsiębiorców. W marcu 48 proc. biznesmenów miało o nich pozytywne zdanie. W październiku już aż 58 proc.

Tak więc wbrew powszechnej opinii da się współpracować z bankami, które zrobiły spory postęp w podejściu do takich klientów. Przestały ich odsyłać z kwitkiem. Według rozeznania, które robiła "Rzeczpospolita", 12 banków ma ofertę dla małych firm, które działają krócej niż rok. Oczywiście wymagają one zabezpieczenia kredytu.

Według dziennika najszerszą ofertę mają: Bank BPH, ING Bank Śląski i PKO BP. W niektórych bankach (ING Banku Śląskim, Getin Banku, BGK, BOŚ) kredyty są udzielane nawet firmom działającym tylko kwartał.

Nie zmienia to faktu, że i tak ponad jedna trzecia wniosków o kredyt jest rozpatrywana negatywnie.

Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", lepszemu traktowaniu przedsiębiorców sprzyja duża konkurencja na rynku bankowym. "To skłania banki do wchodzenia w obszary, którymi wcześniej nie interesowały się. Duża część rynku nie może leżeć odłogiem" - wyjaśnia Mordasewicz.

Coraz więcej banków zaczęło traktować mikroprzedsiębiorców jak klientów indywidualnych. Zresztą z reguły są to osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. Ocena zdolności kredytowej nie przebiega już więc tak, jak w przypadku dużych firm. Procedura jest już prostsza, co jest wynikiem też tego, że chodzi o znacznie mniejsze kwoty.

"Banki lepiej traktują małych przedsiębiorców, bo ich kondycja finansowa poprawiła się. Maleje liczba firm wykazujących straty " - mówi Mordasewicz. "Jednak pożyczanie drobnym przedsiębiorcom pozostaje ryzykowne, a regulacje rządzące systemem bankowym powodują, że banki są bardzo zachowawcze. Prawo oczywiście powinno wymuszać na bankach roztropność, żeby nasze lokaty w nich złożone były bezpieczne, ale nie może bankom wiązać rąk."

Problemów z bankami nie mają firmy starsze z dobrą historią kredytową. Ale jak zdobywały one pieniądze na działalność, zanim dorobiły się dobrych kontaktów z instytucjami finansowymi? Zbadał to GEM - Global Entrepreneurship Monitor (K. Bacławski, M. Koczerga, P. Zbierowski, „Studium przedsiębiorczości w Polsce w roku 2004. Raport GEM Polska”, Fundacja Edukacyjna Bachalski, Poznań 2005).

Z badań wynika, że osoby zakładające firmę lub od niedawna ją prowadzące, najczęściej szukają pieniędzy w rodzinie lub wśród znajomych. GEM poprzez badania ankietowe stwierdził, kim są tak zwani inwestorzy nieformalni. Rodzina stanowi aż 54 proc. z nich. A jeśli zsumuje się bliższą i dalszą rodzinę, znajomych i kolegów z pracy, to okaże się, że z tych źródeł pochodzi aż 86 proc. inwestorów. Jedynie co dziesiąty inwestor to obca dla zakładającego firmę osoba.

Źródło: K. Bacławski, M. Koczerga, P. Zbierowski, „Studium przedsiębiorczości w Polsce w roku 2004. Raport GEM Polska”, Fundacja Edukacyjna Bachalski, Poznań 2005.

"Jest to zupełnie naturalne, że pieniądze pochodzą w pierwszej kolejności z oszczędności. W Polsce jednak jest ten problem, że pracując na etacie bardzo długo odkłada się na założenie własnej firmy, bo mało zarabiamy" - mówi Jeremi Mordasewicz. "Dlatego początkuje firmy maja problem ze zdobyciem finansowania".

Porównując związki nieformalnych inwestorów z przedsiębiorcami, jakie występują w Polsce i w innych krajach można doszukać się pewnych reguł. Im biedniejszy kraj, tym częściej na firmę składa się rodzina. "Oprócz poziomu rozwoju gospodarczego zasadniczą rolę odgrywają tu również czynniki kulturowe. Tam, gdzie więzi rodzinne są silniejsze, jak np. w tych krajach Europy, gdzie dominująca jest religia katolicka, tam częściej nieformalnymi inwestorami są członkowie rodziny" - czytamy w raporcie GEM-u.

A żeby rozpocząć biznes, nie potrzeba ogromnych pieniędzy. Jednej czwartej respondentów potrzeba kwoty do 10 tys. zł. Co dziesiątemu wystarczy maksymalnie 5 tys.

Co ciekawe, jest garstka osób, które zakładają firmę nie do zarabiania pieniędzy, tylko z pasji. Co setny początkujący biznesmen nie spodziewa się, że kiedykolwiek odzyska zainwestowane pieniądze. Poza tą grupą fascynatów każdy chce zarobić, różnice występują tylko w oczekiwaniach, kiedy to nastąpi.

Źródło: K. Bacławski, M. Koczerga, P. Zbierowski, „Studium przedsiębiorczości w Polsce w roku 2004. Raport GEM Polska”, Fundacja Edukacyjna Bachalski, Poznań 2005

Szybkiego zwrotu zainwestowanych pieniędzy spodziewa się 36 procent respondentów. Oczekują, że najpóźniej po roku wyjdą na zero. Ale nie jest to łatwe. Początkujący biznesmeni muszą zaciskać pasa. Jedna trzecia z nich przez pierwszy kwartał prowadzenia firmy nie wypłaca wynagrodzeń. Głównie chodzi o nie płacenie sobie, bo to z reguły jednoosobowe firmy. Jeśli są pracownicy (często rodzina), też muszą się poświęcić dla dobra firmy.

Drobni przedsiębiorcy rzadko korzystają z finansowania przez osoby obce lub instytucje, a to wyklucza korzystanie z unijnych środków adresowanych właśnie do nich. Dotacje bowiem otrzymuje się po zakończeniu inwestycji. Żeby ją zrealizować trzeba wyłożyć gotówkę - czyli mieć własne pieniądze lub wziąć kredyt pomostowy. I kolejny paradoks: jeśli przedsiębiorca nie ma własnych środków lub zdolności kredytowej, to jest wyłączony z unijnego wsparcia. Bez unijnego wsparcia trudniej mu będzie rozwinąć firmę i nie stanie się wiarygodnym klientem banków.

Kolejny problem: zdolności kredytowej z reguły nie mają ci przedsiębiorcy, którzy płacą podatek ryczałtowy. Bank nie ma wtedy dokumentacji, jakie są przepływy finansowe w firmie i nie udziela kredytu.

Mikrofirmy nie szukają też pieniędzy w funduszach pożyczkowych, które kierują się nieco innymi kryteriami, niż banki i często jest tam łatwiej o zdobycie finansowania. Przy zdobyciu kredytu pomocne bywają też fundusze poręczeniowe, ale one także nie cieszą się zainteresowaniem.

Polacy rzadko korzystają z usług banków, nieczęsto są zainteresowani alternatywnymi sposobami zdobywania kapitału, mimo to jednak są bardzo przedsiębiorczą nacją. Pod tym względem przodujemy w Unii Europejskiej (więcej o przedsiębiorczości Polaków możesz przeczytaćklikając tutaj).

Efektem powstawania wielu firm, które mają niskie kapitały jest to, że nie są innowacyjne i często bankrutują.

Główną przyczyną kłopotów z pozyskaniem środków przez małe firmy jest ich wielkość. Są zbyt małe, aby sięgnąć po publiczne pieniądze, bo nie są w stanie spełnić kryteriów (np. zatrudnienie 20 nowych pracowników jest warunkiem pożyczki z Krajowego Funduszu Kapitałowego). Jednocześnie są gorzej traktowane niż zwykli konsumenci. O ile średnio zarabiająca osoba może sobie kupić na raty drogi telewizor i zestaw kina domowego, to mała firma w analogicznej sytuacji finansowej nie otrzyma kredytu na maszynę, która kosztuje tyle samo, co lepszej klasy sprzęt RTV.

Optymiści uważają, że połowa sukcesu, to dobry pomysł na biznes. Jeśli rzeczywiście jest dobry, to zawsze znajdzie się osoba lub instytucja, która sfinansuje jego realizację. Trzeba jednak umieć szukać inwestorów. I mieć pieniądze na własny udział w przedsięwzięciu.

ZOBACZ TAKŻE:

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)