Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|

Stan wyjątkowy na granicy. Przedsiębiorcy już liczą straty. "To dla nas kolejny lockdown"

426
Podziel się:

Rząd chce wprowadzić stan wyjątkowy na około 3-kilometrowym pasie przygranicznym. Przedsiębiorcy, którzy tam działają, już dziś obawiają się, że w praktyce oznacza to dla ich kolejny lockdown. W tym przypadku będą mogli wystąpić o odszkodowanie, ale o pieniądze nie będzie łatwo.

Stan wyjątkowy na granicy. Przedsiębiorcy już liczą straty. "To dla nas kolejny lockdown"
Stan wyjątkowy na granicy to efekt konfliktu polsko-białoruskiego. Odbije się on na kieszeniach przedsiębiorców (PAP, PAP/Artur Reszko)

183 miejscowości na pasie przygranicznym z Białorusią ma objąć stan wyjątkowy. O jego ogłoszenie rząd zawnioskował do prezydenta Andrzeja Dudy. Na przedsiębiorców z branży hotelarsko-gastronomicznej padł blady strach, że w końcówce sezonu letniego znów będą musieli zamknąć swoje interesy.

- Jest tragedia, bo jak nie pandemia, która nas zamknęła, to teraz przez 30 dni prawdopodobnie nie będzie żadnych turystów i znowu będziemy musieli się zamknąć. A wrzesień jest takim miesiącem, w którym ludzie jeszcze przyjeżdżają, choćby studenci, rodziny czy turyści zagraniczni - mówi money.pl Michał Dowbysz, menedżer Gospody pod Żubrem w Białowieży.

- Trudno mówić o przygotowaniu się na stan wyjątkowy. Po prostu zamkną nam region i siłą rzeczy turyści nie przyjadą. Nasz budynek, nasze wyposażenia, będą stać bezczynnie. Całe przygotowania pójdą na marne, a my będziemy ponosić finansowe konsekwencje tego - wtóruje mu Bronisław Talkowski, który prowadzi ośrodek Noclegi Kruszyniany.

- Dziś mamy kalendarz z zapisanymi wizytami nawet na październik. A już teraz ludzie dzwonią, odwołują i muszę zwracać zadatki - dodaje.

Zobacz także: Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Część Afgańczyków jest ciężko chorych

Nasi rozmówcy podkreślają, że czekają na rozwój sytuacji. Ale już dziś oswajają się z myślą, że będą musieli zawiesić działalność. - W praktyce to dla nas kolejny lockdown - mówi właścicielka przygranicznego punktu agroturystycznego, która poprosiła o anonimowość.

Branża dopiero zaczęła stawać na nogi

Wszyscy zgodnie podkreślają, że okres wakacyjny pozwolił przedsiębiorstwom złapać oddech po ponad półrocznym zawieszeniu działalności.

- Ludzie napłynęli tutaj masowo. Sierpień był taki, że mieliśmy wrażenie, jakby codziennie był weekend. Nie było żadnej przerwy, pracowaliśmy niemal non stop, w godzinach obiadowych ludzie ustawiali się w dwudziestoosobowej kolejce przed drzwiami. Byliśmy otwarci do późnego wieczora, a dla klientów organizowaliśmy karaoke, ogniska czy muzykę na żywo. Sezon był naprawdę udany - wzdycha Michał Dowbysz.

- Jesteśmy tuż po lockdownie, gdzie też nie było turystów, a u nas zimą czy w okresie wiosennym, odwiedzający też się pojawiają. Wtedy ich jednak nie było, a koszty stałe przecież cały czas są. Trzeba ubezpieczyć dom, ogrzać go, zapłacić za wodę, za prąd - wymienia Bronisław Talkowski.

Mieszkaniec przygranicznych Kruszynian dodaje, że wielu okolicznych rzemieślników i sprzedawców żyje wyłącznie z wczasowiczów. Tylko im sprzedają swoje rękodzieła czy towary pamiątkowe.

Jest też przewodniczącym gminy muzułmańskiej, dla której turyści są kluczowi.

- Do nas przyjeżdża bardzo dużo turystów w okresie wiosenno-letnim, którzy, za przeproszeniem, "dutki" zostawiają, z czego gmina może utrzymywać nasz meczet, cmentarz, centrum. To wszystko generuje stałe koszty, które trzeba pokrywać, a my nie mamy żadnych dotacji na nasz cel. To nasz następny problem - opowiada Bronisław Talkowski.

Sytuacja lepsza niż przy lockdownie

Na ten moment nie znamy jeszcze projektu rozporządzenia wprowadzającego stan wyjątkowy. Opierać się możemy wyłącznie na słowach premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, którzy wspólnie zapowiedzieli we wtorek szereg ograniczeń życia publicznego. Nie będzie można organizować imprez masowych, kulturalnych czy rozrywkowych. Zabronione będzie zrzeszanie się w zgromadzeniach, a każdy obywatel będzie musiał posiadać przy sobie dokument potwierdzający tożsamość.

Prawnik Piotr Wołejko, ekspert ds. legislacji Pracodawców RP, podkreśla jednak, że sytuacja przedsiębiorców będzie dużo lepsza niż w przypadku lockdownów wprowadzanych rozporządzeniem. W przypadku stanu nadzwyczajnego istnieje ustawa, która przewiduje wyrównywanie strat wynikających z tej sytuacji.

Przedsiębiorcy przysługuje odszkodowanie tylko za poniesione straty, a nie za ewentualne korzyści, jakie mógł osiągnąć, gdyby nie ogłoszono stanu nadzwyczajnego. Wniosek o odszkodowanie trzeba złożyć odpowiedniemu wojewodzie, a pieniądze wypłaca Skarb Państwa.

Zwróciliśmy się z pytaniami do Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Aktywów Państwowych, czy przygotowały jakieś rezerwy na ewentualne odszkodowania dla przedsiębiorców. Na odpowiedzi czekamy.

Przedsiębiorcy wystąpią o odszkodowanie

Piotr Wołejko zaznacza, że ustawa na pewno nie wyrówna wszystkich strat, bo dokument jasno przewiduje zakres ograniczeń, za które przysługują pieniądze z tytułu odszkodowania. W czasie stanu nadzwyczajnego rządzący mogą jednak ograniczać działalność gospodarczą, zgromadzenia, czy też nawet kontrolować transport. Jak podkreśla ekspert, wszystkie te czynniki mogą wpływać na straty lokalnych przedsiębiorców.

- Już pojawiły się informacje ze strony branży agroturystyki, że jak nie będzie możliwe zapewnienie dopływu turystów w związku z ograniczeniem swobody przemieszania się w regionach obowiązywania stanu wyjątkowego, to jest oczywiste, że mamy do czynienia ze stratą, bo rezerwacje nie zostaną zrealizowane, turyści nie przyjadą, a pieniądze nie przepłyną z rąk do rąk. W takim przypadku ustawa o wyrównaniu strat majątkowych bezproblemowo zadziała - nie ma wątpliwości ekspert.

Wszyscy przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że o ewentualne odszkodowania będą się ubiegać. Na razie jednak czekają na rozwój sytuacji.

- Zresztą tu nie chodzi o te pieniądze, które możemy dostać czy też nie. Chodzi o to, że ludzie już tutaj nie będą przyjeżdżać po ciszę, spokój i błogi nastrój, bo to miejsce po prostu się już inaczej kojarzy. To jest w tym wszystkim najgorsze. Raz, że mieszkańcy nie mieszkają już tutaj w spokoju i z otwartymi drzwiami, tylko wszyscy się zamykają. Zmieniło się tu wszystko - mówi przedstawicielka branży agroturystycznej.

- Druga rzecz to fakt, że wszyscy ci, którzy mieli tutaj przyjechać po to, żeby sobie odpocząć na wsi, w spokoju i w oderwaniu od wszystkiego, wylądowali nagle w centrum tego zamieszania - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(426)
kresowiak
3 lata temu
Tu jak zwykle kłamstwa i jątrzenie.Bzdurą jest to że przedsiębiorstwa są usytuowane przy pasie graniczny.Jeśli są jakieś przedsiębiorstwa w tej strefie to dostaną odszkodowania.
moj njick
3 lata temu
w tym przypadku spokojnie dostana odszkodowania przeciez...
Pawel
3 lata temu
A co wy sobie wyobrażacie ze te pieniądze na odszkodowania dla przedsiębiorców to skąd będą szły?? Z MARSA. Każdy podatnik się będzie musiał na te odszkodowania złożyć że swoich podatków. My przecież nie drukujemy masowo forsy na drukarkach jak FED ! Chyba że w umysłach libkow. Wszystko zostanie pokryte z podatków. Koszty utrzymania tam armii w stanie pogotowia i zabezpieczenia granicy też.
dziadek
3 lata temu
Już się oswoili i są zadowoleni.
mamuśka
3 lata temu
rząd wie co robi a my to popieramy,a z opozycją do więzienia,oby więcej nie szkodziła narodowi
...
Następna strona