Dzięki za naprowadzenie na księgę akcjonariuszy od tego zaczniemy.
Sprawa tak jak wspomniałem jest bardzo skomplikowana z uwzględnieniem błędu ludzkiego włącznie. Opiszę sytuację może ktoś podpowie jakie kroki powziąć w tym temacie. Osoba otrzymała
akcje pracownicze w trakcie prywatyzacji zakładu kilkanaście lat temu. Zbyła te
akcje za pośrednictwem jednego z banków biorąc kredyt, którego nie trzeba było spłacać. Tu pojawia się najprawdopodobniej czynnik ludzki ktoś w umowie popełnił błąd i za miast wpisać 450 akcji wpisał 45. Kredyt uruchomiono etc. na koniec przychodziły już pisma z banku z informacją o 450 akcjach. Temat uważany był za zamknięty. Ale zaczęły przychodzić pisma z sądu o jakimś depozycie który zakład pracy wpłaca, a informacja rozsyłana jest do wszystkich stron rozumiem akcjonariuszy, a ostatnio przyszło pismo od firmy prawniczej o propozycji pozwu zbiorowego. Na moje pytanie do tej firmy dlaczego ta osoba dostała w ogóle tą propozycję odpowiedziano mi, że figuruje w księdze akcjonariuszy na dany dzień. Stąd ten temat odżył i zaczęło nas to intrygować.
Rozumiem, że możliwe jest, że bank, który teoretycznie nabył te
akcje nie wpisał się do księgi i nie wykreślił tej osoby?
Lub też wykreślił ale tylko 45 akcji bo na tyle miał pokrycie w umowie kredytowej?
Tak czy inaczej chcielibyśmy sprawę wyjaśnić i zamknąć stąd szukamy informacji jak potwierdzić czy ewentualne prawa do akcji ma lub nie ma ta osoba? Tak jak wspomniałem certyfikatów fizycznie nie ma ale przecież ludziom płoną mieszkania, giną dokumenty, przechodzą w raz z majątkiem na spadkobierców którzy mogą nie mieć tych dokumentów i dowiedzieć się o temacie przez przypadek np. z pism z sądu etc. więc musi być jakiś sposób odtworzenia stanu posiadania?