Propozycja 1.
Fundusz wspierania restrukturyzacji. W razie problemów kredytobiorcy „fundusz” weźmie na siebie spłatę rat …. a potem wyegzekwuje te raty od kredytobiorcy, gdy temu się poprawi. Czyli nie jest to nic innego jak czasowe „zawieszenie spłaty” w formie bardziej sformalizowanej.
Bank ma z tego tylko zysk bo de facto usuwa ze swojego bilansu problemy ze spłata, bo i tak dostaje ratę na czas od „funduszu”, tymczasem problem z potencjalnym collapsem kredytu ma „jakiś tam” fundusz zwany „Black Bankiem”. I gitara gra, bank zawarł coś na wzór CDS z zewnętrznym „funduszem” (hmmm już to widziałem kiedyś, czyli wyprowadzanie wątpliwych kredytów poza bank za pomocą CDO, a potem za pomocą CDS wepchnięcie ryzyka komuś innemu).
Bank tym zagraniem poprawia sobie jakość portfela kredytowego (mniej opóźnionych spłat). Zysk dla kredytobiorcy jest tak naprawdę żaden, bo i dzisiaj zagrożony kredytobiorca może zawiesić spłatę. Patrząc na żądania dofinansowania przez sektor publiczny „funduszu stabilizacji” śmiem twierdzić ,że pewnie w szczegółach i TEJ propozycji, będzie żądanie by do „funduszu restrukturyzacji” dołożyli się podatnicy.
Czyli nie dość, że banki niwelują sobie ryzyko kredytowe, które to ryzyko same spowodowały swoją rozdymaną polityką kredytową i rozdawaniem kredytów tym bez zdolności, to jeszcze teraz banki chcą by Państwo sfinansowało
akcje ratowania kredytów zagrożonych za pomocą pieniędzy podatników.
Propozycja 2
Możliwość zmiany zabezpieczenia kredytu. Czyli chętnie weźmiemy inny dom np rodziców o wartości 1mln zamiast twojego mieszkania o wartości 300tys. Czyli Bank zabezpiecza Twój kredyt na lepszej hipotece. Czyli w razie wystawienia Bankowego Tytułu Egzekucyjnego bank ma na czym położyć swe łapki.
Propozycja 3
Fundusz stabilizacyjny. Jeśli po podpisaniu paktu z diabłem kurs CHF wzrośnie powyżej poziomu X „fundusz stabilizacyjny” bierze na siebie dopłatę do kursu franka (tylko różnice miedzy kursem a np 5zł). Jeśli jednak kurs franka spadnie do poziomu Y bank przewalutuje ci PRZYMUSOWO i NIEODWOŁALNIE kredyt na PLN (na podstawie WIBOR + marża jak dla złotowych). Strzelam na ślepo, że w tej propozycji kurs X to będzie – 5zł, a kurs Y – 3,60zł..
Podsumowując. Bank z minimalnym ryzykiem po swojej stronie (1/3 środków w funduszu pochodzi z banku i dopłata ewentualna tylko powyżej kursu X) , wmanewrowuje klienta „w pakt z diabłem” gdzie jest duże prawdopodobieństwo przewalutowanie na złotówki, przy znacząco wyższym kursie, niż ten z dnia kredytu. Tym samym rozwiązanie sankcjonuje zarobione miliony na kursie CHF i zdejmuje z banku ryzyko walutowe. Klasyczne WIN-WIN dla banku. Chyba ze propozycja będzie taka kurs iż X = 4zł, kurs Y = 3zł, ale marzenia nic nie kosztują a cuda się nie zdarzają.
Związek Banków Polskich dodatkowo zażyczył sobie by tylko 1/3 funduszu pochodziła z banków, kolejne 1/3 z wpłaconych już pieniędzy do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego a kolejna 1/3 miałby dać „sektor publiczny” czyli podatnik . Czyli banki chciałby rozwiązać problem trefnych kredytów za pomocą cudzych pieniędzy.