Im więcej osób w rodzinie, tym mniejsze są koszty opłat za członka rodziny, to jest chyba jasne. Tak samo wygląda sytuacja z wyżywieniem- opakowania zbiorcze są znacznie tańsze, o ile w ogóle można kupić opakowania dla jednej osoby. Nie rozumiem, dlaczego ludzie pojmują to inaczej i skąd pretensje rodziców typu: "dziecko nie zarobi na opłaty"- kiedy jest małe, to nie zarobi, kiedy dorośnie, może pomóc, ale na osobę przypada cząstkowy koszt opłat, a nie całkowity. Czego tu można nie pojmować?

20-30 lat temu we Włoszech kobiety prawie wcale nie pracowały, gdyż były "la Mamma". Obecnie przeciętna rodzina nie jest w stanie utrzymać się z jednej pensji. Ale tego już nikt nie napisze.

Co za głupota! Wmawianie PISu na siłę, żeby zakładać rodziny.
Jako singiel w 3 lata byłem w stanie odłożyć 30 tys na samochód i kolejne 20 tys na wkład własny na zakup mieszkania. Po ślubie nie jestem w stanie odłożyć kompletnie nic.
A do tego wzrosną mi wydatki związane z ustawami od obrotu i podatku bankowego..

To nie jest kraj prorodzinny.