Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Bugaj
|

Chiny wchodzą w formalną bessę

0
Podziel się:

Od początku roku rząd chiński próbuje schłodzić gospodarkę, a wraz z nią schładzany jest rynek kapitałowy.

Chiny wchodzą w formalną bessę

Chodzi przede wszystkim o ograniczenie ilości nowych kredytów, zaprzestanie spekulacji na rynku nieruchomości oraz zatrzymanie wzrostu cen konsumpcyjnych. Właśnie dlatego na początku maja trzeci już raz podniesiono stopę rezerw obowiązkowych w bankach, ale problem jest takiej natury, że dotychczasowe działania nie są skuteczne. Ostatni zestaw danych zza Wielkiego Muru wraz z zachowaniem tamtejszego rynku są wysoce niepokojące. Po pierwsze inflacja w kwietniu zaskoczyła negatywnie, wzrastając o 2,8 proc. Po drugie, ceny nieruchomości zamiast wyhamowywać swoje wzrosty, zwiększyły je aż do 12,8 proc. w zeszłym miesiącu (rekordowe wskazanie tego wskaźnika). Po trzecie, suma kredytów wyniosła aż 774 mld juanów (113 mld USD), czyli powyżej prognoz wszystkich ekonomistów. Na dodatek, rynek kapitałowy spadł od swojego ostatniego listopadowego szczytu o ponad 20 proc., czym oficjalnie rozpoczął bessę.

Z innych danych, dowiedzieliśmy się, że część wskaźników zmniejsza swoją zatrważającą dynamikę. Kwietniowa produkcja przemysłowa wzrosła o 17,8 proc., czyli mniej niż w marcu (18,1 proc.). Spada dynamika podaży pieniądza mierzona agregatem M2 z +22,5 na 21,5 proc. Ograniczane są również inwestycje, których dynamika wzrostu za pierwsze cztery miesiące wyniosła 26,1 proc., wobec 26,4 proc. w I kw. (zmiany roczne). Pewnie te dane sprawiają, że niektórzy ekonomiści twierdzą, że wzrost gospodarczy w Chinach osłabnie, jednak nie na tyle, by pozostawić juana na obecnym poziomie.

W przypadku waluty, rynkowe głosy są niezmiernie podzielone. Jedni twierdzą, że kwestia grecka przeszkadza aprecjacji juana, inni są zdania, że ona jej wręcz pomaga. Nawet wymienia się przełom maja i czerwca jako możliwy okres ruchu na walucie. W ostatnim kwartalnym raporcie banku centralnego zmienił się nieco język w odniesieniu do juana, więc nie można takiej opcji wykluczyć. Takie rozwiązanie jednak odbije się negatywnie na eksporterach, którzy wciąż przeżywają problemy, a wraz z nimi szybko zmniejsza się nadwyżka handlowa (w kwietniu spadła o 87 proc. r/r do 1,68 mld USD). Szybko rośnie za to import, jak i jego ceny, co kładzie nacisk na inflację w kraju. Widać więc, że rządzący stoją przed bardzo poważnym problemem, a los giełdy będzie zależał od tego, czy uda im się zachować zdrowy wzrost gospodarczy przy niskiej inflacji jak i nierozgrzanym rynku nieruchomości. Na razie im się to nie udaje, co widać wyraźnie po chińskich indeksach.

ROSJA – Gospodarka dostaje wigoru

U naszego wschodniego sąsiada w końcu można mówić o wyraźnych pozytywnych sygnałach płynących ze sfery makroekonomicznej. Wskaźniki PMI zarówno dla usług, jak i dla przemysłu w ostatnim miesiącu wyraźnie ruszyły na północ. Indeks przemysłu zwiększył się z 50,2 pkt. do 52,1 pkt. W przypadku usług zanotowano wzrost z 53,6 pkt. do 56,9 pkt. Pozytywne tendencje potwierdzają takie dane jak rosnąca trzeci miesiąc z rzędu sprzedaż detaliczna w marcu. Przyspieszająca w marcu do 5,7 proc. r/r produkcja przemysłowa, czy w końcu rosnący w kwietniu o 1,2 proc. PKB.

Pozytywne tendencje w gospodarce wciąż wspiera duża płynność na rynku, jak i nadal zmniejszające się stopy procentowe. Bank centralny już po raz trzynasty obniżył główną stopę o 25 pkt. bazowych do 8 proc. Wszystkie te sygnały sprawiają, że zastępca ministra finansów mówi o deficycie w tym roku na poziomie jedynie 3 proc., wobec pierwotnego planu równego 6,8 proc. PKB.

Sam rynek dosyć znacznie się skorygował, czym przebił nawet linię trendu wzrostowego. Ostatni dołek posłużył jednak za wsparcie, podobnie jak 200-sesyjna średnia krocząca. Może więc dynamika wzrostów się zmniejszy, ale jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić o końcu trendu wzrostowego.

INDIE – Inwestorzy zagraniczni lubią Indie

W teorii Indie powinny być gorszą inwestycją od Chin. Inflacja jest dwucyfrowa, podczas gdy wzrost PKB jedynie jednocyfrowy. Wzrost cen żywności wciąż utrzymuje się powyżej 16 proc., a ceny płacone przez przeciętnego pracownika rosną w tempie prawie 15-procentowym. Jednak rynek do tych danych podchodzić z zadziwiającym spokojem. Powodem takiego stanu rzeczy mogą być inwestorzy zagraniczni, którzy wyraźnie polubili ten kraj. W ich posiadaniu jest rekordowa wartość akcji i obligacji na poziomie 79,4 mld USD. Kupują, bo nie brakuje pozytywnych informacji, takich jak wzrost eksportu w marcu, którego Indiom mogą pozazdrościć same Chiny. Dynamika roczna wyniosła aż 54 proc., co przy lutowym wzroście o 34,8 proc. robi wrażenie. Podobać się może również prawdopodobny wzrost PKB w I kw., który mógł się zamknąć dynamiką 8,6 proc. Produkcja przemysłowa w marcu już szósty miesiąc z rzędu rosła w tempie dwucyfrowym i wyniosła 14,3 proc. wobec 16,1 proc. miesiąc wcześniej. Wciąż wysoki był wskaźnik PMI dla przemysłu –
wyniósł w kwietniu 57,2 pkt wobec 57,8 w marcu.

Na rynku korekta była relatywnie płytka, a ceny wciąż poruszają się w lekko rosnącym kanale. Obecnie znajdują się w okolicach połowy przedziału, czyli w bezpiecznej odległości od jego obu granic. Poziom 18 000 punktów pozostaje trudną granicą do przebicia.

BRAZYLIA – „bezpieczna przystań" BRICu

Analitycy typują Brazylię jako "bezpieczną przestań" podczas zawirowań związanych z kryzysem zadłużeniowym południowoeuropejskich państw. Takie analizy mogą nieco dziwić, gdyż ten południowoamerykański kraj nie okazał się odporny na finansową zawieruchę. Komentarze te są więc przejawem optymizmu i zaufania, jakim analitycy obdarzyli ten kraj. Jego zrównoważony i bardzo silny wzrost uzasadnia ten pogląd. Produkcja przemysłowa w marcu zwiększyła się o 2,8 proc. m/m i 19,7 proc. r/r, czyli najwięcej w historii publikacji tych danych. Kredyty w bankach zwiększyły swoją wartość do rekordowych 840 mld USD, czyli o 16,8 proc. w relacji rocznej. Gospodarka w tym roku może urosnąć aż o 6,26 proc., czyli w tempie notowanym tylko raz przez ostatnie dwie dekady. Problemem jest inflacja rosnąca w połowie kwietnia o 5,22 proc., ale bank centralny już rozpoczął proces zacieśniania polityki monetarnej. Zaczął dużym uderzeniem, bo wzrostem stóp o 75 pkt. bazowych (główna wynosi obecnie 9,5 proc.), czyli więcej niż tego
oczekiwano.

Sam rynek wpadł w szeroki trend boczny. Siłę podaży można uzasadnić bliskością historycznych szczytów, które wzbraniają popyt przed kontynuowaniem wzmożonych zakupów. Jak na razie stoimy więc w miejscu i bacznie obserwujemy ostatni dołek – jego przełamanie będzie zapowiadało korektę całej hossy.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)