Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Droga ropa znowu straszy

0
Podziel się:

Indeksy w Nowym Jorku po początkowej euforii (wynik publikacji indeksu ISM) zaczęły się systematycznie osuwać. Podczas ostatnich dwóch godzin sesji na rynku zapanował marazm. Ani podaż ani popyt nie chciały zaatakować.

Droga ropa znowu straszy

Po piątkowej, niezbyt udanej sesji, gracze w USA potrzebowali naprawdę mocnych impulsów, żeby indeksy mogły kontynuować zwyżki.

Mogły bykom pomóc dane makro i rzeczywiście instytut ISM poinformował, że jego indeks dla sektora usług w USA wzrósł z poziomu 49,6 (powolne cofanie się gospodarki) do 52 pkt. (umiarkowane tempo wzrostu). Wzrósł również subindeks rynku pracy (50,8 pkt.) i subindeks płaconych cen (72,1 pkt.). Szczególnie ten ostatni subindeks może niepokoić, bo zapowiada duży wzrost cen.

Takie dane powinny były umocnić dolara i rzeczywiście takie umocnieni zaobserwowaliśmy, ale było one krótkotrwałe - przeważyła chęć skorygowania spadków kursu EUR/USD (zrealizowania zysków z krótkich pozycji). Teoretycznie można powiedzieć, że korelacja kursu EUR/USD z surowcami została zachowana, bo ich ceny wzrosły, ale skala wzrostów była całkowicie niewspółmierna do osłabienia dolara. Kontrakty na miedź zdrożały o 3 procent, cena złota wzrosła o 1,9 procent, a baryłki ropy o 3 procent (znowu otarła się o poziom 120 USD). Oczywiście pojawiły się w poniedziałek preteksty dla podniesienia ceny ropy (zaostrzenie na linii Iran - USA, ataki na rurociągi w Nigerii itp.), ale to jednak były tylko i wyłącznie preteksty. Mówiło się też, że ceny ropy poprowadziły na północ ceny innych surowców.

Problem jest w tym, że kurs dolara powinien w średnim okresie rosnąć (EUR/USD spadać), a surowce się tym nie przejmują. To poważne ostrzeżenie. Przypomina mi to rok 2005, kiedy to historyczna korelacja dolar - surowce znikła. Dolar przez cały rok zyskiwał w stosunku do euro, a surowce drożały. Czytałem ostatnio, że jeszcze w grudniu korelacja ceny złota z kursem EUR/USD wynosiła 0,97 - w zeszłym tygodniu było to tylko 0,51. Można sobie wyobrazić, że pretekstem do podnoszenia cen surowców będzie to samo, co w przypadku akcji - oczekiwanie na poprawę w gospodarce w drugiej połowie roku. Skutki dla inflacji byłyby katastrofalne.

To właśnie powrót ropy w okolice 120 USD zaniepokoił giełdowych graczy. Owszem wymieniane na początku czynniki też miały jakiś, psychologiczny wpływ, ale ropa i technika (50 procent zniesienia Fibonacciego) były najważniejsze. Poza tym akcjom w sektorze finansowym szkodziła informacja mówiąca o możliwym wycofaniu się Bank of America z propozycji kupna Countrywide Financial. Niby nic, ale upadek tej ostatniej znowu bardzo zaniepokoiłby rynki. Mógłby nawet powstać efekt domina. Dlatego też będzie ona za wszelką cenę ratowana, ale w poniedziałek inwestorzy na to nie wpadli.

Indeksy po początkowej euforii (wynik publikacji indeksu ISM) zaczęły się systematycznie osuwać. Podczas ostatnich dwóch godzin sesji na rynku zapanował marazm. Ani podaż ani popyt nie chciały zaatakować. Niewielki spadek indeksów w niczym nie zmienia pozytywnego obrazu rynku, który ciągle jeszcze lekceważy zagrożenie inflacją wynikające ze wzrostu cen surowców i żywności.

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od sporego wzrostu WIG20. Kontrakty drożały nawet o ponad 3 procent wyrównując poziom z piątkowego fixingu na rynku kasowym. Jednak po tym mocnym otwarciu indeksy zaczęły się powoli osuwać poczym na długi czas utkwiły w trendzie bocznym. Dopiero przed rozpoczęciem sesji w USA indeksy ruszyły na północ. W zasadzie można powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z sekwencją: półgodzinny wzrost - pięciogodzinna stabilizacja - godzinny wzrost. Sesja zakończyła się dwuprocentowym wzrostem WIG20.

Takie zachowanie rynku wtedy, kiedy nie pracowały londyńskie rynki finansowe można uznać za jakieś osiągnięcie, ale ten obrót... Nadal bardzo mały, a bez większego obrotu nie można mówić o wiarogodnych sygnałach kupna. Odnotujmy jednak, że na oscylatorach się one jednak już pojawiły, a do ramienia trójkąta, którego przebicie dałoby techniczny sygnał kupna zostało już tylko 15 punktów. Tyle tylko, że takie przełamanie, żeby miało sens musiałoby być podparte obrotem przynajmniej 1,5 mld zł. Również MWIG40 jest w ciekawym miejscu. Po raz drugi w ciągu ostatnich 4 tygodni zbliżył się do górnego ograniczenia dziesięciomiesięcznego kanału trendu spadkowego. Przełamanie 3.290 pkt. dałoby mocny sygnał kupna.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)