Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

GPW: Wyższa produkcja nie poprawiła nastrojów

0
Podziel się:

Znacznie lepsze od oczekiwań dane o produkcji przemysłowej nie zmieniły nastrojów na warszawskim parkiecie. WIG20 rozpoczął notowania na minusie i zniżkował przez całą sesję.

GPW: Wyższa produkcja nie poprawiła nastrojów

W listopadzie produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła o 9,8 proc. w ujęciu rocznym. Choć analitycy również spodziewali się wzrostu, to ich prognozy były znacznie niższe od odczytu. Zakładano bowiem wzrost na poziomie 6,2 procent, który w dużej mierze miał wynikać z tego, że załamanie produkcji w ubiegłym roku nastąpiło właśnie w jego końcówce. Lepsze od oczekiwań dane nie poprawiły humoru inwestorów. WIG20 zakończył notowania na 1,24-proc. minusie. Obroty w przypadku największych spółek wyniosły niecałe 800 mln złotych.

Spadki na GPW przybrały na sile po 14:30, kiedy na rynek napłynęły gorsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy. W ubiegłym tygodniu liczba osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych była o 7 tys. wyższa niż w poprzednio i o 15 tys. wyższa niż prognozowali analitycy.

Nastrojów nie poprawiła lepsza od prognoz wartość wskaźnika obrazującego koniunkturę w sektorze wytwórczym w rejonie Filadelfii. Wskaźnik ten bardzo dobrze odzwierciedla ogólną sytuację w sektorze produkcyjnym w USA. Tym razem jednak dobry odczyt nie wpłynął na główne europejskie parkiety, które tracą od 0,7 do 1,5 procent.

Spośród największych spółek tylko CEZ i Polimex-Mostostal zakończyły sesję na plusie. Zyskały one 1,92 i 1,08 procent. Na inwestorów najwyraźniej wciąż działa informacja o pełnym portfelu zamówień drugiej ze spółek. Powodów do zadowolenia nie mają posiadacze akcji Pekao SA, Cyfrowego Polsatu oraz KGHM. Dziś straciły one odpowiednio 3,08, 2,53 i 2,08 procent.

W trakcie dzisiejszych notowań bardzo dobrze _ miały _ radzić sobie walory Polskiej Grupy Energetycznej, która po zakończeniu sesji znalazła się w indeksie rynków wschodzących. Wygląda na to, że inwestorzy, którzy z racji tego wydarzenia musieli nabyć akcje spółki, zrobili to wcześniej. Dziś bowiem górowali sprzedający, a kurs znalazł się 1,5 procent poniżej wczorajszego zamknięcia.

GPW: WIG20 wciąż pod kreską

Godzina 13:30, Paweł Zawadzki

Główne europejskie indeksy znajdują się poniżej wczorajszego zamknięcia. Podobnie wygląda sytuacja na warszawskim parkiecie.

Nieznaczne polepszenie nastrojów, które od południa obserwujemy w przypadku indeksu największych spółek zmniejszyło wymiar spadków. Indeks WIG20 wciąż jednak znajduje się około 0,5 proc. pod kreską.

Spośród największych spółek przyzwoicie radzą sobie CEZ oraz Polimex-Mostostal, które zyskują odpowiednio 2,4 i 0,8 procent. Najbardziej tracą Pekao SA oraz Asseco Poland. Zniżkuję one o niemal 2 i 1,5 procent. Większość największych spółek traci, jednak spadki te są niewielkie.

Inwestorzy najwyraźniej czekają na dane, które napłyną dziś w drugiej części sesji. O 14:00 GUS opublikuje informacje o produkcji przemysłowej w listopadzie (prognoza 6,2 proc. w stosunku do ubiegłego roku). Pół godziny później z amerykańskiej gospodarki napłynie informacja o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Z kolei o 16:00 opublikowany zostanie wskaźnik obrazujący koniunkturę w sektorze wytwórczym w rejonie Filadelfii.

GPW: Początek sesji pod kreską

Godzina 9:30, Marek Knitter

Początek sesji na GPW przyniósł spadek. Inwestorzy zaczęli jednak odrabiać straty.

Decyzja FOMC i późniejsze wypowiedzi jego szefa Bena Bernanke zgodnie z oczekiwaniami wpłynęła znacznie silniej na rynek walutowy. Rano traciły jednak kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy co doprowadziło do spadku głównych wskaźników w Europie.

Z indeksu WIG20 największy wpływ na jego zachowanie mają obecnie takie spółki jak: KGHM, Pekao i PKO BP. Walory tych emitentów znajdują się obecnie pod kreską. Jeżeli nie pojawi się silniejszy impuls to wszystko wskazuje na to, że pozostaniemy w trendzie bocznym.

**

GPW: Kolejna szansa...**

Godzina 6:31, Marek Knitter* Mamy kolejną szansę na wzrosty. Wszystko zależy od tego jak sytuację w USA zinterpretują krajowi inwestorzy. *

Rynek w Stanach Zjednoczonych działa na naszych inwestorów jak miód na niedźwiedzie, ale nie w kontekście giełdowym. Początek sesji w USA przyniosła wzrost indeksów, co pozwoliło uwierzyć naszym bykom, że mają siłę przezwyciężyć marazm. Ostateczny rozrachunek nie jest może zbyt imponujący, ale daje niewielkie nadzieję na kontynuację.

Czy czwartkowa sesja na GPW przyniesie wzrosty? Początek może być trudny, gdyż pierwsza reakcja inwestorów na decyzje FED będzie miała miejsce na rynku walutowym. Nie powinno to jednak trwać zbyt długo. Co oznacza, że istnieje realna szansa na kontynuację środowych wzrostów. Jest tylko jeden problem. Czas.

Do końca roku nie pozostało zbyt wiele sesji na rynku akcji. Poza tym układ świąt w kalendarzu raczej sprzyjają osobom, które chcą dłużej wypocząć. To z kolei oznacza, że przez większość notowań część dużych inwestorów nie będzie obecna. Pozostaje więc otwarte pytanie, kiedy rozpoczną zamykanie najważniejszych pozycji i jaki to będzie miało wpływ na ostateczny wynik wielu spółek na GPW?

Warto jednak na chwilę powrócić do Stanów Zjednoczonych. Indeks Dow Jones po całej niemal sesji na plusie spadł pod koniec i ostatecznie stracił 0,10 proc. S&P zdołał utrzymać się nad kreską i zyskał 0,11 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq zyskał 0,27 proc.

Jednak nie same notowania w USA były istotne. Tak jak spodziewał się rynek Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) nie zmienił wysokości stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, utrzymując przedział wahań dla stopy funduszy federalnych na poziomie 0,0-0,25 proc. I co najważniejsze w najbliższym czasie rynek nie powinien się spodziewać zmian w polityce monetarnej.

Warto jednak przy tej okazji zwrócić uwagę na inną stronę tej sytuacji. Niektórzy amerykańscy analitycy uważają, że niskie stopy procentowe są dobrym sygnałem dla kredytobiorców, ale nie koniecznie dla oszczędzających, liczących na stały dochód z lokat czy depozytów.

Tegoroczny człowiek roku, magazynu Time stwierdził wczoraj, że _ gospodarce USA potencjalnie groziła depresja _. I oczywiście miał rację. Tylko jak zareagował sam FED? Dodrukował kilka miliardów dolarów. Doskonale Bernanke wie, że inflacja przez jakiś czas będzie rzeczywiście pod kontrolą, bo wskazują na to obecne dane makro. Ale co się stanie w przyszłości?

Przez jakiś czas należy również spodziewać się wzrostów, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Analitycy z Morgan Stanley poinformowali, że ich zdaniem S&P 500 może do końca roku 2010 wzrosnąć do 1.200 pkt, osiągając maksimum w początkach przyszłego roku. Dołek ma nastąpić w drugim albo w trzecim kwartale. Z drugiej strony, kto by wierzył prognozom...

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)