Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Wsparcie blisko - to dobrze czy źle?

0
Podziel się:

Bez jasnych sygnałów zapowiadających poprawę koniunktury na naszej giełdzie wchodzimy w nowy tydzień.

Wsparcie blisko - to dobrze czy źle?

Kluczowym tematem jest rozstrzygnięcie, jak zbliżanie się S&P 500 do silnego, długoterminowego wsparcia, jakim jest dołek internetowej bessy zlokalizowany w strefie 777-800 pkt, będzie oddziaływało na naszych inwestorów.

Czy znajdą w tym pozytyw, że amerykańska giełda ma szansę się odbić od tej najsilniejszej bariery, jaką napotkał w ostatnich miesiącach. Czy jednak przeważą obawy, że również jej się nie uda obronić. Przy obecnym wyprzedaniu rynku jest mało prawdopodobne, by z marszu to wsparcie zostało pokonane.

Gdyby się tak stało oznaczałoby to, że mamy do czynienia z kryzysem na niespotykaną dotąd skalę. Sytuacja jest zła, ale nie ma podstaw, by zakładać aż tak czarny scenariusz. Oznaczałby, że znany nam dotąd świat finansów chyli się ku upadkowi, a tworzy się nowy ład ze znacznie mniejszym stopniem lewarowania, który wymusza zupełnie inne spojrzenie na inwestycje i wyceny aktywów.

Próbując odrzucić emocje towarzyszące od tygodni notowaniom giełdowym i spokojnie spojrzeć na rynek przyjmujemy scenariusz, w którym strefa 24-26 tys. pkt, a w najgorszym przypadku 22 tys. pkt (wynikające ze zniżki o 2/3 od rekordu wszech czasów) dla WIG zatrzyma przecenę na warszawskiej giełdzie, a jej osiągnięcie doprowadzi do mocniejszego odbicia. W piątek weszliśmy już w ten obszar.

Dziś schodzimy jeszcze niżej. Dlatego zgodnie z zasadą trzymania się trendu skłaniamy się raczej, że dołek rynek znajdzie w strefie 22-24 tys. pkt. Dlaczego? Perspektywa dalszego spadku S&P 500 powinna nadal negatywnie oddziaływać na nastroje rynkowe. Dlatego nie będzie zbyt wielu chętnych do kupowania akcji.

Jednocześnie zbliżanie się amerykańskiego indeksu do tego silnego wsparcia powinno powstrzymywać podaż. Rynek spadałby stopniowo nie pod jej naporem, jak jest dotąd, ale głównie pod własnym ciężarem. Potem dużo łatwiej byłoby mu się odbić.

W tym czasie moglibyśmy zaobserwować, że rynek staje się bardziej odporny na złe wiadomości, co byłoby zerwaniem dotychczas obserwowanej zależności, polegającej na tym, że złe informacje wywołują zniżki. Korzystnie odbieramy to, że bez zaczynają się pojawiać lepsze wiadomości, jak choćby o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA.

Na razie chodzi głównie o to, że są lepsze od oczekiwań, gdyż w kategoriach bezwzględnych trudno je traktować jako korzystne - sprzedaż wciąż jest mała, ceny spadają, a góra niesprzedanych domów wcale szybko nie maleje.

Naszemu scenariuszowi sprzyja szybkie zbliżanie się kursu EUR/USD do okolic 1,2, gdzie można poszukiwać silnego wsparcia. To zapowiadałoby jeszcze presję na złotego, że stopniowo wygasającą. Można byłoby liczyć na podobny mechanizm, jak na rynku akcji - dotychczasowa skala spadku odstraszałaby od euro, ale bliskość wsparcia, zniechęcałaby do jego pozbywania się.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)