href="http://direct.money.pl/idm/"> Gdy nie ma kota myszy harcują - można by powiedzieć po dzisiejszej sesji. USA nie rozpuszczały kolejnych złych informacji i rynek zapomniał o jakichkolwiek problemach tej gospodarki.
Wedle porannego komentarza byki pokazały się z dobrej strony amerykańskim inwestorom, czego można było się spodziewać. Zaskakuje skala wzrostów małych i średnich spółek. Pokazuje to, że inwestorzy wcale nie nabawili się awersji do ryzyka. A jeśli jej nie ma - to głosy bessy wciąż można wyrzucić do kosza.
Tak dobry dzień nie oznacza oczywiście, że korekta dobiegła końca. Nie możemy założyć, że w USA nie pojawią się kolejne złe informacje związane z kryzysem sub-prime. Nie możemy także liczyć na to, że GPW zachowa się w takim przypadku niezależnie od indeksów za oceanem.
Możemy jednak polegać na efekcie końca roku. Zarówno w USA jak i u nas. Być może właśnie chęć poprawienia wyników funduszy spowodowała początek zimowego window dressingu. Tak znacznych obrotów, bez udziału USA, sami inwestorzy indywidualnie nie wygenerowaliby.
Pozytywnie wygląda szeroki rynek mierzony indeksem WIG - tu nastąpiło odbicie dokładnie w miejscu sierpniowego dołka. To bardzo ważne wsparcie i kilka wzrostowych sesji powinno dać sygnał, że w akcje warto wejść(szczególnie w Misie, których fundusze będą chciały zrekompensować sobie spadki od lipca tego roku) - przynajmniej do końca grudnia.
Reasumując po dzisiejszej sesji - z zakupami warto poczekać jeszcze np. do poniedziałku, gdy sytuacja na światowych parkietach wróci do przedświątecznej normy. Jeśli miałby to być koniec listopadowej korekty(bo w szerszym zakresie chyba jeszcze za wcześnie o tym mówić) swoje i tak zdołamy zarobić.