Mieszane dane makroekonomiczne spowodowały wyprzedaż akcji na Wall Street. Koniec sesji należał jednak już do kupujących.
W USA inwestorzy rozpoczęli pod kreską. Później było długo trwające odrabianie strat. Nie było wiadomo do końca jak postąpią gracze po publikacji danych makroekonomicznych. Najpierw okazało się, że w czerwcu sprzedaż nowych domów w Stanach Zjednoczonych wzrosła aż o 11 proc. w relacji miesiąc do miesiąca do 384 tys. Analitycy oczekiwali, że sprzedaż wzrośnie o 2,3 proc. W relacji rocznej sprzedaż natomiast spadła o 21,3 proc.
Dolar na te informację się nieco umocnił i nawet indeksy na giełdach zaczęły iść w górę. Liczba sprzedanych domów okazała się wyższa niż oczekiwała rynek, ale średnia cena była już rozczarowująca. Indeksy zaczęły, więc ponownie obsuwać się w dół. Z minuty na minutę rosła presja na realizację zysków.
Dopiero pod sam koniec sesji bykom udało się jednak wydźwignąć mocniej główne indeksy w górę. S&P 500 zyskał 0,30 proc. (982 pkt.) a Dow Jones 0,17 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq zwiększył swoją wartość o 0,10 proc.
Dzisiaj inwestorzy będą pozbawieni ważniejszych publikacji makroekonomicznych. Jedynie z USA napłynie kilka informacji z których do najważniejszych należy zaliczyć lipcowy indeks zaufania konsumentów. Rynek oczekuje, że wyniesie on 50 punktów wobec 49,3 punkty w ubiegłym miesiącu.
Przed sesją w Stanach Zjednoczonych będą opublikowane kolejne wyniki kwartalne. Tym razem będzie to m.in. Unisys i British Petroleum. Z kolei po notowaniach gracze poznają dane Western Digital.