We wtorek indeks S&P 500, skupiający największe amerykańskie spółki, poszedł w dół o prawie 3 proc. Natomiast indeks Nasdaq, który skupia spółki technologiczne, zniżkował nieco ponad 4 proc.
Wygląda na to, że długi weekend nie przerwał złej passy (poniedziałek był w USA dniem wolnym od pracy) i zapoczątkowana pod koniec ubiegłego tygodnia przecena jest kontynuowana. W ciągu trzech ostatnich sesji indeks Nasdaq stracił już ponad 10 proc.
Rynek ciągnęły w dół największe spółki technologiczne: we wtorek kurs akcji Apple spadł o prawie 7 proc., Amazon stracił ponad 4 proc., a właściciel Google, spółka Alphabet, - prawie 4 proc. Jednak największy powód do zmartwień mogą mieć akcjonariusze Tesli. Notowania spółki Elona Muska poszły w dół o 21 proc.
Jeszcze pod koniec sierpnia za akcję Tesli płacono prawie 500 dolarów, obecnie jest to 330 dolarów. Spółka nie weszła do najważniejszego indeksu na Wall Street, czyli S&P 500, co rozczarowało inwestorów.
Do tego w zeszłym tygodniu rozpoczęła się wspomniana wcześniej wyprzedaż akcji na parkiecie Nasdaq, gdzie notowane są spółki technologiczne, takie jak Tesla. Po "rajdzie ryzyka”, który miał miejsce w ostatnim czasie, inwestorzy zaczęli wyprzedawać ryzykowne aktywa.
- Silna przecena spółek technologicznych w USA dyktowała ogólne nastroje na rynkach we wtorek, przekrzywiając optykę dla wszystkich napływających informacji. Jak w dobie hossy złe informacje były ignorowane, teraz nagle urasta ich ranga. Inwestorzy wciąż nie mają powodu, by oddalić obawy, że rajd ryzyka zaszedł za daleko - ocenia Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.
- Spór USA z Chinami, wzrost liczby zachorowań na COVID-19 na jesieni, odbicie ożywienia nieprzynoszące szybkiego powrotu do poziomów sprzed pandemii, burzliwy proces negocjacji warunków brexitu. Wymienione tematy nie zostały wymyślone w ostatnich dniach, ale od miesięcy są obecne jako czynniki ryzyka. Póki jednak aktywa ryzykowne zyskiwały na wartości, ryzyka były ignorowane - dodaje.
W ostatnich dniach niechęć inwestorów do ryzyka widać nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Czerwony kolor dominował także na parkietach w Europie. We wtorek pod kreską znalazły się główne europejskie indeksy, choć spadki były mniejsze niż w USA i nie przekroczyły 2 proc.
Negatywne nastroje udzieliły się również inwestorom na warszawskiej giełdzie. Skupiający największe spółki indeks WIG20 spadł we wtorek o 2,2 proc. i znalazł się na najniższym poziomie od początku czerwca. Natomiast w środę rano WIG20 lekko rośnie.
Na tąpnięcie na rynkach akcji w USA pod koniec ubiegłego tygodnia zareagował złoty, który wyraźnie się osłabił. W środę polska waluta w dalszym ciągu notowana jest w okolicach poziomu 4,45 za euro. Trendy, na których od połowy lipca korzystały waluty rynków wschodzących, w tym złoty (słabszy dolar, pozytywny sentyment na rynku akcji), zostały przerwane.