Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Fatalne nastroje w gospodarce. Nie wierzą w szybkie odbicie

Podziel się:

3 proc. – o tyle ma wzrosnąć w przyszłym roku polski PKB. Taką prognozę przyjął rząd w ustawie budżetowej na 2024 r. Przedsiębiorcy mają jednak własne prognozy. Nie wróżą one naszej gospodarce rychłego ożywienia.

Fatalne nastroje w gospodarce. Nie wierzą w szybkie odbicie
Fatalne nastroje w gospodarce. Przedsiębiorcy nie wierzą w szybkie odbicie (East News, Oleg Marusic/REPORTER)

Nastroje w gospodarce są fatalne. Przedsiębiorcy mówią w rozmowie z money.pl, że są na skraju wytrzymałości i nie są w stanie dźwigać dłużej ciężarów, które nakłada na nich rząd.

Działalności gospodarcze są zawieszane. Z danych Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) wynika, że od stycznia do lipca tego roku swoje firmy zawiesiło już 201,9 tys. przedsiębiorców. To prawie o 8 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Co prawda w ciągu siedmiu miesięcy tego roku powstało 110 tys. nowych firm, ale w tym samym czasie 116 tys. zostało zamkniętych. Z kolei z analiz Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, iż w połowie 2023 r. ogłoszono 2160 postępowań restrukturyzacyjnych. Od stycznia notujemy miesięczne rekordy, najwięcej postępowań ogłoszono w marcu tego roku - 401.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Game Industry Conference 2024 - rozmowa z Michałem Skrzywankiem

Z kolei GUS podaje, że w drugim kwartale tego roku upadłość ogłosiło 97 firm i było to o 23 proc. więcej rok wcześniej. Najwięcej upadło firm przemysłowych, tu wzrost w stosunku do ubiegłego roku wynosił aż 30 proc.

Budżet jest bezpieczny?

Pomimo fatalnego klimatu w biznesie, premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że przyszłoroczny budżet państwa jest "bezpieczny", chociaż jego twórcy – czyli Ministerstwo Finansów – w uzasadnieniu do ustawy budżetowej wyraźnie zaznaczają, że sytuacja na świecie jest nieprzewidywalna.

Rząd wierzy jednak, że wojna w Ukrainie, inflacja czy wahania cen surowców na świecie, nie przeszkodzą w osiągnięciu w 2024 r. 3 proc. wzrostu PKB. Poprawa sytuacji w gospodarce ma nastąpić — według rządu — głównie dzięki spadającej inflacji, wzrostowi płac oraz polepszeniu nastrojów konsumenckich poprzez podniesienie gospodarstwom domowym świadczeń socjalnych.

Prognozy rządu podzielają m.in. analitycy z Citi Handlowego. Z kolei Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) szacuje, że przyspieszenie gospodarcze wyniesie 2,2 proc.

Przedsiębiorcy mają już dość

Michał Gąsieniec, przedsiębiorca z Sosnowca, którego firma zajmuje się obróbką metali i produkcją części dla przemysłu ciężkiego, nie wierzy w wyliczenia ekonomistów.

Porównując wrzesień tego roku do września ubiegłego roku, obroty spadły mu już o 50 proc. Najwięksi odbiorcy wstrzymali zamówienia. – Cały przemysł ciężki dostał zadyszki, a my razem z nim – mówi przedsiębiorca.

Dodaje, że przysłowiowym gwoździem do trumny będą dla niego przyszłoroczne 20-procentowe podwyżki płacy minimalnej, a co za tym idzie — wyższe podatki i ZUS. Do tego dochodzi niepewność co do cen i dostępności surowców oraz kursu złotego. Przedsiębiorca importuje m.in. stal.

Końca wojny w Ukrainie nie widać, a na rosyjskie surowce jest embargo. Nie rozumiem o jakim ożywieniu gospodarczym ci ekonomiści mówią – zastanawia się Gąsieniec.

W przypadku jego firmy słaby złoty, to wyższe koszty prowadzenia działalności. Wiele rozliczeń z zagranicą prowadzi w euro.

Z kolei Łukasz Żbikowski, współwłaściciel rodzinnego zakładu mięsnego na Kujawach, uważa, że Polaków – po tym, co przeszli w związku z pandemią COVID-19, a obecnie z inflacją – trudno będzie przekonać, by zaczęli znowu więcej konsumować i wydawać.

Jak mówi, do niedawna sprzedawał po 150 tusz zwierzęcych tygodniowo, teraz jest to tylko 60. — Ludzie oglądają po kilka razy każdego złotego, zanim go wydadzą. Kupują mało i szukają jak najtańszych produktów — ocenia.

Żbikowski przyznaje, że musiał ciąć koszty. Zamknął sklepy firmowe i zaczął dostarczać wyroby sieciom handlowym. – Rząd wkłada nam na plecy ciężary, których żaden mały przedsiębiorca w kraju nie jest już w stanie udźwignąć – uważa nasz rozmówca i dodaje, że jego zakład istnieje od 1991 r., ale "tak źle jeszcze nie było".

Najgorsze dopiero nadejdzie?

Również przedsiębiorca z branży restauracyjno-cateringowej oraz prezes Unii Polskich Przedsiębiorców Łukasz Malczyk, który prowadzi swój biznes od 20 lat, nie pamięta tak złej sytuacji na rynku.

Paliwo na razie jest dotowane, ale po wyborach wróci do cen rynkowych. Koszty prowadzenia firmy na pewno wzrosną. Po nowym roku w górę pójdą m.in. stawki podatku od nieruchomości, energii elektrycznej, opłaty do ZUS i oraz wzrośnie o 20 proc. płaca minimalna – wylicza przedsiębiorca.

Dodaje, że na podniesienie cen pozwolić sobie nie może, bo dostarcza produkty do sieci handlowych, a te niechętnie rozmawiają o jakichkolwiek podwyżkach.

Na krajowej konsumpcji świat się nie kończy

W szybkie odbicie gospodarcze i wyjście z recesji nie wierzy również prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka Marcin Hydzik. W rozmowie z money.pl podkreśla, że na sytuację w jego branży wpływ ma nie tylko konsumpcja krajowa. 30 proc. produkcji jest eksportowane.

Tymczasem po pandemii Chiny ograniczyły import wyrobów mleczarskich, ograniczając polskim producentom dostęp do swojego rynku. – Aktualna polityka Chin zmierza w kierunku samowystarczalności. Państwo to chce w najbliższych latach uruchomić własną hodowlą bydła i produkcję mleka, chociaż nie mają w tej dziedzinie doświadczania – wskazuje nasz rozmówca.

Przedsiębiorcy z branży mleczarskiej z dużym niepokojem odbierają również sygnały o zaostrzeniu się polskich relacji z Ukrainą, gdzie dostarczane są m.in. polskie sery. Ukraina jest czwartym rynkiem zbytu dla polskich firm.

To, co martwi również przetwórców z tej branży, to nieciekawa sytuacja rolników. Ceny w skupie mleka są bardzo niskie, a koszty produkcji – jak np. pasze czy prąd – wysokie. Hodowla bydła staje się coraz mniej rentowna. Gospodarstwa ograniczają produkcję, a odtworzyć jej szybko nie będzie można.

Napisali list do premiera

– Nie wyjdziemy z tej recesji w ciągu kilku miesięcy czy nawet roku – ocenia prezydent Polskiej Izby Przemysłu Drzewnego Piotr Poziomski. Jak twierdzi nasz rozmówca, znaczące spadki widać zarówno w zamówieniach krajowych, jak i zagranicznych.

Warto zaznaczyć, że na rynki zagraniczne trafia ok. 60 do 70 proc. produkcji. Jednym z największych odbiorców branży przetwórstwa drzewnego były Niemcy, ale te znacząco zmniejszyły import. Do tego dochodzą – jak twierdzi nasz rozmówca – wysokie ceny prądu oraz skokowe wzrosty cen surowców, za co przedsiębiorcy obarczają m.in. politykę Lasów Państwowych.

Przedstawiciele branży napisali w sierpniu do premiera list otwarty, informując go o dramatycznym spadku rentowności w całej branży, która do niedawna była liderem w Europie. Jak podkreśla Poziomski, odpowiedź z rządu na to pismo do dziś nie nadeszła.

Koncert życzeń czy realny scenariusz?

Zdaniem głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej Piotra Soroczyńskiego przedsiębiorcy mają prawo nie dowierzać ekspertom i czuć się przygnębieni.

Jak podkreśla, by nastąpiło odbicie gospodarcze na projektowanym poziomie 3 proc. PKB (do końca roku będzie to ok. 0,5 do 0,9 proc. PKB maksymalnie) konsumenci krajowi muszą się "przełamać" i zacząć więcej kupować, a zagraniczne firmy więcej u nas zamawiać.

Spadki w konsumpcji krajowej sięgają obecnie 20 proc., a eksport przemysłowy zaliczył spadek o 15 proc. (rok do roku).

Z kolei PIE wskazuje, że poza impulsami, jak wysoka konsumpcja, należy też wziąć pod uwagę inwestycje, które wzrosną. "Sytuacja na arenie międzynarodowej sprzyja napływowi kapitału do Polski. W 2022 r. zagraniczne inwestycje bezpośrednie to ponad 4 proc. PKB Polski. Prognozy na ten rok są podobne, pomimo ryzyka spowolnienia koniunktury w UE" – czytamy w komunikacie prasowym PIE.

Analitycy dodają, że ruszą również zamówienia dla naszego przemysłu z zagranicy. Według nich na większe zamówienia mogą liczyć branże: motoryzacyjna, produkcja baterii litowo-jonowych czy sektor energii odnawialnej.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
kryzys
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl