Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. NST
|
aktualizacja

Horror polskich turystów. Utknęli na lotnisku w Turcji

30
Podziel się:

Turcja okazała się dość pechowa dla sporej grupy turystów z Polski. Ponad 200 osób przez kilkanaście godzin koczowało na lotnisku w Bodrum. Takiej sytuacji się nie spodziewali - pisze dziennik "Fakt". LOT przeprasza pasażerów i wyjaśnia sytuację w przesłanym money.pl oświadczeniu.

Horror polskich turystów. Utknęli na lotnisku w Turcji
Horror polskich turystów w Turcji. Spędzili na lotnisku w Bodrum 12 godzin (East News, Jakub Kaminski)

Grupa turystów, która spędzała wakacje w Turcji, 13 lipca, utknęła na lotnisku w Bodrum. Jak wynika z informacji podanych "Faktowi", pan Krzysztof Janas, planując wraz z żoną dwutygodniowe wczasy w Turcji, wybrał wycieczkę zorganizowaną przez Biuro Podróży Itaka i obsługiwaną przez Polskie Linie Lotnicze LOT. Jak zaznaczył w rozmowie z gazetą, wybierając przewoźnika i touroperatora kierował się ich doświadczeniem, by uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.

Z Itaką podróżujemy chyba od 10 lat. Tyle razy i nigdy nie było problemu. Rozumiem opóźnienie godzinne czy dwugodzinne, ale czegoś takiego się nie spodziewaliśmy — mówi pan Krzysztof Janas. - mówi na łamach prasy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dokąd polecimy na wakacje z Polski? To najpopularniejsze kierunki na sezon letni 2023

Turcja okazała się pechowa

Z relacji czytelnika "Faktu", wynika że wylot z Bodrum do Warszawy był zaplanowany na godz. 19.55. Dwie godziny wcześniej zostali przewiezieni z hotelu na lotnisko, gdzie bardzo sprawnie zostali odprawieni i udali się do przyporządkowanego do tego lotu numeru bramki. Później okazało się, że ich lot jest opóźniony o ponad 5 godzin, co było zaznaczone na biletach lotniczych.

Para nie kryła zaskoczenia zaistniałą sytuacją. Dodatkowo pojawiła się informacja, iż opóźnienie wyniesie nie 5, a 7 godzin. Ponadto nikt z obsługi nie zainteresował się nadzwyczajną sytuacją.

Nikt do nas nie przyszedł, nie poinformował nas, co teraz mamy robić. My z żoną jesteśmy już w dojrzałym wieku, ale wśród pasażerów były rodziny z małymi dziećmi — wspomina. — Niektórzy próbowali się dodzwonić — to do jednej, to do drugiej z rezydentek. Jedna w końcu odebrała, powiedziała, że spróbuje coś zrobić, a potem już przestała odbierać — dodaje w rozmowie z dziennikiem.

Mężczyzna zaznaczył, że komunikacja ze strony biura podróży pojawiła się około 6,5 godziny od przyjazdu na lotnisko. Podróżujący otrzymali SMS, w którym poinformowano ich, że wylecą między godz. 6. a 8. rano i że zostaną zabrani do hotelu. Jednak biorąc pod uwagę odległość do obiektu i kolejne przygotowania do odlotu, postanowili odmówić powrotu do hotelu. Niestety pracownik lotniska zagroził, że jak nie opuszczą lotniska to wezwie policję. Zadziwia też fakt, że rezydentka, która była odpowiedzialna za grupę podróżnych znajdowała się w hotelu, zamiast na lotnisku.

Nikt do nas nie podszedł, nie poinformował nas oficjalnie, że z racji opóźnienia otrzymamy jakiś posiłek. Niektórzy mówili, że dostali, choć ja tego nie widziałem. Inni bali się brać, bo nie wiedzieli, co potem będzie z odszkodowaniem — dodaje pan Krzysztof. — Zapłaciliśmy za wycieczkę z biurem podróży, żeby czuć się bezpiecznie, tymczasem byliśmy pozostawieni sami sobie. Nie było nikogo ani z Itaki, ani z LOTu — komentuje dla serwisu.

dziennik Wyjazd niby z biurem, ale na własne ryzyko

Finalnie pasażerowie zostali wpuszczeni na pokład samolotu po 6.00 rano. Z komunikatu kapitana wynikało, że opóźnienie wynikało z usterki pierwszego samolotu, który musiał lądować awaryjnie. Małżeństwo postanowiło ubiegać się o odszkodowanie. Jednak z informacji, jakie przekazała "Faktowi" Ewa Maruszak z Itaki, wynika, że pasażerowie po odprawie są pod opieką linii lotniczej, która przekazywała aktualne informacje, co usuwa odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ze strony biura podróży.

Przewoźnik zapewnia świadczenia zgodne z obowiązującymi przepisami, klienci mogą kontaktować się z biurem podróży bezpośrednio lub z jego przedstawicielami (rezydentami). Po potwierdzeniu rozkładu wysyłane są SMS-y do klientów - dodała Maruszak gazecie.

Ponadto przedstawicielka biura dodała, że zgodnie z obowiązującymi przepisami przewoźnik zapewnił pasażerom wyżywienie oraz hotel, klienci odmówili jednak propozycji przewiezienia do hoteli.

LOT odpowiada

Poprosiliśmy o odniesienie się do zaistniałej sytuacji również Polskie Linie Lotnicze LOT. "Przepraszamy za wszelkie niedogodności. Oczywiście wnioski Pasażerów, którzy zgłoszą się po odszkodowanie zostaną rozpatrzone zgodnie z obowiązującym prawem i procedurami" - czytamy w przesłanym money.pl oświadczeniu.

Jak wyjaśnia nam LOT, "samolot rejsu LO6216 SOF - WRO wymagał weryfikacji technicznej. Po usprawnieniu został dopuszczony do lotu powrotnego. Pasażerowie wylądowali we Wrocławiu w piątek, 14 lipca o godzinie 1:15 czasu polskiego".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(30)
Olek
10 miesięcy temu
Jak zwykle tylko Polacy wiecznie maja problem . Byle jakie linie lotnicze mamy ! A najbardziej mnie denerwuje jak pijanych się wpuszcza do samolotu :(
Kraku
10 miesięcy temu
a ja z LOTEM nie latam od dawna
Itaka zawalił...
10 miesięcy temu
bo to ona zawarła umowy i z Klientami i z bankrutującymi LOTem
LOT
10 miesięcy temu
to Bankrut na państwowej kroplowce
judas
10 miesięcy temu
Do jasnej cholery. Jeżeli lata się z Itaką, a na dodatek LOT-em to jest się przygotowanym na wszystko. Jak nie zawali Itaka to zawali LOT. Jest kilka dobrych, na pewno tańszych biur podróży i kilku solidnych przewoźników. Można wybrać.
...
Następna strona