Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Lubiński
|
aktualizacja

Wiceminister Patkowski ogłosił, że "zaczęła się dezinflacja". Ekspert kontruje: To propaganda sukcesu

333
Podziel się:

– Można powiedzieć, że dzisiaj zaczęła się dezinflacja – powiedział w środę wiceminister finansów Piotr Patkowski. – Pan minister nie mija się twardo z prawdą. Nie czas jednak na tego typu propagandę sukcesu – ocenia w komentarzu dla money.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

Wiceminister Patkowski ogłosił, że "zaczęła się dezinflacja". Ekspert kontruje: To propaganda sukcesu
Wiceminister finansów Piotr Patkowski (z prawej) z premierem Mateuszem Morawieckim w Sejmie (EAST_NEWS, Piotr Molecki)

– Luty był miesiącem, kiedy inflacja była najwyższa, a marzec to miesiąc, kiedy zaczyna się dezinflacja. Można więc powiedzieć, że od dzisiaj zaczęła się dezinflacja – powiedział 1 marca w Polsat News wiceminister finansów Piotr Patkowski.

Pierwszy kwartał jest okresem przesilenia, a więc szczytowej inflacji – szczyt nastąpił w lutym – oraz dołka, jeśli idzie o spowolnienie gospodarcze. (...) Widzimy, że scenariusz miękkiego lądowania gospodarki zaczął się realizować i II kwartał będzie okresem odbicia oraz silnej dezinflacji – stwierdził.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Program Money.pl 10.01 | Skumulowana inflacja do 2025 r. może wynieść 42 proc. "Kardynalny błąd NBP"

Minister widzi rzeczywistość przez różowe okulary

W komentarzu dla money.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP wskazuje: – Pan minister nie mija się twardo z prawdą, tylko widzi rzeczywistość przez różowe okulary.

– Wszyscy spodziewają się szczytu w lutym 2023 r., a później hamowania inflacji. Jednak prezentowanie tej sytuacji jako jakiegoś rodzaju sukcesu, jest całkowicie chybione – ocenia ekspert.

To jest propaganda sukcesu. A to, że zejdziemy z 18 do 15 proc. w parę miesięcy, to raczej nie jest powód do zadowolenia. Inflacja powinna w ogóle nie rosnąć powyżej 10 proc. – podkreśla Sobolewski.

Jego zdaniem, gdyby w Polsce inflacja była w tzw. inflacyjnym celu, który wyznaczył sobie NBP (czyli w przedziale od 1,5 do 3,5 proc., a w przypadku różnego rodzaju szoków – na poziomie 5-6 proc.), to wtedy moglibyśmy to uważać za sukces rządu i NBP.

Co z tą inflacją?

Hamowanie inflacji zawdzięczamy – jak podkreśla ekspert – w dużej mierze sytuacji na światowych rynkach żywności i energii, gdzie ceny wróciły do tych sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Jednak cała inflacja z dnia na dzień nie zniknie. Ta jej część, którą w ocenie Sobolewskiego zawdzięczamy zbyt luźnej polityce NBP i rządu PiS, ma zostać z nami na dłużej.

– Oczywiście przedstawiciel rządu może wiedzieć więcej, bo rząd ma bezpośredni wpływ na odczyty inflacyjne i stosując różnego rodzaju ulgi, może je zmniejszać, rozkładając efekty inflacyjne w czasie – podkreśla ekspert.

– Nie jest w ogóle wykluczone, że tuż przed wyborami, za pomocą takich manewrów, będziemy mieć odczyt poniżej 10 proc. Co z tego, jeśli później znowu inflacja się odbije? – dodaje.

W jego ocenie sprowadzenie inflacji w okolice celu (2,5 proc.) będzie bardzo trudne i nie uda się to w Polsce pewnie jeszcze przez cały 2024 r.

Co więcej, nasz kraj obecnie zyskuje dzięki zdecydowanej polityce banków centralnych w USA czy strefie euro, które zapewniają, że ich priorytetem jest walka z inflacją i nie zakończyły jeszcze cyklu podwyżek stóp procentowych. Jeśli jednak się zawahają i zamiast 2 proc. zadowolą się na przykład 4-proc. inflacją, to my zostaniemy – w ocenie Sobolewskiego – z inflacją na poziomie 8 proc. na dłuższy czas.

Najnowsze dane o inflacji w strefie euro niepokoją

Tymczasem w czwartek poznaliśmy najnowsze dane o inflacji w strefie euro, która okazała się wyższa od oczekiwań (8,5 proc.). Wcześniej w negatywny sposób zaskoczyły analityków odczyty z Niemiec, Francji i Hiszpanii.

Jak wskazują w najnowszym numerze "Tygodnika Gospodarczego" eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego, to może nie być koniec przykrych inflacyjnych niespodzianek. Dlaczego? Rośnie presja płacowa w Europie Zachodniej, a odsetek szybko rosnących cen nie chce spadać.

Zdaniem ekspertów PIE styczniowe spadki inflacji maskują istotny problem. Równocześnie rośnie inflacja bazowa (inflacja z wyłączeniem cen żywności i energii), a wzrost cen jest coraz bardziej powszechny. Dodatkowo okres wysokiej inflacji przedłuży natężenie żądań płacowych w głównych gospodarkach strefy euro.

Polska i Węgry w dezinflacyjnym ogonie Unii

Te dane mogą szczególnie niepokoić w kontekście Polski, bo hamowanie inflacyjne w strefie euro było uważane wcześniej za prognostyk tego, jak inflacja zachowa się u nas.

Na dane o polskiej inflacji w lutym poczekamy do 15 marca. Wzrost cen w kraju na pewno będzie jednak wyraźnie wyższy niż w strefie euro. Według ekonomistów Banku Ochrony Środowiska luty zamkniemy z inflacją nieco poniżej 19 proc.

Z kolei w całym 2023 r. – jak wskazuje m.in. główny ekonomista EY na region Europy i Azji Centralnej dr Marea Rozkrut – Polska i Węgry na tle innych krajów UE będą się negatywnie wyróżniać, jeśli chodzi o walkę z inflacją.

Koszty tego są spore. Jak wyliczył ekonomista SGH Marcin Czaplicki, gdyby inflacja w 2022 r. wyniosła tyle, ile wynosi cel NBP (2,5 proc.) Polacy zapłaciliby za towary i usługi mniej o 175,5 mld zł. To daje kwotę 4620 zł na osobę, która należy uznać za roczny koszt rekordowej inflacji dla każdego z 38 milionów Polaków.

Mateusz Lubiński, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(333)
TriXter
rok temu
Niech się ten dzieciaczek Patkowski naje prądem lub benzyną,zobaczymy co będzie.
Adert
rok temu
Morawiecki, jak to było z tymi 15 ha które kupiłeś od księdza, będąc radnym sejmiku w Breslau. Czy to Morawiecki namówił księdza aby napisał dla podania o przyznanie ziemi (każde o 15 ha) jedno podpisane przez parafie Rzym-kat, zaś drugie przez kościół garnizonowy, przez tego samego księdza. Co ciekawe, że drugie 15ha przyznano jeszcze przed wpłynięciem podania o 15ha do sejmiku wojewódzkiego. Czyżby Morawiecki działał aż tak sprawnie? Jednak jakby nie patrzeć, KK ma swoje 15 ha ziemi, Morawiecki odkupił swoje 15 ha za 700 tyś z (wartej w tamtym okresie po chodzących cenach 4 mln zł), by po kilku latach odsprzedać nieznanej spółce za 15 mln zł. Czy taki człowiek w normalnym kraju byłby jeszcze w rządzie kraju, czy w rzędzie oskarżonych i skazanych na wieloletnie więzienie za korupcję i za ordynarne okradanie skarbu państwa
Tom
rok temu
Czyli znowu sukces + i sowite premie...
radykał
rok temu
Napiszę krótko, chcecie zachować państwo, pozbądźcie się PiS-u z przystawkami. W innym przypadku, nie macie najmniejszych nawet szans na zachowanie swojej państwowości. Jeszcze nie widzicie, że wszystko, co oni robią, zmierza właśnie do wymazania naszego kraju z mapy świata ????
kasjer
rok temu
Inflacja w Polsce przekroczyła już próg 30 % i dalej rośnie.
...
Następna strona