"Przychodzeń, miał szereg zastrzeżeń dotyczących zapisów, które znalazły się w dokumentach" - informuje Business Insider. Z rady nadzorczej Rafinerii Gdańskiej został odwołany 30 listopada. W ten dzień Orlen ogłosił finalizację umów z Saudyjczykami.
Sam zainteresowany w rozmowie z biznesowym portalem nie chciał komentować przyczyn, przez które stracił stanowisko.
Kontrowersje wokół umowy z Saudyjczykami
Sprzedaż 30 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej arabskiemu potentatowi naftowemu, to element fuzji Orlenu z Lotosem. Umowy budzi coraz więcej wątpliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" napisała, że sprzedaż przez Orlen części Lotosu spółce Saudi Aramco odbyła się z naruszeniem Ustawy o kontroli niektórych inwestycji. Zaś w reportażu wyemitowanym w programie TVN24 "Czarno na białym", jego autorzy przestrzegają, że po fuzji Orlenu i Lotosu Polska może utracić kontrolę nad Rafinerią Gdańską.
W sobotę politycy PO z Pomorza poinformowali, że przesłali do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie możliwych nieprawidłowości przy umowie z Saudi Aramco.
Prezes Orlenu odpowiedział na zarzuty dotyczące tego, że w umowie nie ma zabezpieczenia przed odsprzedaniem rafinerii np. Rosjanom.
- Ci to ruszają, którzy sprzedali pół gospodarki. Wszystko można odsprzedać pod warunkiem, że będzie wola rządu. Nie ma sprzedaży niekontrolowanej - zapewniał prezes i dodał, że wbrew oczekiwaniom opozycji nie pokaże umowy, bo takie praktyki nie są stosowane w świecie biznesu.
Dodał, że nie zamierza komentować zapisów umowy, a zabezpieczenie interesów mniejszościowego akcjonariusza to kwestia uregulowana w prawie.
Współpraca Orlenu z Saudi Aramco
Orlen przekazywał, że wynegocjował z Saudi Aramco długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie. Docelowy pułap dostaw arabskiej ropy powinien w tym roku osiągnąć 400 tys. baryłek dziennie (20 mln ton rocznie). Składają się na to dostawy wynikające z kontraktu z saudyjskim koncernem i z transakcji sprzedaży 30 proc. udziałów w rafinerii. Orlen oszacował, że dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen – już po przejęciu Lotosu – zarówno w Polsce, jak i na Litwie i w Czechach.