Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|
aktualizacja

O co chodziło w aferze gruntowej? To za nią sądy skazały Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika

161
Podziel się:

Afera gruntowa rozgrzewała opinię publiczną 17 lat temu. To właśnie w związku z nią sądy skazały Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Sprawa ta doprowadziła też do rozpadu rządu PiS, LPR i Samoobrony. Przypominamy, o co chodziło w aferze korupcyjnej z 2007 r.

O co chodziło w aferze gruntowej? To za nią sądy skazały Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika
Afera gruntowa. To za nią zostali skazani Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik (na zdjęciu) (PAP)

Za działania operacyjne w trakcie afery gruntowej Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani na kary po dwa lata więzienia. Dwaj inni oskarżeni byli szefowie usłyszeli wyrok po roku pozbawienia wolności. Tak zdecydował 20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie, który był II instancją w tej sprawie.

To oznacza, że dwaj politycy Prawa i Sprawiedliwości mogą już wyłącznie złożyć wniosek o kasację wyroków do Sądu Najwyższego. Jeden i drugi jednak uważają, że nie powinni ich usłyszeć, gdyż – ich zdaniem – od tej sprawy uwolnił ich akt łaski Andrzeja Dudy z 2015 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy program rządu już pewny. Ekspert: rynek przejęli spekulanci

Czym była afera gruntowa?

Afera gruntowa, jak media nazywają aferę korupcyjną, wybuchła w połowie 2007 r. w czasie rządów koalicji: Prawa i Sprawiedliwości, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. O sprawie zrobiło się głośno, gdy ówczesny premier Jarosław Kaczyński zdecydował się zdymisjonować wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Decyzja ta zresztą doprowadziła do rozpadu rządu i w konsekwencji do przedwczesnych wyborów parlamentarnych.

Media w tamtym czasie opisywały przypadek dwóch biznesmenów, którzy mieli rozgłaszać, że są w stanie odrolnić każdą działkę w Polsce. Aby ich złapać na gorącym uczynku, Centralne Biuro Antykorupcyjne zdecydowało się zastosować wobec nich prowokację. Podstawieni agenci podali się za szwajcarskich przedsiębiorców i zaproponowali dwóm mężczyznom łapówkę w zamian za pomoc w odrolnieniu działki w Muntowie.

Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Przyczyną takiego obrotu spraw miał być "przeciek" o prowokacji. Funkcjonariusze przekonywali, że ktoś uprzedził osoby, przeciwko którym przygotowywano akcję, jeszcze przed jej realizacją. Za ów "przeciek" odwołany został szef MSWiA Janusz Kaczmarek.

Jednak w trakcie przygotowań do niej CBA miało odkryć, że część łapówki miała trafić do Andrzeja Leppera, Janusza Maksymiuka (to polityk Samoobrony) i jeszcze jednej osoby. Ostatecznie agenci przekazali tzw. kontrolowaną łapówkę za odrolnienie gruntu na Mazurach, co miało dokonać się w Ministerstwie Rolnictwa, którym kierował ówczesny lider Samoobrony.

Udział Kamińskiego i Wąsika w aferze gruntowej i dalsze losy ich sprawy

W czasie, gdy trwała afera gruntowa, Mariusz Kamiński był szefem CBA a Maciej Wąsik – jego zastępcą. Dlatego też obu sąd w 2009 r. postawił zarzut przekroczenia uprawnień i popełnienia przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów. W marcu 2015 r. zostali skazani na karę trzech lat pozbawienia wolności przez sąd I instancji (wyrok ten był nieprawomocny).

W listopadzie tego samego roku, a więc jeszcze przed rozpoznaniem apelacji, świeżo wybrany na urząd prezydenta Andrzej Duda zastosował wobec obu akt łaski. Jednak w maju 2017 r. Sąd Najwyższy za sprawą uchwały uznał go za bezskuteczny.

Inną ocenę przedstawił Trybunał Konstytucyjny. TK uznał, że konstytucyjne prawo łaski jako pojęcie szersze od ułaskawienia obejmuje również akty abolicji indywidualnej (czyli np. ingerencji przedstawicieli władzy wykonawczej w trwający proces). Zdanie odrębne w tej sprawie złożył Leon Kieres, jedyny sędzia w pięcioosobowym składzie, który został do TK wybrany przed 2015 r.

W czerwcu 2023 r. Trybunał na wniosek marszałka sejmu orzekł, że z prawa łaski może skorzystać wyłącznie prezydent, a taka decyzja wywołuje ostateczne skutki prawne. TK uznał zarazem, że Sąd Najwyższy nie ma kompetencji do sprawowania kontroli ze skutkiem prawnym kompetencji głowy państwa w sprawie prawa łaski (zdanie odrębne zgłosili sędziowie Piotr Pszczółkowski i Michał Warciński).

Cztery dni później SN uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie okręgowym. Uzasadnił to faktem, że Andrzej Duda skorzystał wobec skazanych z prawa łaski zamiast z abolicji indywidualnej. Grudniowy wyrok jest finałem sądowego postępowania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(161)
Przemo
3 miesiące temu
Ten artykuł niewiele mówi o tej aferze, a więc po co w ogóle jest?!
onnn
3 miesiące temu
mieli zgode na prowokacje, scenogramy potwierdziły powoływanie się Ryby i andrzeja K na wpływy i inny sąd ich później skazał. Jedyne co waszej mafii udało się utrzymać to brak 2, z kilkunastu pozwoleń na podsłuch. Za to dostali 2 lata!!! Przecież to śmiech na sali patrząc że tusk czy janusz lewandowski chodzą wolni
Polak
3 miesiące temu
Mariusz K. i Maciej W. wraz z dwoma innymi funkcjonariuszami CBA o, których jakoś w ogóle się nie mówi, zostali skazani prawomocnie przez Sady I i II instancji po wcześniejszym orzeczeniu Sądu Najwyższego stwierdzającego brak skutków prawnych aktu łaski zastosowanego bezprawnie w 2015 r. przez Dudę,
Polak
3 miesiące temu
PIERWSZE Ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i jego ludzi odbyło się w pośpiechu. Prezydent nie czytał akt sprawy i nie prosił sądu ani prokuratury o opinię. Po prostu uznał, że stare CBA jest "kryształowo uczciwe".Głośne postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy nie zawiera uzasadnienia. Jest w nim tylko stwierdzenie, że prezydent stosuje prawo łaski w stosunku do czterech osób – byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego trzech współpracowników: Macieja Wąsika, Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela – przez "przebaczenie i puszczenie w niepamięć oraz umorzenie postępowania". Decyzję podpisano 16 listopada, czyli w dniu zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło.Samo postanowienie ledwie przypomina urzędowy dokument, sprawia wrażenie wytworzonego w pośpiechu. Brakuje na nim pieczęci i informacji o miejscu wytworzenia. Nawet papier, na którym je sporządzono, nie jest opatrzony logo Kancelarii Prezydenta. To dwie kartki maszynopisu podpisanego przez Andrzeja Dudę i odręcznie uzupełnionego datą.
Polak
3 miesiące temu
Na krótką pamięć : Andrzej Lepper zarzucił prezesowi PiS, że nie szczędził mu pogardy, upodlenia i warcholskich epitetów. W tzw. swobodnej wypowiedzi, Lepper cały czas poświęcił Jarosławowi Kaczyńskiemu i aferze gruntowej. Nawiązał do okresu, kiedy Samoobrona była w koalicji z PiS i kiedy dwukrotnie wykluczono go z rządu. - Nie było innego sposobu na Leppera, jak go zniszczyć. Stąd podżeganie do korupcji (łapówka za odrolnienie gruntów) i próba zrobienia z niego kryminalisty - ogłosił szef Samoobrony. - CBA wytworzyło fałszywe dokumenty, strzelano w Leppera ślepymi nabojami, w resorcie rolnictwa nie wystąpiły działania korupcyjne związane z odrolnieniem gruntu - dodał. Lepper zarzucił CBA, że w sprawie "afery gruntowej" działało nielegalnie. Miało m.in. sporządzić fałszywe dokumenty i posługiwać się nimi niezgodnie z prawem, a funkcjonariusze mieli nakłaniać Piotra Rybę do składania fałszywych zeznań. - W żadnym cywilizowanym państwie nie można podrabiać dokumentów rządowych. To jest zabronione prawem. Na podstawie jakich przepisów CBA to robiło? - pytał Lepper. Andrzej Lepper mówił przed komisją, że to premier Jarosław Kaczyński musiał zezwolić na posługiwania się takimi dokumentami. - Premier nie zdążył na czas takiego zarządzenia wydać. Zrobił to dopiero po finale akcji CBA w 2007 roku - podkreślił. Według Leppera, Jarosław Kaczyński powinien stanąć przed komisją śledczą i wyjaśnić dlaczego się tak stało. - Mam podstawy żeby stwierdzić, że prowokacja ws. afery gruntowej odbyła się za jego wiedzą i po jego akceptacji - uzasadnił Lepper. Lepper ocenił, że przewodniczący PiS był "bezczelnym, politycznym oszustem", ponieważ po tym jak on został odwołany ze stanowiska ministra rolnictwa, szef PiS mówił o "ciężkich zarzutach" wobec niego, ale do dziś nie ujawnił na jakiej podstawie tak stwierdził. Andrzej Lepper opisywał swoje rozmowy z byłym premierem Jarosławem Kaczyńskim, w których ten miał mu powiedzieć o politykach, "których należy sprawdzić", i dziennikarzach, o których miał powiedzieć, że "na nich też trzeba zbierać".
...
Następna strona