Swój raport NIK rozpoczyna od zwrócenia uwagi na rolę prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Na stronie Izby czytamy, że choć jego rolą jest monitorowanie i kontrola świadczenia usług powszechnych, to w praktyce wykazuje niewielką aktywność. "Między innymi nie dopełnił on obowiązku określenia maksymalnych rocznych poziomów opłat za usługi powszechne" - czytamy na stronie.
NIK zwraca uwagę, że Poczta Polska wygrała konkurs na operatora gwarantowanych przez państwo powszechnych usług pocztowych w latach 2016-2025. W związku z tym musi być otwarta co najmniej przez pięć dni w tygodniu. Zobowiązana jest też do utrzymywania placówek i infrastruktury pocztowej na terenie całego kraju, również na terenach słabo zaludnionych.
Taka działalność oznacza spore koszty. A sytuacja Poczty Polskiej - jak zwraca uwagę NIK - jest na tyle skomplikowana, że z jednej strony prawo wymusza na niej świadczenie usług w taki sposób, który generuje koszty. Z drugiej strony jest jednak spółką prawa handlowego, musi więc działać tak, by jej finanse się spinały.
Sytuacji Poczty nie poprawia fakt, że nie działa mechanizm finansowania kosztów w ramach rekompensaty z funduszu kompensacyjnego. Miał on wyrównywać straty operatora pocztowego poniesione z tytułu usług powszechnych. Jednak PP nie otrzymała pieniędzy z tego tytułu od 2013 roku.
Jakby tego było mało, to w Polsce rok do roku kurczy się rynek tradycyjnych listów, co jest tendencją ogólnoeuropejską. Wszystkie te czynniki powodują, że dochody Poczty Polskiej rokrocznie maleją.
Miażdżący raport NIK o Poczcie Polskiej
Dlatego też wnioski z raportu NIK nie mogą zaskakiwać. Izba wskazuje, że Poczta Polska nie dostarczała terminowo większości przesyłek w ramach usługi powszechnej. W latach 2016-2019 Poczta nie była w stanie osiągnąć większości wskaźników, których wymagają od niej przepisy Prawa pocztowego i rozporządzenia w sprawie warunków wykonywania usług powszechnych.
Choć wnioski te wyciągnął również prezes UKE, który regularnie kontrolował operatora, to jednak nie zdecydował się na wszczęcie postępowania administracyjnego - czytamy na stronie NIK.
Poczta przeprowadziła własne badanie, którego wyniki znacznie odbiegają od tych prezesa UKE. Poczta wskazywała, że różnice wynikały z wielkości próby badawczej. Według PP ponad połowa (57 proc.) przesyłek dostarczana była terminowo.
"Opóźnienia w dostarczaniu przesyłek Poczta tłumaczy brakami kadrowymi" - informuje NIK.
Rosną ceny usług
W trakcie pięciu lat monitorowanych przez NIK Poczta Polska trzykrotnie podniosła ceny podstawowych usług powszechnych. Tłumaczyła to zwiększaniem kosztów (zwłaszcza związanych z wynagrodzeniami).
"Ceny wzrosły w granicach od 4,4 proc. (za list o najniższym gabarycie, priorytetowy krajowy o wadze do 1 kg) do 88,6 proc. (list o najniższym gabarycie, krajowy ekonomiczny). W tym okresie minimalne wynagrodzenie za pracę wzrosło o 29 proc." - pisze NIK.
Na opieszałość prezesa UKE NIK wskazuje także i w tym przypadku. Kontrolerzy wskazali, że akceptował on wszystkie podwyżki, a tłumaczył je koniecznością ciągłości świadczenia usług.
Zwróciliśmy się do biura prasowego Poczty Polskiej z prośbą o komentarz do powyższego raportu NIK. Na odpowiedź czekamy.
"NIK skontrolowała między innymi jakość, terminowość doręczania i bezpieczeństwo przesyłek, oraz czy Poczta zapewniła powszechny dostęp do usług pocztowych. Kontrola objęła Urząd Komunikacji Elektronicznej, centralę Poczty Polskiej S.A. oraz wybrane jednostki organizacyjne Poczty Polskiej. Czas objęty kontrolą to lata 2015-2020" - informuje Izba.