"Zyta Gilowska nie podpisała zabowiązania do współpracy z SB. Nie przekazywałem jej też żadnych pieniędzy" - tak zeznał przed Sądem Lustracyjnym Witold Wieczorek, byly oficer SB, mąż przyjaciółki byłej wicepremier".
Zarejestrowałem Zytę Gilowską jako tajnego współpracownika. Nie pozyskiwałem jej w sposób formalnie przyjęty" - oświadczył przed Sądem Lustracyjnym były oficer SB Witold Wieczorek.
Mąż przyjaciółki byłej wicepremier i minister finansów zeznał, że formalne Wieczorek: Nie pozyskałem Zyty Gilowskiej jako TWpozyskanie do współpracy powinno polegać na odbyciu w tym celu rozmowy i przyjęciu zobowiązania do współpracy oraz powinien zostać sporządzony raport dla przełożonego. W tym przypadku sporządzony został tylko raport, ale przełożony zaakceptował rejestrację.
Wieczorek nie potrafił wiarygodnie wytłumaczyć dlaczego zerejestrował Gilowską jako TW. Twierdził, że chciał ją ochronić przed specjalnym zespołem , który w SB miał zajmować się zwalczaniem "Solidarności" , ale sąd miał duże wątpliwości co do jego tłumaczenia. Wieczorek dodał, że nigdy nie przekazywał Gilowskiej żadnych pieniędzy.
Dodał, że sporządził trzy, cztery dokumenty na temat pobytów Gilowskiej w _ Wieczorek zeznał że to on sam nadał Gilowskiej kryptonim "Beata". _Niemczech - była wicepremier jeździła tam na seminaria naukowe.
Wieczorek: "Z Zytą Gilowska o jej wyjazdach zagranicznych rozmawiałem w trakcie rozmów towarzyskich. U niej albo u mnie w domu".
Były oficer SB przyznał, że wkładał w usta TW "Beata" informacje uzyskiwane z innych źródeł. Spytany, dlaczego w dokumentach przypisywał informacje fikcyjnemu agentowi "Beata", a nie np. "działaniom własnym" (jak w innych wytworzonych przez siebie aktach), Wieczorek odparł "musiałem coś napisać".
ZOBACZ TAKŻE: