Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Stokłosa zostawił ślad w Niemczech

0
Podziel się:

Poszukiwany przez policję i prokuraturę Henryk Stokłosa w styczniu leczył sobie zęby w Berlinie.

Poszukiwany przez policję i prokuraturę Henryk Stokłosa w styczniu leczył sobie zęby w Berlinie - wykryła "Rzeczpospolita". Gazeta dotarła do dokumentu wystawionego przez niemieckiego notariusza.

Co Stokłosa robił w Berlinie? "Nie wiem, nie miałem z nim wtedy kontaktu" - mówi Marek Barabasz, rzecznik firmy Farmutil, należącej do Stokłosy. Wcześniej utrzymywał, że przedsiębiorca jest w Polsce.

Według dokumentów, pod koniec stycznia Stokłosa poszedł w Berlinie do dentysty. Po wizycie wziął od lekarza zaświadczenie, zaś 22 stycznia po południu spotkał się z notariuszem dr. Christophem Binge. Prawnik swoją pieczęcią poświadczył autentyczność zaświadczenia.

Po co tyle zachodu? Zdaniem "Rzeczpospolitej", dokument od berlińskiego notariusza i lekarza był potrzebny polskim adwokatom Stokłosy, by złożyć do sądu wniosek o wydanie biznesmenowi listu żelaznego, który gwarantowałby mu nietykalność.

Czy Stokłosa nadal ukrywa się w Niemczech? "List gończy za biznesmenem Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wydała 31 stycznia, tzn. dziewięć dni po wizycie Stokłosy u lekarza w Berlinie. W tym czasie mógł on wyjechać do innego kraju" - pisze "Rzeczpospolita".

Gazeta dotarła też do wniosku adwokatów o list żelazny dla Stokłosy, w którym nie chcą oni ujawnić, gdzie jest ich klient. Obawiają się, że ujawnienie kraju jego pobytu może spowodować akcję zmierzającą do ujęcia Henryka Stokłosy, zanim dojdzie do decyzji procesowej w sprawie listu żelaznego.

Prokuratura stawia Stokłosie zarzuty korumpowania urzędników ministerstwa finansów. Łapówki od biznesmena mieli wziąć dyrektorzy z tego resortu i były prezes sądu administracyjnego w Poznaniu. Chodziło o umarzanie długów biznesmena wobec fiskusa. **

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)