Lech Wałęsauważa, że lider PiS Jarosław Kaczyńskijest_ niezrównoważony _ utrzymując, że widział oryginalne doniesienia TW Bolek. Kaczyńskiemu miał je pokazać na początku lat 90. były szef MSWAndrzej Milczanowski.
Jarosław Kaczyński w radiowych Sygnałach Dnia, powiedział, że na początku lat 90., jako szef Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy został poinformowany _ o pewnych szczegółach _ i mógł zobaczyć _ pewne dokumenty _ dotyczące przeszłości Lecha Wałęsy. Dodał, że te dokumenty to doniesienia TW Bolek. - _ Ja widziałem teksty, które pan Milczanowski przedstawił mi jako oryginalne, sprawdzone grafologicznie _ - mówił szef PiS.
Lech Wałęsa, w odpowiedzi na te słowa zarzucił szefowi PiS, że ten jest _ niezrównoważony _ i _ opowiada bzdury: _
źródło: IAR
_ - Gdyby były oryginały, to by były, do dziś chodzą tylko ksero _ - powiedział Wałęsa, komentując wypowiedź lidera PiS.
Były prezydent był też pytany o komentarz do informacji _ Rzeczpospolitej _, która napisała w czwartek, że IPN zwróci się do Wałęsy o wydanie materiałów SB dotyczących m.in. prezydentaLecha Kaczyńskiego. Chodzi o zbiór Jerzego Frączkowskiego, byłego szefa Wydziału Studiów SB w Gdańsku. UOP 5 marca 1993 r. przeprowadził u niego rewizję, odnaleziono zmikrofilmowane akta dotyczące Lecha Wałęsy, Lecha Kaczyńskiego, Jacka Merkla,Bogdana Borusewiczai Bogdana Lisa.
_ Wałęsa zapewnia, że nie niszczył żadnych dokumentów. Natomiast mogą być problemy, bo odpowiedzialny za całą tę sprawę był mój minister Andrzej Zakrzewski, a on jest świętej pamięci: _
źródło: IAR
Były prezydent dodał, że nie liczył przekazywanych mu dokumentów. - _ Przy odbiorze to ja nie liczyłem, nie sprawdzałem, ile tego sztuk jest - bym liczył 2,5 tysiące dokumentów to śmieszne jest. Ja tego nie liczyłem i podobnie od mnie odchodziło bez liczenia. Natomiast minister Zakrzewski był odpowiedzialny, żeby coś z tym zrobić _ - zaznaczył.
Wałęsa przyznał, że przeczytał już 100 stron książki IPN _ SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii _, autorstwa historyków Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Główne tezy książki mówią o tym, że w początkach lat 70. Wałęsa był agentem SB o kryptonimie _ Bolek _. Akta o tym świadczące, według autorów, Wałęsa zabrał w latach 90.
- _ Muszę powiedzieć, że ten ubek który pisał pod nazwą Bolek, pod tą przykrywką, to te teksty są całkiem, całkiem. Jeśli w dalszym ciągu będzie tak ładnie ten SB-ek opisywał pod kryptonimem Bolek, to ja poproszę, żeby to rzeczywiście mi przypisano, bo mi się to podoba _ - ironizował były prezydent.
Wałęsa podkreślił, że dokumenty SB zawarte w książce trzeba czytać ze świadomością uwarunkowań tamtego czasu: - _ Ja jestem przywódcą 70 roku, próbuję bronić robotników, jestem przekonany, że nie wolno pchać do konfrontacji, bo jesteśmy nieprzygotowani, wiem jak przygotować i dalej walczyć, ale nie w tym momencie, więc hamuję poczynania, które prowadzą do wykończenia najlepszych ludzi _ - wyjaśnił.
- _ Jak popatrzymy na nazwiska, to nikt nie oberwał, nikt nie został zwolniony, żadnej kary. To te nazwiska były wymieniane, żeby ich ochronić i innych przed niebezpieczną konfrontacją, która skończyłaby się może nawet rozlewem krwi, a sensu nie byłoby, bo nie byliśmy przygotowani na zwycięstwo. Dlatego to nie są złe teksty. Albo ten ubek dawał przesłanie, wciągał nas w mądrzejsza grę, albo my byliśmy tacy dobrzy, mówiąc na podsłuchu całkiem sensowne rzeczy _ - powiedział Wałęsa.
Wałęsa nie zmienia jednak swojej opinii, że książka IPN jest _ paszkwilem _ wymierzonym w jego osobę. - _ Ze złośliwym komentarzem. Cenckiewicz, który nie ma pojęcia o tamtych czasach, nie ma pojęcia o strategii i przywództwie tylko bierze suchy dokument i wyrywa go z faktycznej sytuacji, jaka wtedy była _ - zaznaczył.