Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Rynkiewicz
|

Sześć milionów Polaków bez dostępu do kredytu i pożyczki?

0
Podziel się:

Resort finansów chce zakończyć el dorado firm pożyczkowych. Komu to wyjdzie na dobre?

Sześć milionów Polaków bez dostępu do kredytu i pożyczki?
(AP/Fotolink/East News)

Ministerstwo Finansów szykuje bat na firmy pożyczkowe - chce im ustalić maksymalny limit oprocentowania. Jeśli propozycje wejdą w życie, dostęp do jakiegokolwiek kredytu może stracić nawet 3,5 miliona osób, zatrudnionych na _ umowy śmieciowe _. W sumie korzystających z sektora pozabankowego jest ponad sześć milionów Polaków. Jak jednak czytamy w projekcie zmian - wszystko dla naszego dobra.

Resort chce, żeby wszystkie koszty udzielonej pożyczki nie przekraczały czterokrotności stopy lombardowej (aktualnie 16 procent), powiększonej o 30 procent jej łącznej kwoty. Innymi słowy, jeśli klient weźmie tysiąc złotych na miesiąc, to firma będzie mogła się domagać zwrotu co najwyżej 1313 złotych. Składa się na to tysiąc złotych pożyczonej kwoty oraz 313 złotych odsetek lub prowizji.

W świetle obowiązujących dzisiaj stawek, oferowanych przez firmy pożyczkowe, wartość proponowana przez urzędników plasuje się w okolicach rynkowej średniej. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na początku lipca wziął pod lupę 30 firm, działających w tej branży. Okazało się, że jeśli klient pożyczył tysiąc złotych, to po 30 dniach firmy żądały od niego średnio 1285 złotych. Jeśli jednak klienci mieli problem ze spłatą rat, pożyczkodawcy doliczali umowne kary za windykację, przez które koszty pożyczki rosły w zastraszającym tempie. Po wprowadzeniu zmian, firmy nie mogłyby zadłużać klienta w nieskończoność, tylko do ustalonego limitu.

Oferty firm pożyczkowych
Kwota pożyczki Termin Koszt pożyczki Całkowita kwota do spłaty
źródło: Money.pl na podstawie UOKiK
100 zł 15 dni 25 zł 125 zł
300 zł 15 dni 75 zł 375 zł
300 zł 30 dni 103 zł 403 zł
1 000 zł 30 dni 285 zł 1 285 zł

Proponowane zmiany na pierwszy rzut oka wydają się zasadne. Podany przykład obrazuje bowiem jedynie niewielki skrawek działalności firm pożyczkowych. Tysiąc złotych na 30 dni to w gruncie rzeczy dosyć mała kwota, pożyczona na krótki okres. Prawdziwe schody dla firm zaczynają się przy większych kwotach i na dłuższy okres czasu. Ogromna większość ofert z okresem spłaty przekraczającym miesiąc, po wprowadzeniu zmian, musiałaby właściwie zniknąć z rynku.

Weźmy na przykład propozycję giełdowej SMS Kredyt. Pożyczając tysiąc złotych na rok, klient będzie musiał spłacić w sumie ponad 1874 złotych. Ustawa zezwalałaby tymczasem na naliczenie co najwyżej 460 złotych kosztów, czyli o ponad 400 złotych mniej. A oferta ta nie należy do najdroższych. _ - Jeśli te propozycje wejdą w życie, uniemożliwią prowadzenie części biznesu, która zakłada pożyczanie nieco większych pieniędzy na dłuższy okres - _ potwierdza Marcin Tokarek, prezes SMS Kredyt.

Z 30-procentowym wymogiem poradziłby sobie też oferta największej w Polsce firmie pożyczkowej Provident. Firma pożycza tysiąc złotych na 60 tygodni, czyli niewiele ponad rok. Z informacji na stronie wynika, że łączne zobowiązanie do spłaty na reprezentatywnym przykładzie wyniesie niecałe 1399 złotych. Ustawa pozwalałaby w tym wypadku maksymalnie na 1484 złote.

Sami sobie na to zasłużyli?Celem projektowanej regulacji jest zwiększenie poziomu ochrony klientów. Proponowane rozwiązania mają _ zapobiegać sytuacjom wykorzystywania słabszej pozycji konsumentów w transakcjach z profesjonalistami oraz zmierzają do uszczelnienia i wzmocnienia systemu jurysdykcji w zakresie ochrony konsumentów _, czytamy w uzasadnieniu.

Firmy długo _ pracowały _ na te zmiany. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów we wspomnianym raporcie wytknął główne grzechy sektora pozabankowego. Jak się okazało, działania wszystkich 30 zbadanych firm wzbudziły zastrzeżenia. I nie chodziło o ogromne koszty transakcji.

Najczęstszym przewinieniem było naliczanie wygórowanych kosztów za usługi. Parabanki pobierały na przykład opłaty za odbiór rat u klienta w domu. Jak się okazało, trzeba było za to słono zapłacić, bowiem cena była ustalana na podstawie procenta od kwoty pożyczki. Na przykład pożyczając w jednym z parabanków 500 złotych na 57 tygodni, klient miał zapłacić 417,24 zł za obsługę pożyczki w domu. Z kolei pożyczając 2700 zł, dopłacał aż 2252,64 złotych, wynika z wyliczeń UOKiK-u.

Równie częstym problemem było nieuwzględnianie w RRSO kosztów obsługi kredytu w domu. I tak dla pożyczki na 800 złotych, jedna z firm deklarowała stopę w wysokości 34,91 procent. Jeśli jednak poprawnie uwzględniło się wszystkie jej koszty, wartość wzrosła do ponad 310 procent. O tym jednak nigdzie nie było mowy.

Najgorsze są tak zwane _ słupy _Raport UOKiK objął jednak tylko skrawek rynku i to w gruncie rzeczy większe firmy. Tymczasem jak wynika z rozmów z ekspertami, im dalej w las, tym więcej drzew. Twierdzą oni, że największe zastrzeżenia budzą zwłaszcza działania firm, które reklamują się na słupach - czyli tak zwanych _ chwilówek _. Co ciekawe, sporo z tych firm niemal wcale nie udziela pożyczek. _ - One pobierają prowizje za rozpatrzenie wniosku. Problem polega na tym, że kiedy klient otrzyma decyzję negatywną, wówczas ta kwota nie jest zwracana - _przestrzega w raporcie Interaktywnie.com Michał Sadrak, analityk Open Finance. - _ Niektóre firmy celowo pobierają tego typu opłatę, mając świadomość, że i tak nie udzielą pożyczki. Ta prowizja jest podstawą ich dochodu. _

Chlebem powszednim jest też tak zwane _ rolowanie długu _. Klient pożycza 200 złotych na miesiąc i zgadza się, że za 30 dni będzie musiał oddać 250 złotych. Jeśli jednak do tego czasu nie uda mu się oddać pieniędzy, może wpaść w pułapkę bez wyjścia. Firma zgadza się bowiem, żeby klient oddał tylko 50 złotych, ale w zamian proponuje kolejny kredyt. Za miesiąc sytuacja się powtarza i tak w kółko. W efekcie firma inwestuje 200 złotych, a w zamian otrzymuje stałą rentę w wysokości 50 złotych miesięcznie.

_ - Chronienie ludzi przed wejściem w taki wir pożyczek, których nie może spłacić, jest wskazane. Ale z drugiej strony trzeba też pamiętać o wolności wyboru, tym że ludzie mają prawo decydować o sobie. Dobrze jednak, by mieli świadomość na co się decydują i ile de facto będą musieli oddać - _ mówi nam Cezary Stypułkowski, prezes BRE Banku.

Ministerstwo Finansów chce więc skończyć z wolną amerykanką parabanków i wprowadzić obostrzenia. Eksperci ostrzegają jednak, że resort zabiera się do sprawy od złej strony i w efekcie tylko namnoży problemy. Tymczasem firmy działające na tym rynku ostrzegają, że na zmianach stracą przede wszystkim klienci, którzy i tak skorzystają z ich oferty, bowiem rynek bankowy już dawno ich wykluczył.

Sześć milionów Polaków bez dostępu do pożyczki_ - Zdarzają się oszuści i ich zachowania i praktyki trzeba piętnować. Tylko że resort zdaje się zapominać, że na rynku działają też uczciwe firmy, które nie łamią prawa - _ twierdzi Łukasz Drywa z Kredito24.pl. Przede wszystkim skutkiem ubocznym wprowadzenia regulacji będzie wykluczenie klientów z możliwości otrzymania pożyczki. _ _

_ - Już przy tym ograniczeniu jest bardzo prawdopodobne, że część firm zacznie rezygnować _ _ z tego interesu, lub ograniczona zostanie sprzedaż kredytów. Inną alternatywą jest to, iż część firm będzie zmieniać profil klienta, rodzaje produktów, kanały dystrybucji tak, by pomimo ograniczeń pozostać w rynku. Stąd też, na tym etapie ciężko jest jednak oszacować skalę skutków rynkowych. Okaże się to w praktyce, o ile założenia wejdą w życie. Jakkolwiek, z całą pewnością skala wykluczenia konsumentów z rynku kredytowego wzrośnie - _ komentuje Andrzej Roter z Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych.

Skala nie będzie jednak mała. Marcin Tokarek szacuje, że osób pracujących na _ umowy śmieciowe _ jest w kraju około 3,5 miliona. Z kolei z usług pozabankowych w sumie korzysta jeszcze więcej, bo około 6 milionów Polaków. _ - Pożyczenie im półtora tysiąca złotych na 30 dni z 30-procentową marżą, będzie bardzo trudne _- komentuje Marcin Tokarek.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/31/m255775.jpg ) ] (http://manager.money.pl/ludzie/wywiady/artykul/marcin;tokarek;to;nie;firmy;pozyczkowe;tak;zadluzyly;polakow,210,0,1217234.html) *Pożyczka na święta. Za 30 tysięcy procent * Przeczytaj wywiad z prezesem firmy SMS Kredyt. Z raportu Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, która przeanalizowała skutki wprowadzenia maksymalnego oprocentowania wynika, że planowane zmiany wepchną wykluczonych klientów w szarą strefę, bez dostępu do żadnej pomocy prawnej. Zmiany resortu sprawią też, że usługi firm pożyczkowych będą zwyczajnie droższe. _ _

_ - Jeżeli zmniejszy się podaż, to zmniejszy się też konkurencja. Jeśli zmniejszy się konkurencja, to klienci nie będą mogli liczyć na bardziej atrakcyjne ceny. Z drugiej strony, pożyczkodawcy uśrednią je na poziomie dopuszczalnych limitów i bardzo ciężko będzie to zmienić - _dodaje Andrzej Roter.

To nie jest wykluczenie!

Nie wszystkie te poglądy podziela Stanisław Kluza, były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego i minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi tu przede wszystkim o - jego zdaniem - rzekome wykluczenie finansowe.

_ - Niektórzy mówią, że wykluczenie finansowe polega na tym, że ktoś przychodzi do banku i nie ma zdolności kredytowej. Ja nie podzielam tej definicji. Według mnie, wykluczenie finansowe następuje wtedy, gdy osoba, która nie ma zdolności kredytowej dostaje kredyt w banku, chociaż nie powinna go otrzymać, a potem nie może sobie poradzić z jego spłatą - _ mówi nam Stanisław Kluza.

Skutki działań banków są wtedy opłakane. Doprowadza to klienta do ubóstwa, który staje się osobą nie tylko bez zdolności kredytowej - bo w zasadzie nie miała jej tez wcześniej - z dużo gorszą sytuacją materialną.

Nie ma wątpliwości - powinien powstać rejestrOprócz wspomnianego limitu, Ministerstwo Finansów ma w planach założyć rejestr firm, które prowadzą tę działalność. Eksperci twierdzą zgodnie, że to bardzo dobry pomysł. Dzięki niemu, resort wykluczy firmy, które nie traktują tego biznesu poważnie. Weszłyby do niego wyłącznie firmy o dużym kapitale zakładowym i określonej formie prawnej.

Uczestnicy tego rynku zżymają się jednak, że Jacek Rostowski powinien właśnie od tego zacząć, a nie _ po ciemku _ ustalać limity. - _ Na jakiej podstawie resort określa próg kosztów na poziomie 30 procent? Przecież tak naprawdę nie udało się dokładnie zbadać usług pozabankowych. Trzeba zewidencjonować rynek i dopiero wtedy decydować się na podobne ograniczenia. Ryzyko, że nie oszacujemy dobrze skutków ograniczenia, byłoby dużo mniejsze - _ twierdzi Andrzej Roter.

Utworzenie rejestru pochwala też Loukas Notopoulos, prezes Vivus.pl. Zwraca uwagę, że obecnie w ogóle nie da się określić wielkości tego rynku, co jest sporym problemem dla regulatorów i samych klientów.

Notopoulos twierdzi jednak, że zmiany wcale nie muszą wejść w życie. _ - Do 18 września Ministerstwo Finansów zaprosiło firmy z tego rynku, żeby zgłaszały swoje uwagi i komentarze do tych założeń. Zobaczymy, co wyjdzie z tych ustaleń i jaka wersja dokumentu trafi do prac sejmowych - _ mówi Notopoulos.

W zeszłym roku nawet 4 miliardy złotychWciąż nie wiadomo, jak duży jest ten rynek. Według raportu _ Rynek firm pożyczkowych w Polsce 2012 _ Konferencji Przedsiębiorców Finansowych, jego wartość wynosi od 2,3 do 2,5 miliarda złotych. Potwierdzają to informacje Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego i Głównego Urzędu Statystycznego. Zdaniem autorów analizy, w 2011 roku Polacy mieli tam w sumie około 2,4 miliarda złotych długu. Jednak razem z szarą strefą, może to być około 4 miliardów złotych, wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego.

źródło: Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych

Sektor pozabankowy najprężniej rozwiał się w 2010 i w 2011 roku. Po pierwsze, był to efekt niskiej bazy - liczba udzielonych pożyczek w 2009 roku spadła wtedy o ponad 60 procent. Po drugie, spora w tym zasługa Rekomendacji T, która ograniczyła swobodę banków w udzielaniu kredytów. Winne temu były też same instytucje finansowe, które w tych latach zmniejszyły dostęp do swoich produktów klientom o najgorszej kondycji finansowej.

Ogromna większość rynku pozabankowego należy do brytyjskiego International Personal Finance, czyli właściciela Providenta. Gigant stosunkowo powoli zwiększa wartość udzielonych pożyczek.

Działalność IPF plc w latach 2007-2012
2007 2008 2009 2010 2011 2012
źródło: KNF
liczba klientów (tys.) 871 856 785 782 791 821
wartość udzielonych pożyczek (mln GBP) 271 345 280 296 319 327
zmiana uwzględniająca kurs walutowy 10,8 proc. 2 proc. - 10,9 proc. 2,1 proc. 10,4 proc. 11 proc.
wynik finansowy brutto (mln GBP) brak danych brak danych 46 49 66 62

Od 2007 do 2012 roku polski oddział zwiększył wartość pożyczek z 271 do 327 milionów funtów, jednak liczba klientów stała w tym okresie niemal w miejscu - w 2007 roku było to 871 tysięcy, a na koniec ubiegłego roku 821 tysięcy. Firmie udało się za to zamknąć rok z wynikiem brutto plus 62 milionów funtów. Jeszcze w 2009 roku, zysk wyniósł 46 milionów funtów.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)