Przed publikacją danych GUS ekonomiści ING Banku Śląskiego pisali, że oczekują utrzymania się dynamiki wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw w okolicach 12 proc. rok do roku (konsensus 10,9 proc.). Szacunek analityków ING jest więc sporo przestrzelony.
Ale także ekonomiści PKO BP spodziewali się, że w otoczeniu spadającej inflacji płace Polaków wzrosły w ujęciu realnym, to znaczy, że podwyżki były wyższe niż wzrost cen. A ten w lipcu wyniósł 10,8 proc. Niestety, wynagrodzenia okazały się na tyle słabe, że realnie straciliśmy w lipcu 0,4 proc. Słowem, zbiednieliśmy.
Choć trzeba przyznać, że w ujęciu miesięcznym, czyli wobec czerwca widzimy z kolei przyspieszenie w wynagrodzeniach. Płace wzrosły bowiem o 2 proc., a ceny spadły w tym samym czasie o 0,2 proc. Wszystko więc zależy, z której strony na te dane spojrzymy.
Wynagrodzenia w Polsce w lipcu 2023 r. - dane GUS
Jak pisze GUS, wzrost płac spowodowany był, m.in. "kontynuacją wypłat premii kwartalnych, półrocznych, motywacyjnych, nagród jubileuszowych i okolicznościowych, podwyższeniem wynagrodzeń, a także wypłat odpraw emerytalnych (które obok wynagrodzeń zasadniczych także zaliczane są do składników wynagrodzeń)".
Największy wzrost pensji w stosunku do czerwca tego roku odnotowano w sekcji "Rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo" (o 51,6 proc.) oraz w sekcji "Górnictwo i wydobywanie" (o 32,3 proc.).
Z kolei, jak informuje GUS, najwyższa wartość przeciętnego wynagrodzenia w lipcu 2023 r. wystąpiła w sekcji Górnictwo i wydobywanie (14 933,27 zł), a najniższa w sekcji Zakwaterowanie i gastronomia (5 452,25 zł).
Według ekonomistów mBanku płace zwolniły poniżej tempa inflacji (o 0,4 proc.), ale tylko na chwilę. "Nie spodziewamy się, by regularnie tam (poniżej 0 proc.) przebywały" - przekonują.
Z kolei specjaliści Polskiego Instytutu Ekonomicznego piszą, że na wynikach dot. płac ciążył spadek wynagrodzeń w górnictwie i energetyce. "Nisko rosły też pensje rolników i leśników" - zauważają.
Co dalej z wynagrodzeniami Polaków?
Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego, wskazuje za to, że wynik wzrostu pensji na poziomie 10,4 proc. jest najgorszy w tym roku. Co nas czeka dalej?
Zdaniem ekspertki przy prognozie wynagrodzeń stoi znak zapytania. - Nominalne tempo wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw od początku tego roku stopniowo hamuje. Dynamika lipcowa okazała się niższa od oczekiwań, mimo wejścia w życie w tym miesiącu drugiej w tym roku podwyżki płacy minimalnej. Być może częściowo podwyżka ta "realizowała się" we wcześniejszych miesiącach, wtedy gdy zaskoczenia dotyczące wzrostu płac były in plus w stosunku do przewidywań — wyjaśnia Kurtek.
W jej opinii w kolejnych miesiącach nominalne tempo wzrostu płac może utrzymywać dwucyfrowy, aczkolwiek bliższy 10-proc. niż 12-proc. poziom.
- Z punktu widzenia konsumpcji ważne jednak będzie to, czy pojawi się stały realny wzrost wynagrodzeń. Przy "opadającej" powoli inflacji wydaje się to możliwe, a zatem i konsumpcja ma szansę powrócić do wzrostów — przewiduje ekonomistka Banku Pocztowego.
NBP ma swoje szacunki
Przypomnijmy, że NBP wskazuje, że odsetek przedsiębiorstw planujących w ciągu najbliższych trzech miesięcy podnieść wynagrodzenie wciąż utrzymuje na wysokim poziomie na tle historycznych danych – w III kwartale obniżył się z 46,5 do 38,4 proc. Polski Instytut Ekonomiczny oczekuje, że przez zarówno w 2023 i 2024 r. płace będą rosły w dwucyfrowym tempie – średnio o kolejno 12,3 proc. i 11,7 proc.