Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Londyn idzie na wojnę o zasiłki. Naciska na Brukselę

0
Podziel się:

Rząd brytyjski domaga się okresów przejściowych w przyznawaniu prawa do świadczeń socjalnych. Zbiera koalicję.

Londyn idzie na wojnę o zasiłki. Naciska na Brukselę
(Polaris/East News)

Rząd brytyjski we współpracy z rządami innych państw dąży do zmiany unijnego prawa, by nowo przybyłym imigrantom z UE udostępniać świadczenia socjalne dopiero po dwóch latach pobytu - poinformował minister ds. pracy i emerytur Iain Duncan Smith. Burzę rozpętał premier Wielkiej Brytanii David Cameron.

Jako państwa mające podzielać dążenie Londynu do uściślenia reguł i ukrócenia tzw. zasiłkowej turystyki wymienił Niemcy, Holandię, Włochy i Finlandię. Państwa te chcą wywrzeć presję na Brukselę, by zgodziła się, aby poszczególni członkowie UE regulowali kwestię dostępu imigrantów do świadczeń we własnym zakresie - wskazał.

_ Rośnie liczba osób zaniepokojonych skalą i skutkami migracji, a Wielka Brytania jest w grupie krajów, które mówią, że sprawy zaszły za daleko _ - zaznaczył Duncan Smith w wypowiedzi dla tygodnika _ Sunday Times _.

Według niego nowo przyjeżdżający imigranci powinni przekonać władze, że poczuwają się do obowiązków wobec kraju, który ich przyjął, chcą w nim zostać na dłużej i generalnie wnieść wkład w rozwój gospodarki.

Dodał, że dostęp do systemu świadczeń socjalnych nie może być automatyczny, lecz musi zależeć od tego, czy władze uznają imigranta za tzw. rezydenta, co może nastąpić po roku - dwóch latach.

_ Sunday Times _ twierdzi, że Duncan Smith jest _ gotów do starcia z Brukselą, oskarżając Komisję Europejską o to, że usiłuje wymusić na krajach członkowskich UE zgodę na całkowitą swobodę ruchu ludności wbrew woli poszczególnych rządów _.

Z obawy przed napływem Rumunów i Bułgarów rząd brytyjski jako pierwszy w UE zerwał z zasadą automatycznego prawa imigrantów do zasiłków i zapomóg od pierwszego dnia przyjazdu. Muszą odczekać trzy miesiące, zanim będą mogli się o nie ubiegać. Zaostrzeniu uległy też kryteria ich przyznawania. Zmiany te poparła opozycyjna Partia Pracy, ale skrytykowała Bruksela.

Z kolei wicepremier Nick Clegg w wywiadzie dla BBC Radio 5 Live poparł zmiany w zasadach przyznawania zasiłków i zapomóg socjalnych imigrantom, ale ostrzegł, że rząd musi liczyć się z tym, iż inne kraje zmienią je także wobec Brytyjczyków.

_ - Pomysł, że uda nam się wprowadzić nowe kryteria dla Niemców, Finów, Holendrów, Austriaków i obywateli innych państw (występujących o świadczenia w W. Brytanii), ale w jakiś sposób uniknąć zastosowania nowych kryteriów wobec Brytyjczyków jest pomysłem fantastycznym _ - stwierdził.

76 proc. Brytyjczyków ankietowanych przez ośrodek YouGov dla _ Sunday Timesa _ poparło wydłużenie okresu zakwalifikowania się imigrantów do świadczeń socjalnych do dwóch lat i wprowadzenie limitu tych świadczeń.

Tymczasem Komisja Europejska zapowiedziała opublikowanie poradnika dla krajów UE, wyjaśniającego kryteria przyznawania świadczeń socjalnych imigrantom z innych państw Unii. Ma on pomóc w walce z tzw. turystyką zasiłkową, na którą uskarżają się m.in. Wielka Brytania i Niemcy. _ - W prawie UE są zabezpieczenia przed nadużywaniem systemów świadczeń socjalnych innych państw - _ oświadczył komisarz UE ds. zatrudnienia Laszlo Andor. _ - Nasz poradnik jest jedną z inicjatyw KE, które mają na celu ułatwić swobodny przepływ osób w UE. _

Poradnik precyzuje przede wszystkim surowe kryteria, na podstawie których ustala się tzw. miejsce zwykłego pobytu imigranta z innego kraju UE.

Kłótnie w koalicji rządowej przy Downing Street

Blisko 1/3 posłów Partii Konserwatywnej w liście do premiera Davida Camerona zażądała przyznania parlamentowi prawa weta wobec każdego aspektu unijnego prawa. Odpór dał im minister spraw zagranicznych William Hague, uznając propozycję za niepraktyczną.

Wiadomość o liście 95 posłów do Camerona ujawnił tygodnik _ Sunday Telegraph _. Inicjatorem listu jest eurosceptyczny poseł Bernard Jankin. Sygnatariusze chcą, by rząd powstrzymał rosnące stosowanie w W. Brytanii europejskiego orzecznictwa w sprawie praw człowieka, wiążące sądy krajowe (szczególnie silny opór budzi pomysł przyznania prawa głosu więźniom), uwolnił biznes od _ kurateli _ UE, bo to nakłada na niego dodatkowe koszty, i odzyskał pełnię kontroli nad migracją, bo Londyn nie ma wpływu na skalę migracji z Unii.

W niedzielnym wywiadzie dla telewizji Sky Hague oświadczył, że propozycji tych nie da się wprowadzić w życie, ponieważ niemożliwe stałoby się funkcjonowanie jednolitego unijnego rynku.

_ Jeśli narodowe parlamenty w krajach UE miałyby regularnie i jednostronnie wybierać, które aspekty unijnego prawa będą stosować, a których nie, to europejski wspólny rynek nie mógłby funkcjonować. Nie funkcjonowałoby nawet porozumienie w stylu szwajcarskim o wolnym handlu z Unią Europejską. Musimy być w tych sprawach realistami _ - zaznaczył.

Hague przyznał zarazem, że rozmawiał z politykami z innych państw UE o potrzebie zwiększenia uprawnień narodowych parlamentów. _ Rozmawialiśmy na temat zwiększenia parlamentarnego nadzoru i prerogatyw wobec unijnych decyzji. Musimy być w tej sprawie realistyczni, ale działamy na rzecz przyznania narodowym instytucjom większego zakresu odpowiedzialności _ - tłumaczył.

Zdaniem tygodnika _ Sunday Telegraph _ list 95 torysów dowodzi, że _ zakończył się rozejm między premierem Cameronem, a eurosceptykami w jego własnej partii _.

Zagadnienia integracji europejskiej wysuwają się na pierwszy plan życia politycznego w W. Brytanii, co tłumaczone jest wyznaczonymi na maj wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których zanosi się na to, że antyeuropejska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) może osiągnąć dobry wynik.

Premier Cameron po wyborach w 2015 r. ma w planach przystąpienie do negocjacji w sprawie nowego modelu brytyjskiego członkostwa w UE. Wynik tych negocjacji byłby przedstawiony wyborcom w referendum przed końcem 2017 r. Niektórzy posłowie w jego własnej partii wątpią, czy negocjacje dadzą wymierne rezultaty.

Inne żądanie dotyczy przyjęcia prawa o referendum, które wiązałoby rząd wyłoniony w wyborach w 2015 r., co oznacza, że unijne referendum musiałoby się odbyć nawet w razie wyborczej porażki torysów. Żądaniu temu sprzeciwia się jednak koalicyjny partner Camerona - Liberalni Demokraci.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)