Tysiące ludzi protestowały wczoraj wieczorem w Hiszpanii i Portugalii przeciwko drastycznym oszczędnościom narzucanym tym krajom przez międzynarodowe instytucje. Według niemieckiej agencji dpa, demonstracje były jednak mniej liczne niż oczekiwali ich organizatorzy.
Inicjatywa protestów wyszła z Portugalii, której rząd poprosił o międzynarodową pomoc w uzdrowieniu finansów państwa, ale w zamian za nią musiał zobowiązać się do drastycznych oszczędności.
Przeciwnicy oszczędnościowej polityki narzucanej przez trojkę, czyli Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, demonstrowali w kilkudziesięciu miastach Portugalii i Hiszpanii. W Lizbonie i Porto w protestach wzięło udział znacznie mniej ludzi niż oczekiwali ich organizatorzy.
Według hiszpańskiej policji, w Madrycie demonstrowało około 4 tysięcy osób, a w Barcelonie - o połowę mniej.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Lekarze i pacjenci razem na ulicach 16 miast Uczestnicy protestów oskarżyli rząd o dyskryminację publicznej służby zdrowia i domagali się wstrzymania prywatyzacji szpitali i ośrodków. | |
Drugi taki strajk w tym roku. Już 30 w areszcie Według głównej centrali związkowej UGT w akcji, już drugiej w tym roku, uczestniczy niemal 100 proc. zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym, energetycznym, stoczniowym i budowlanym. | |
Gigantyczne protesty w stolicy. Czego chcą? Tysiące Hiszpanów protestowało przeciw wprowadzanym przez rząd Mariano Rajoya oszczędnościom w budżecie państwa. |