Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Tym razem Rostowski przesadził. Udaje, że nie ma kryzysu

0
Podziel się:

Minister finansów obiecuje radykalną poprawę stanu finansów publicznych. Tymczasem Europa, pogrąża się w coraz większym kryzysie.

Tym razem Rostowski przesadził. Udaje, że nie ma kryzysu
(AGENCJA SE/EAST NEWS)

Minister Jacek Rostowski nie wychodzi z wprawy i znów czaruje rzeczywistość. Aż trudno uwierzyć, że ta sama osoba, która jeszcze przed kilkoma miesiącami straszyła wojną, teraz obiecuje radykalną poprawę sytuacji finansów publicznych. Tymczasem najważniejsze z naszego punktu widzenia, nastroje w niemieckim przemyśle są najgorsze od ponad 30 miesięcy. Również średnia danych PMI dla całej strefy euro okazała się niższa od poprzednich odczytów.

Jacek Rostowski przedstawił wczoraj najnowsze prognozy dotyczące polskich finansów publicznych. Mówiąc delikatnie, bardzo ambitne. I właśnie dlatego należy podchodzić do nich z dużym dystansem, tym bardziej że sytuacja gospodarcza nie będzie sprzyjać ich realizacji.

Minister finansów założył, że jeszcze w tym roku relacja długu publicznego do PKB spadnie do poziomu 50,5 procenta. A to nie koniec: w przyszłym roku zejdzie do 49,2 procenta, a w 2014 roku do 47,2 procenta. To wynik, który nie tylko oddala od nas ryzyko przekroczenia 55-procentowego progu ostrożnościowego, ale również jest nawet lepszy od prognozy zawartej w opublikowanym przed rokiem Wieloletnim Planie Finansowym. Tam relacja długu do PKB na przyszły rok przekracza 50 procent, a już wówczas plan został uznany przez ekonomistów za mało realny.

Dług publiczny w Polsce
Dług publiczny 2010 2011 2012 2013 2014
w mld. zł 748,5 799 839,6 870,4 909,6
proc. PKB 53 52,7 51,9 50,6 49,7

Źródło: Money.pl na podstawie Wieloletniego Planu Finansowego Państwa 2011-2014.

Prognoza, która przywodzi na myśl wspomnienie o _ zielonej wyspie _, jest dodatkowo o tyle zaskakująca, że jeszcze przed kilkoma miesiącami minister Jacek Rostowski straszył katastrofą gospodarczą w Europie. Jak powiedział w Parlamencie Europejskim, groziłoby to nawet wojną w Europie. Sprzeczność ogromna, bo w okresie spowolnienia gospodarczego czy - jak woli minister - _ katastrofy _, na tak znaczącą poprawę w finansach publicznych raczej nie ma szans. A przecież sytuacja gospodarcza w Europie wcale się nie poprawia.

Kryzys w Europie odbije się na Polsce

I wcale nie potrzeba dużego wysiłku, by tego dowieść. W tym samym czasie, gdy minister finansów prezentował wczoraj optymistyczne prognozy, indeksy na europejskich giełdach spadały na wieść o wynikach tzw. wskaźnika PMI dla krajów strefy euro.

To nic innego jak ocena nastrojów gospodarczych wśród przedsiębiorców działających w sektorach przemysłowym i usługowym. Najważniejsze z naszego punktu widzenia dane z Niemiec okazały się fatalne. Nastroje w niemieckim przemyśle są najgorsze od ponad 30 miesięcy. Również średnia danych PMI dla całej strefy euro okazała się niższa od poprzednich odczytów, a także od prognoz.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/88/m202328.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/ostra;krytyka;niemcy;i;francja;sabotuja;strefe;euro,36,0,1013028.html)*Ocena ekonomisty z Waszyngtonu: Niemcy i Francja sabotują strefę euro * Znany ekonomista mówi Money.pl, że kryzys to nie sprawka Grecji. _ Gdyby nie Merkel i Sarkozy to ratowanie Europy zajęłoby mniej czasu _. Nie ma się co oszukiwać. Widoczne gołym okiem kłopoty strefy euro będą miały ogromny wpływ na nasz wzrost gospodarczy i tym samym finanse publiczne. A minister Jacek Rostowski mimo wszystko zaklina rzeczywistość.

Pogarszającą się sytuację gospodarczą w Polsce widać już od kilku miesięcy. Przedsiębiorstwa praktycznie wstrzymały zatrudnianie nowych pracowników - według ostatnich danych GUS zatrudnienie w ciągu roku wzrosło zaledwie o 0,5 procenta. W tym samym czasie odnotowaliśmy również marny wzrost płac o 3,8 procenta, co w praktyce oznacza, że płace realne stoją w miejscu.

Wyraźnie widać, że przedsiębiorcy w okresie rynkowej niepewności wstrzymują się z nowymi projektami, inwestycjami i tworzeniem nowych miejsc pracy. W tej sytuacji nie można wykluczyć _ czarnego scenariusza _ wzrostu gospodarczego dla Polski i tego, że w tym roku nie uda się nam się osiągnąć i tak skromnego przecież wzrostu PKB o 2,5 procenta.

Za walkę z deficytem zapłacisz Ty

Co ma wzrost gospodarczy do finansów publicznych? Tyle, że jego spowolnienie będzie miało bardzo negatywny wpływ na to, ile pieniędzy uda się ministrowi finansów ściągnąć z podatków. W tym kontekście bardzo zaskakująco wyglądają plany wpływów z tego tytułu do budżetu na kolejne lata. A wręcz niewiarygodnie - niedawna obietnica Jacka Rostowskiego dotycząca obniżki stawek VAT.

Jak już kilkakrotnie pisał Money.pl, rząd zakłada, że np. wpływy z VAT w latach 2010-2014 wzrosną o prawie 30 procent. W tym samym czasie wpływy z podatku CIT mają wzrosnąć o ponad 90 procent! I znów trzeba przyznać, że plan bardzo ambitny, zapewne nierealny, bo takich wzrostów nie notowaliśmy nawet wówczas, gdy wzrost gospodarczy w Polsce sięgał 6 procent. Można się więc spodziewać, że wbrew zapowiedziom rząd zdecyduje się na podwyżki stawek podatkowych.

Dochody podatkowe państwa (w miliardach złotych)
Podatek 2010 2011 2012 2013 2014 Zmiana od 2010 do 2014
VAT 107,3 119,3 132,5 136,3 137,1 27,8%
Akcyza 55,7 58,7 63,6 65,9 68,4 22,8%
Od gier 1,7 1,7 1,6 1,5 1,5 -11,8%
CIT 21,8 24,8 30,7 36,1 42,2 93,6%
PIT 35,6 38,2 42,2 45,2 48,6 36,5%
SUMA 222,1 242,7 270,6 285 297,8 34,1%

Źródło: Money.pl na podstawie Wieloletniego Planu Finansowego Państwa 2011-2014.

Rząd jednak nie ogranicza się do podwyższania prognoz wpływów podatkowych. Coraz mocniej szuka też pieniędzy na walkę z deficytem w naszych kieszeniach. Ostatnia odsłona takich działań to chociażby projekt podwyżki VAT do 8 procent na lody i gotowe posiłki. A wystarczy przypomnieć wcześniejszą podwyżkę tego podatku, zmiany w składce rentowej, zabranie pieniędzy z OFE, likwidację lokat antybelkowych czy wreszcie wprowadzenie podatku do kopalin.

Do tego dochodzą działania, które przez złośliwych nazywane są kreatywną księgowością ministra Rostowskiego. Wystarczy tu przypomnieć manewry wokół Krajowego Funduszu Drogowego czy Funduszu Rezerwy Demograficznej. Trudno nie odnieść wrażenia, że miały one na celu zakamuflowanie rosnącego długu publicznego.

Cięcie wydatków może nie wystarczyć

I podczas gdy rząd doskonale radzi sobie z szukaniem pieniędzy w naszych kieszeniach, to już trudniej idzie mu ograniczanie wydatków. Oczywiście minister finansów wzywał do ich ograniczania i podkreśla istnienie tzw. reguły wydatkowej, która ogranicza wzrost wydatków elastycznych i wszystkich wynikających z nowych ustaw do poziomu 1 procenta powyżej inflacji. Wskazuje też na zamrożenie funduszu płac w większości urzędów.

Trudno jednak uwierzyć, by to wystarczyło do tak radykalnego, jak zapowiedziane, zmniejszenia deficytu finansów publicznych. Trzeba też pamiętać o tym, że ograniczanie wydatków budżetowych może mieć jednocześnie wpływ na zmniejszenie wpływów z podatków.

Wczorajszą deklaracją minister Jacek Rostowski po raz kolejny dowiódł tego, że gdy gospodarce grozi kryzys, wówczas należy zdać się na zaklinanie rzeczywistości. Trzeba przyznać, że podczas ostatniej fali kryzysu taka strategia się udała. Teraz może być jednak zupełnie inaczej, bo obietnice i zapowiedzi nie znajdują uzasadnienia i nie zakładają czarnego scenariusza dla polskiej gospodarki. A na taki trzeba być przygotowanym.

Czytaj więcej w Money.pl
To Rostowski robi z naszymi pieniędzmi Łukasz Pałka pisze o sposobach ministra finansów, na przypodobanie się Brukseli.
Rostowski w Money.pl: Pomysły PiS grożą bankructwem posiadaczy kredytów Minister finansów ujawnia, jak rząd chce pomóc zadłużonym we frankach szwajcarskich.
Chce się pozbyć PiS. Po co mu prawnicy? Nie uda się ratyfikować paktu fiskalnego bez głosów opozycji. Ale premier ma na to sposób.
Rostowski zachwycony. Ma się czym chwalić? Polska gospodarka osiągnęła wyjątkowy sukces. Tak uważa minister finansów w rządzie Donalda Tuska.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)