Armia USA w Polsce? To "wyrównanie statusu"

Gość Programu Pierwszego Polskiego Radia odniósł się do wypowiedzi prezydenta Komorowskiego, który chce, by Polska posiadała własny system obrony antyrakietowej, kompatybilny z systemami NATO.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości uważa, że nasz kraj musi zwrócić uwagę struktur międzynarodowych, do których należymy, na konieczność obrony naszej części Europy. Dodał, że polskie społeczeństwo powinno być świadome, że modernizacja naszej obronności jest konieczna, nawet jeśli oznacza to wysokie koszty.

- _ Pozostaniemy na wiele lat, a może dekad, na skraju Unii Europejskiej, na skraju NATO. Będziemy sąsiadowali jeszcze przez jakiś czas z obszarem deficytu demokracji. Tam, gdzie jest deficyt demokracji, tam jest sytuacja nieprzewidywalna, groźna. Jeśli chcemy żyć spokojnie i nie budować straży pożarnej kiedy zaczyna się palić, musimy wykupić polisę bezpieczeństwa i częścią tej polisy jest własna armia _ - mówi Witold Waszczykowski.

Witold Waszczykowski dodał, że nie możemy zrezygnować z obecności w naszym kraju amerykańskich oddziałów.

- _ Myśmy weszli do Sojuszu w 1999 roku, na dość specyficznych warunkach, jako państwa, które nie posiadają żadnych istotnych instalacji obronnych, nie stacjonują tu żadne siły sojusznicze i zabiegaliśmy o wyrównanie tego statusu. Obecność amerykańska, w jakiejkolwiek formie, byłaby wyrównaniem tego statusu _ - uważa Waszczykowski.

Po tym jak w 2009 roku prezydenturę w Stanach Zjednoczonych objął Barack Obama, zmieniła się koncepcja budowy w Polsce i Czechach elementów amerykańskiego systemu tarczy antyrakietowej. USA zrezygnowały z proponowanej przez prezydenta George'a W. Busha tarczy z użyciem stacjonujących w Polsce antyrakiet dalekiego zasięgu.

Jak podaje _ Wprost _, prezydent Komorowski chce, by polska tarcza stała się elementem wspólnej tarczy krajów NATO. Wielkim orędownikiem budowy tarczy jest koncern Bumar. W zeszłym roku media podawały kwotę 15 mld złotych jako koszt budowy polskiego systemu.